Nowy Fiat 500 Lounge: niemal idealny, a tak daleki od perfekcji
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prawie 10 lat sukcesów – tak pokrótce można opisać historię najmniejszego w gamie Fiata 500. Ten sympatyczny z wyglądu samochodzik zasługuje na szacunek i tytuł godnego następcy włoskich maluchów. Spotkanie z poliftowym modelem przyniosło tyle samo radości, co rozczarowań.
Nowy Fiat 500 Lounge 1.2 - test, opinia, spalanie, cena
W zaprezentowanym w 2015 roku odświeżonym Fiacie 500 zmieniono podobno 1800 elementów, co obiektywnie wydaje się być dużą zmianą. W rzeczywistości nie należy się spodziewać nowego modelu. Poprawiono przede wszystkim stylistykę i wyposażenie. Z zewnątrz nową Pięćsetke poznacie po obustronnie otwartych pierścieniach świateł do jazdy dziennej i większych wlotach powietrza z przodu. Usunięto też szeroką, chromowaną listwę poziomą, przechodzącą nad dolnym grillem oraz tą, przebiegającą na boku nadwozia.
Z tyłu lampy również zyskały kształt pierścieni, ale z pustym środkiem. Wyglądają bardzo ładnie w nocy. W zderzaku chromowana listwa kończy się dodatkowym oświetleniem. Ogólnie auto minimalnie zmieniło się z wyglądu, ale nie na tyle, by niewprawne oko dostrzegło różnice. Jeżeli nie interesujecie się tym modelem lub nie jesteście w jego posiadaniu, to raczej nie zwrócicie uwagi na to, czy obok przejechał egzemplarz przed czy po liftingu.
Najważniejsze, że pozostawiono ponadczasową bryłę, dzięki czemu Fiat 500 nie stracił charakteru. Może nawet trochę zyskał, choć w tym aspekcie był w zasadzie perfekcyjny. A to bardzo dobrze, bo to wciąż jego główny atut, który przemawia za zakupem.
Drugim, choć znacznie mniejszym jest stylistyka wnętrza, której nie zmieniono. Poza wyświetlaczem TFT o średnicy 7 cali, który jest standardem w wersjach wyższych niż Pop. Wygląda świetnie, a ekran kapitalnie oddaje kolory. Ma doskonały kontrast i jest czytelny. Może odrobinę przeładowany informacjami, ale nie przeszkadza to w odczycie podstawowych rzeczy. Trudno zrozumieć wskaźnik ekonomii jazdy, zarówno sens jego stosowania jak i działania.
To w zasadzie tyle zmian jeśli chodzi o wnętrze, bo poza nowym systemem multimedialnym Uconnect nie znajdziemy tu niczego na plus. Właściwie to nawet Uconnect trudno uznać za zaletę, ponieważ na tle wspomnianego ekranu TFT wygląda na przestarzały, a nawigacja jest do niczego. Ma nieaktualne mapy. Poza tym sprzęt audio gra najwyżej przeciętnie, czyli tak jak w poprzedniku.
Ładnie i niewygodnie
Najgorsze jest to, że pośród 1800 zmian, żadna nie dotyczy największej wady Fiata 500 – pozycji za kierownicą. Dla mnie niezrozumiałej tak bardzo, że zaprosiłem do środka kilka osób o różnej posturze i tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że pod tym względem jest to najgorszy model z jakim miałem do czynienia.
Siedzimy zawsze za wysoko i zawsze na linii wzroku mamy gigantyczne lusterko wsteczne. Wyższe osoby także podsufitkę. Brakuje regulacji kierownicy, a ustawienie wysokości siedziska polega na zmianie jego kąta pochylenia. Trzeba za to dopłacić 550 zł. Więcej szczegółów na ten temat znajdziecie w poniższym wideo, gdzie dokładnie pokazuję o co chodzi.
Nowy Fiat 500 1.2 Lounge (2016) - test [PL]
Problem nie w tym, że Fiat 500 jest po prostu samochodem ze źle zaprojektowanym wnętrzem, ale w tym, że w Fordzie Ka poprzedniej generacji, czyli jego bliźniaku, nie ma takich wad. Nie ma ich też w Pandzie, przynajmniej nie na taką skalę. Dla przykładu, Fordem Ka pojadą wygodnie trzy dorosłe osoby pod warunkiem, że tej najwyższej nie posadzimy z tyłu. Fotel pasażera można przesunąć maksymalnie w przód i nadal zmieści się osoba o wzroście 180 cm. Nie będzie miała problemów z kolanami. Tego nie da się zrobić w Pięćsetce, w której siedzi się tak źle, że tylko traktowanie jej jako gadżet, pozwala normalnie jeździć nią na co dzień.
