Porsche Macan GTS po liftingu© fot. Porsche

Oto Porsche Macan po (drugim) liftingu. Niemcy zostawili najlepsze na pożegnanie

Filip Buliński
19 lipca 2021

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Poprawiając kurę znoszącą złote jaja, trzeba być ostrożnym, ale Porsche nie strzela na oślep nowościami, tylko słucha klientów. Czy więc Macan po drugim liftingu płynie z nurtem bieżących trendów? Częściowo tak, o czym miałem okazję przekonać się w Stuttgarcie, stając oko w oko z odświeżonym crossoverem.

Czasem aż trudno uwierzyć, że marka, która wydała na świat jedno z najbardziej rozpoznawalnych sportowych aut, żyje obecnie głównie ze sprzedaży SUV-a i crossovera. Ileż krzyków i sprzeciwów się pojawiało, gdy w 2002 r. debiutował Cayenne. A nieco ponad dekadę później Macan. Od debiutu w 2014 r. znalazł ponad 600 tys. właścicieli, a 80 proc. z nich pierwszy raz wyjechało wówczas z salonu niemieckiej marki. A teraz kura, która znosi złote jaja, doczekała się liftingu. Drugiego. I tym samym ostatniego. Przynajmniej do pewnego stopnia.

Po rozmowach z przedstawicielami Porsche okazało się, że odświeżony Macan, którego miałem okazję zobaczyć w Stuttgarcie, będzie ostatnią spalinową ewolucją. Myślę, że jęk zawodu pojawi się także wśród tych, którzy nie darzą crossovera z Zuffenhausen szczególną miłością. Chociaż może po bliskim poznaniu zmieniliby zdanie.

Porsche Macan GTS po liftingu
Porsche Macan GTS po liftingu© fot. Porsche

W kolejnych latach Niemcy zaprezentują nam elektryczną wersję, która przez pewien czas będzie współistnieć na rynku z tą "prawdziwą", a po okresie przejściowym przejmie pałeczkę samodzielności. Ale spokojnie, cykl życiowy odświeżonego spalinowego Macana prawdopodobnie potrwa odrobinę dłużej niż przeciętnego poliftingowego modelu. Widać jednak, że Porsche zdecydowało się nie tylko na zmiany kosmetyczno-nowinkowe, ale powoli przygotowuje portfolio do nadejścia elektryka.

Żegnamy Macana Turbo

To pierwszy znak, że coś się dzieje. Idąc tropem nazewnictwa Taycana, można się spodziewać, że rolę najmocniejszych odmian (czytaj: Turbo, a może i Turbo S) przejmie niebawem właśnie elektryczny Macan, który ma pojawić się w 2023 r. Tak czy siak, w spalinowej wersji zaszczytne miejsce zajmie teraz GTS. Tak, będzie mocniejszy i ostrzejszy niż dotychczas. Zachowa 2,9-litrowe V6, ale dzięki solidnej kuracji przybędzie mu sporo koni.

Jednostka będzie generować 440 KM (o 60 więcej) i osiągnie pułap dotychczasowego Turbo, mogąc się przy tym pochwalić lepszymi osiągami. Pierwsza setka ma się pojawić na zegarach już po 4,3 s (prawie 0,5 s lepiej niż Turbo), a cyferki przestaną przeskakiwać po osiągnięciu 273 km/h.

Porsche Macan GTS po liftingu (2021)
Porsche Macan GTS po liftingu (2021)© fot. Porsche

Z gamy zniknie z kolei 3-litrowe V6, które do tej pory gościło pod maską Macana S. Zastąpi je 380-konna (o 26 KM więcej niż wcześniej) wersja mniejszej jednostki, a pod maską bazowego modelu pracować będzie zmodyfikowany, 4-cylindrowy silnik. I też dostanie w prezencie szczyptę mocy. A dokładnie 20 KM, wchodząc na pułap 265 KM.

Nowy, czy stary?

Wiele nowości świetnie widać na Macanie GTS – nic więc dziwnego, że na pokazowy egzemplarzy organizatorzy wybrali właśnie jego. Mimo zachowania rozmiarów Macan GTS wydaje się smuklejszy, bardziej muskularny i wyraźniej nawiązuje do linii 911. Aż sam się dziwię, że mówię tak o crossoverze. Ale taka jest prawda. Thomas Stopka, który przewodził zespołowi projektantów odświeżonego Macana, twierdził, że jednym z czynników, który ma na to wpływ, jest nowy spojler (swoją drogą, kolejna spuścizna po Turbo) na tylnej klapie. Mała zmiana, a jak duży efekt.

