Niechciani klienci Mercedesa. Kim Dzong Un nie jest pierwszy
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Luksusowe limuzyny Mercedesa wzbudzają pożądanie wielu ludzi. Gdy Kim Dzong Un pojawił się na zagranicznej wizycie w swoim Mercedesie S600, pojawiły się także pytania, skąd go ma mimo nałożonych sankcji. Stało się to mimo starań producenta, by do tego nie doszło. Nie jest to pierwszy raz w historii, gdy Niemcy muszą walczyć z takimi niechcianymi klientami.
Zeszłotygodniowe spotkanie Władimira Putina z Kim Dzong Unem przypadkowo stało się wydarzeniem ważnym także dla świata motoryzacji. Podczas parad na ulicach Władywostoku, pośród rosyjskich orkiestr i żołnierzy, można było po raz kolejny zobaczyć charakterystyczną scenę z czarną limuzyną Mercedesa otoczoną wiankiem ochroniarzy biegnących w garniturach wzdłuż auta. Nad maską dumnie łopotała flaga Korei Północnej.
Północnokoreański dyktator był już widziany w takim aucie przy wielu innych okazjach, między innymi spotkań z Trumpem w Singapurze i Wietnamie oraz historycznych negocjacji w Koreańskiej Strefie Zdemilitaryzowanej. Regularne korzystanie przez Kim Dzong Una z limuzyny Mercedesa doprowadziło do pytań, jaką drogą nabył on ten samochód. Oficjalnie na rząd Korei Północnej nałożonych jest w końcu wiele sankcji, przez które teoretycznie nie ma on dostępu do zagranicznych dóbr luksusowych.
Agencja Associated Press skierowała więc w tym temacie oficjalne zapytanie do producenta auta, koncernu Daimler. Niemiecki dział prasowy zrobił wtedy rzecz zaskakującą. Co zupełnie niepodobne do poukładanego świata wielkich korporacji, przyznał wprost, że nie ma pojęcia, jak Kim Dzong Un wszedł w posiadanie tego i innych Mercedesów. Jak podkreśliła rzeczniczka Daimlera Silke Mockert, "[Daimler - przyp. red.] nie ma żadnych powiązań biznesowych z Koreą Północną od ponad 15 lat i ściśle przestrzega embarga nałożonego przez UE i ONZ".
Co więcej, wskazała nawet, że marka posiada specjalne procedury kontrolujące, by samochody z gwiazdą na masce nie trafiły do Korei Północnej i jej ambasad na całym świecie. Mercedes ma już doświadczenie w takich sprawach. W ciągu ostatnich dekad wbrew jego woli, wizerunek takich modeli jak W100 czy klasa S był budowany tak przez biznesmenów i gwiazdy popkultury, jak i brutalnych dyktatorów.
Od Saddama Husajna po Jana Pawła II
Zamiłowanie do wszystkiego, co luksusowe nie jest wśród dyktatorów niczym wyjątkowym. Większość z nich może pochwalić się wielkimi kolekcjami limuzyn i aut sportowych. Regularnie pojawiają się w nich Ferrari, Rolls-Royce'y, BMW czy nawet samochody zbudowane wedle własnego pomysłu, jak "Libijska Rakieta" Muammara Kaddafiego.
Zdecydowanie najczęściej przewijającym się motywem wspólnym tych kolekcji jest jednak czarna limuzyna Mercedesa. Słynny model 600 (W100 z lat 1964-1981) posiadali między innymi Saddam Husajn, Idi Amin (krwawy dyktator Ugandy), Mobutu Sese Seko (jego odpowiednik z Zairu), Fidel Castro, Josip Broz Tito, Nicolae Ceauşescu, Mao Tse Tung oraz Kim Ir Sen. Takie prezydenckie (dyktatorskie) egzemplarze często posiadały specjalne wyposażenie, a nawet przebudowane nadwozia, dostosowane na przykład do prezentacji pasażerów podczas parad.
Bardzo możliwe, że swój sukces w tej "grupie zawodowej" W100 Grosser zawdzięczał przede wszystkim względom praktycznym: dużej trwałości i odporności mechanicznej, przydatnej w gorzej rozwiniętych częściach świata. Nie zmieniło to jednak faktu, że od tego momentu czarne limuzyny Mercedesa stały się właściwie domyślnym wyborem czarnych charakterów tego świata. Kolejne generacje Klasy S wybierali między innymi Ferdinand Marcos (przywódca Filipin) oraz Jean-Claude "Baby Doc" Duvalier, znany z kontynuowania praktyk voodoo krwawy wódz Haiti. W ostatnich latach oprócz Kim Dzong Una "czarny PR" Mercedesowi robił także Robert Mugabe (Zimbabwe).