Bagażnik, który ma tylko 185 litrów jest mniejszy niż w Ka, ale za to ma większą powierzchnię. Jest jednak płytszy. Warto natomiast zaznaczyć, że Ford ma przewagę pod względem przestronności i bagażnika, dzięki dłuższemu o 5 cm nadwoziu.
Tylko spokojna jazda wchodzi w grę
Po zajęciu niezbyt wygodnej pozycji za ładnie wykonaną kierownicą o dużej średnicy, pozostaje tylko jazda. Z pewnym wyrzeczeniami po stronie zawieszenia, które żywcem przejęto z Pandy, z jego zaletami i wadami. Zalety to lekkość prowadzenia, zwłaszcza gdy układ kierowniczy pracuje w trybie City. Jest też wystarczająco komfortowe resorowanie. O szybkim pokonywaniu zakrętów najlepiej zapomnieć, bo lekko nerwowe zachowanie tylnej osi na poprzecznych wybojach może napędzić strachu. Ogólnie 500 jeździ bezpiecznie, a system stabilizacji toru jazdy świetnie spełnia swoją rolę, jednak nie jest to sportowiec.
Również pod względem silnika, który pod maską testowanego przeze mnie auta miał pojemność 1,2 litra. To stara dobra jednostka Fiata, którą firma wykorzystuje od lat z powodzeniem. Daje 69 KM mocy i wbrew pozorom to wystarcza. Szczerze mówiąc, nie kupiłbym Pięćsetki z innym napędem, chyba że miałby to być Abarth. Ten jest prosty i spełnia zadaną mu funkcję. Nie zachęca do szybkiej jazdy, a na przejechanie 100 km potrzebuje średnio 5-6 litrów benzyny. W mieście może pochłonąć najwyżej 7,5. Na trasie spokojnie schodzi do 4,2 pod warunkiem, że jeździmy tylko drogami krajowymi.
Zresztą na autostradach nie da się komfortowo podróżować Fiatem 500. Jest za mały i zbyt mocno reaguje na podmuchy wiatru, zwłaszcza generowanego przez TIR-y. Silnik przy 120-140 km/h wchodzi na wysokie obroty, przez co w środku robi się głośno. Jeżeli już podróżować trasami szybkiego ruchu, to najlepiej do prędkości 120 km/h. Jeszcze lepiej do 90 km/h i tylko ładnymi drogami, których urok będzie pasował do tego pięknego samochodu. Do auta z tak dużą liczbą wad, że gdyby nie jego czar, byłoby kompletnie pozbawione sensu przy cenie wyjściowej na poziomie 40 900 zł.
Drogo, ale tak ma być
Tak uczciwie, to nie jest jeszcze cena wyjściowa. By kupić ładną Pięćsetkę trzeba wydać minimum 46 900 zł za wersję Lonuge, a jeszcze lepiej 1000 zł więcej za wersję 500S. Jednak i na tym trudno poprzestać, bo sensownie skonfigurowany model powinien kosztować około 55 000-60 000 zł. Wtedy otrzymujecie to, co miał zamiar przekazać wam Fiat. Nie oznacza to jednak, że bazowy Pop jest zbyt ubogi. Ma klimatyzację, radio i siedem poduszek powietrznych, ale to zadowoliłoby najwyżej klienta Pandy. W Pięćsetce to za mało.
Dlatego choć wciąż uważam, nawet po liftingu, że 500 jest technicznie samochodem fatalnym, a stylistycznie doskonałym, to i tak należy mu się miejsce w segmencie premium i jest to jedyny taki Fiat. Trudno znaleźć podobne auto, które byłoby niemal idealne subiektywnie, a obiektywnie tak dalekie od perfekcji. Dlatego obiektywna ocena jest taka, a nie inna.
- Ponadczasowy wygląd
- Dobra zwrotność
- Światła bi-ksenonowe
- Niekomfortowa pozycja za kierownicą
- Kiepska widoczność do przodu
- Bardzo mało miejsca z tyłu, nawet jak na sytuacje awaryjne
- Nieprecyzyjna praca skrzyni biegów
- Nieaktualne mapy w nawigacji
- Wysoka cena
- Niektóre elementy wyposażenia powinny być w standardzie