Pierwsza jazda: Ford Tourneo Connect – gdzieś już to grali
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Nikt nie ukrywa, że nowy Ford Tourneo Connect to Volkswagen Caddy w innych ciuszkach, ale jest jeden element, który Ford zrobił po prostu lepiej. Oto, co oferuje nowy dostawczak.
Współpraca pomiędzy producentami w tym dostawczym segmencie nie jest niczym zdumiewającym. Samochody "żyją" zdecydowanie dłużej, zarabia się na nich mniej, a przecież koszty rozwoju są spore. Dlatego też firmy łączą siły, wypuszczając auta niezwykle podobne do siebie, a nawet mechanicznie identyczne. Wystarczy powiedzieć, że nadjeżdżające pick-upy: Ford Ranger i Volkswagen Amarok będą miały ze sobą bardzo dużo wspólnego.
No dobrze, a co zrobili inżynierowie Forda, którzy stanęli przed wyzwaniem zaprojektowania czegoś nowego na bazie produkowanego w Polsce Volkswagena Caddy? Cóż, sami przedstawiciele marki mówią, że nowy jest przedni zderzak, maska, błotniki, lampy, wzory felg, wymieniono też ofertę tapicerek, poprawiono kierownicę i konsolę środkową, jak i wykończenie boczków drzwi.
Nie będę oczywiście twierdził, że jest to zupełnie nowe auto, choć muszę przyznać, że faktura fordowskich tworzyw bardziej do mnie przemawia niż tych od Volkswagena. Jest też jeszcze jeden kluczowy element – mamy tu fordowskie multimedia, co oznacza, że działają one dobrze (w wydaniu Volkswagena to najsłabszy element całego auta, który doprowadza do szału), a i wszystko jest proste i czytelne. Można? Można.
Ford Tourneo Connect będzie oferowany w dwóch długościach nadwozia (na co wpłynie zwiększenie rozstawu osi). W każdym z nich można zdecydować się na trzeci rząd siedzeń, choć jest on nieco awaryjny i nie ma np. nawiewów powietrza. Siedzenia można złożyć, a w razie potrzeby wyjąć. Ford nie zrobił nic z oknem dachowym, które nie ma rolety, więc choć w upalne dni szyba stara się coś "wyłapać", to i tak jest to spore niedopatrzenie.
Producent nie odwrócił się od silników wysokoprężnych. Pod maską znajdziemy 2-litrową jednostkę o mocy 102 lub 122 KM. Ten mocniejszy wariant generuje 320 niutonometrów momentu obrotowego i choć jest nieco głośny, to warto się na niego zdecydować. Dynamika jest akceptowalna, a spalanie utrzymuje się na zadowalającym poziomie. Ze skrzynią manualną pod miastem można "wykręcić" nawet 4,3 l, na autostradzie będzie to ok. 6,5 l oleju napędowego. W takiej konfiguracji można jeszcze zamówić napęd na cztery koła. Silniki benzynowe reprezentowane są przez jednostkę mającą 1,5 l pojemności i moc 114 KM.
Ford Tourneo będzie oferowany w wersji Active (z dodatkowymi listwami wokół nadkolami czy progami), odmianie Sport (z pasami na masce!) oraz w pakiecie Titanium czy bazowym Trend. Kluczem będzie jednak nie wyposażenie, ale dostępność aut oraz cena. Tourneo startuje z poziomu ok. 123 tys. zł(z VAT-em), choć na razie w ofercie jest wysoko pozycjonowana odmiana Titanium. Tańszy Trend pojawi się później.
Caddy ma już wersję bazową, np. z kołpakami, która wyceniona jest na 112 tys. zł, ale już wersja Life z bazowymi udogodnieniami kosztuje 125 tys. zł. Ostatecznie więc to dealerzy będą musieli skupić się na walce cenowej, sprzedając w praktyce to samo auto.