Dla równowagi trzeba jednak zaznaczyć, że samochody tej marki cieszyły się równie dużą popularnością wśród osób jak najbardziej pozytywnych. Mercedesem Klasy S jeździł także Nelson Mandela, a wspomnianym słynnym 600 podróżowali także John Lennon, Elvis Presley czy David Bowie. Mercedes regularnie ofiarował także swoje Papamobile papieżom począwszy już od Jana XXIII, który w 1960 dostał Mercedesa 300d Landaulet. A samochody te stały się prawdziwym symbolem za czasów pontyfikatu Jana Pawła II.
Mercedes Kim Dzong Una: skąd się wziął i co to za samochód
Do fanów W100 należał także Kim Ir Sen, "Wieczny Prezydent" Korei Północnej. Zmarły w 1994 roku krwawy dyktator miłość do tej marki zaszczepił w swoim synu, Kim Dzong Ilu, który został pochowany w mauzoleum Kŭmsusan z wieloma okazami swojego bogactwa, między innymi całym jachtem, wagonem kolejowym oraz, naturalnie, czarnym Mercedesem Klasy S (generacji W140).
Kim Dzong Il przez swoje życie zakupił kilkaset Mercedesów, z których korzystał sam lub rozdawał w ramach nagród prominentnym politykom. Finansował je w wielu przypadkach ze środków pomocy humanitarnej, które Korea Północna otrzymywała na walkę z głodem wśród najbiedniejszych obywateli.
Samochód Kim Dzong Una, który ostatnio wzbudził tyle kontrowersji, to najprawdopodobniej jedna ze sztuk zakupionych przez jego ojca. W 2009 roku pozyskał on dwie przedłużone i opancerzone sztuki Klasy S generacji W221, takie jak obecnie widziane w służbie Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej. Według Koreańskiej Izby Handlu (ale tej z południa), para przedłużonych i opancerzonych egzemplarzy S600 o wartości 3,1 miliona dolarów została przeszmuglowana z Hong Kongu (wcześniej samochody te były widziane na tablicach rejestracyjnych z Pekinu).
Wbrew pojawiającym się doniesieniom, nie są to samochody w fabrycznej specyfikacji S600 Pullman. Porównując zdjęcia aut z Korei z oryginalnymi konstrukcjami ze Stuttgartu, widać inne proporcje nadwozia, inne kształty okien, a nawet inne profile drzwi (widoczne gdy te są otwarte). Według raportu ONZ, prace wykonała firma z Kalifornii w USA. Prawdopodobnie nie wiedziała ona, dla kogo przebudowuje te samochody.
Według śledztwa ONZ z 2016 roku, dostarczenie aut do koreańskiego dyktatora zaaranżował chiński biznesmen George Ma (prawdziwe imię Yunong Ma). Oficjalnie reprezentuje on w Chinach północnokoreańskie linie lotnicze Air Koryo, a w praktyce jest jedną z osób zajmujących się pozyskiwaniem dla rządu tego kraju luksusowych towarów, obchodząc zagraniczne sankcje.
Skuteczność przemytu rządu Korei Północnej pozostaje wysoka. W ciągu roku Kim Dzong Un oraz jego poplecznicy potrafią przepić koniak o wartości ponad pół miliona dolarów oraz zjeść kilka kontenerów homarów i kawioru. Z drugiej strony przez cały czas udaje im się eksportować na zewnętrzne rynki węgiel i inne surowce. Do wymiany towarów używają statków z fałszywymi banderami i nazwami.
Międzynarodowe organizacje próbują egzekwować nałożone na ten kraj sankcje i czasem odnoszą sukcesy. W 2017 roku z ambasady Korei Północnej w Bangladeszu został przejęty nowy Rolls-Royce Phantom czekający na dalszy transport.
Kim Dzong Un ma coraz bardziej ograniczone pole manewru, ale nie daje za wygraną. Od lutego 2019 roku w krajowych wiadomościach pojawiają się relacje, w których korzysta już z nowego samochodu. Tak, oczywiście jest to znów opancerzony, czarny Mercedes Klasy S. Ale teraz już najnowszy, w luksusowej wersji Maybach.
Fakt ten pokazuje, jak skutecznie potrafi działać przez cały czas globalna siatka "załatwiaczy", słupów i firm fasadowych. Przegrywa z nimi nie tylko Mercedes, ale i całe państwa oraz ONZ.