Jeśli liczycie na soczysty dźwięk z wydechu, Macan GTS nie powinien was rozczarować
Jeśli liczycie na soczysty dźwięk z wydechu, Macan GTS nie powinien was rozczarować© fot. Porsche

Z tyłu więcej modyfikacji praktycznie nie ma. No dobra, jeszcze dyfuzor zyskał nową, trójwymiarową strukturę, którą spotkamy też na pasie przednim czy bocznych listwach. A wydech? Udało mi się namówić organizatorów na odpalenie Macana i już po chwili przekręcałem kluczyk z lewej strony kierownicy na otwartych klapach rur. Na poważniejsze pomruki w wyższych partiach obrotów przyjdzie jeszcze czas, ale prychnięcie i warczenie towarzyszące "cold startowi" pozostawiło po sobie naprawdę obiecujące wrażenie.

Jeśli będzie tak samo emocjonująco współgrał z podwoziem co dotychczas, możemy liczyć na nie lada zastrzyk endorfin. A układ gwiezdnego bratwursta wskazuje, że tak właśnie będzie. Inżynierowie dopracowali elementy podwozia, by jeszcze precyzyjniej dostarczały informacje, a w przypadku GTS w standardzie możemy teraz liczyć na obniżone o 10 mm pneumatyczne zawieszenie.

A jeśli ktoś będzie chciał więcej pikanterii, będzie mógł się zdecydować na pakiet GTS Sport dodający m.in. pakiet Sport Chrono, układ wektorowania momentu obrotowego, wyczynowe opony czy skrzętnie wypełniające nadkola, aż 21-calowe felgi!

Porsche Macan GTS po liftingu (2021)
Porsche Macan GTS po liftingu (2021)© fot. Porsche

Przechodząc do przodu, nowy pas doczekał się nie tylko wspomnianej struktury. Zderzak, poza innym kształtem i poziomym paskiem LED-owym zyskał więcej powierzchni w kolorze nadwozia, (chociaż akurat GTS-a będą tu wyróżniały czarne elementy). W standardzie klienci otrzymają nowe, LED-owe reflektory z systemem Porsche Dynamic Light System, ale nie oszukujmy się. Największe wrażenie i tak robi ten iście trujący, zielony lakier Python Green, który jest jednym z 4 nowych odcieni.

Dotykowa kraina

Macan na spółkę z Caymanem i Boxsterem był jednym z ostatnich bastionów z konsolą fizycznych przycisków. To już historia. Teraz mamy haptyczne pola dotykowe, kierownicę z 911, nowe multimedia z 10,9-calowym ekranem oraz usługi internetowe w standardzie. Ach, no i analogowy zegarek dostaniemy już też w standardzie.

Jedno się nie zmieniło — od pierwszych sekund czuć, że to porsche. Materiały wciąż są świetnej jakości, a mnogość indywidualizacji jest jeszcze większa. Są jednak i minusy. Nie wiadomo dlaczego, przy tej całej ewolucji technologicznej, pozostawiono starą szatę graficzną komputera pokładowego przy zegarach. A ta niestety już trąci myszką.

Pneumatyczne zawieszenie w Macanie GTS jest o 10 proc. sztywniejsze z przodu i 15 proc. sztywniejsze z tyłu
Pneumatyczne zawieszenie w Macanie GTS jest o 10 proc. sztywniejsze z przodu i 15 proc. sztywniejsze z tyłu© fot. Porsche

Poza tym nowy jest także mieszek zmiany przełożeń. I bynajmniej nie jest to dźwignia shift-by-wire jak w Cayenne czy Panamerze, a zwykły drążek. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że dolna część oraz ścieżka, po której przesuwa się dźwignia, nie są okryte żadnym płaszczem materiału. Krótko mówiąc — na wierzchu mamy zwykły plastik.

Trochę to kłuje w oczy, biorąc pod uwagę fakt, że ceny Macana GTS zaczynają się w Niemczech od 88,3 tys. euro (ok. 406 tys. zł). Sporo. Z kolei zwykły Macan startuje u naszych zachodnich sąsiadów od niespełna 63 tys. euro (289,4 tys. zł), a S – od 71,7 tys. euro (ok. 330 tys. zł). Na polskie ceny musimy jeszcze poczekać, ale pierwsze egzemplarze dotrą do właścicieli już w październiku.

Porsche Macan S po liftingu (2021)
Porsche Macan S po liftingu (2021)© fot. Porsche

Niemniej już przebieram nogami na myśl o pierwszych jazdach odświeżonym porsche. Jeśli zapowiedzi o dopracowaniu podwozia nie okażą się gołosłowne, spalinowy Macan, a w szczególności GTS, pięknie zwieńczy historię modelu i odejdzie w blasku chwały. Z drugiej strony niewykluczone, że jego sukces będzie kontynuował elektryczny model, biorąc pod uwagę wciąż rosnącą popularność Taycana. Ale na to jeszcze przyjdzie czas.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/23]
Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (2)