Niebezpieczny problem z ciężarówkami. Jest rozwiązanie, ale nikt go nie chce
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Zima to okres, kiedy trzeba odśnieżać samochody. Jeżeli uważacie, że jest to uciążliwe, pomyślcie o kierowcach ciężarówek i autobusów. Wejść na trzy, a nierzadko cztery metry wysokości i zdjąć kilkadziesiąt kilogramów śniegu… nic dziwnego, że tego nie robią. Niechęć, brak czasu, brak możliwości. Ten ostatni problem da się rozwiązać. Przynajmniej w teorii, bo w praktyce nie jest to łatwe.
O ile masy śniegu spadające z jadącej przed wami ciężarówki mogą uprzykrzać jazdę i wpłynąć na widoczność, o tyle zamarznięta bryła lodu łatwo uszkodzi samochód, a może nawet zabić rowerzystę czy osobę poruszającą się pieszo. Jak niewiele trzeba do nieszczęścia, pokazuje powyższe wideo. Nasz redakcyjny kolega uczestniczył nawet w tego typu zdarzeniu.
- Jechałem za ciężarówką, z naczepy spadła duża bryła lodu. Na szczęście uderzyła powyżej przedniej szyby. Po zatrzymaniu się kierowca tira przeprosił, ale przyznał, że to norma, że nikt nie usuwa lodu i śniegu z naczep, bo nie ma na to czasu. "W razie czego jest ubezpieczenie, więc nikt się tym nie przejmuje", dodał rozbrajająco - opowiada Szymon Jasina, redaktor WP Autokult.
Wbrew pozorom problem da się rozwiązać. Wystarczy odpowiednia rampa, na którą może wejść kierowca i oczyścić swoje auto ze śniegu czy lodu. Trzeba tylko trochę pieniędzy, ale przede wszystkim… chęci.
Niestety tego ostatniego brakuje ze strony zarządców terenu, na którym taką rampę można by było postawić. Od 2017 roku boryka się z tym inicjator akcji #odsnieztrucka prowadzonej przez Fundację dla kierowców zawodowych Truckers Life, Polską Unię Transportu i Związek Pracodawców "Transport i Logistyka Polska".
Już w lutym 2017 roku na stacji paliw PB Stobierna miała miejsce inauguracja akcji. Postawiono tam rampę o wysokości 3 metrów, z której w bezpieczny sposób można odśnieżyć ciężarówkę. Plan zakładał postawienie takich konstrukcji na stacjach paliw, MOP-ach i w serwisach aut ciężarowych. Niestety do tej pory nikt nie wyraził chęci.
Pojawiły się natomiast obawy ze strony zarządców terenu o to, że trzeba będzie jakoś usunąć śnieg i bryły lodu, które kierowcy zgarną ze swoich ciężarówek. Taką obawę wyraziła również GDDKiA, która borykałaby się z tym problemem.
- Kierowcy ciężarówek, choć zimą mają utrudnione zadanie, są zobowiązani do odśnieżania swojego pojazdu. Niestety w Polsce nie ma organów/instytucji, które zajmowałyby się regulacją i kontrolą tego obowiązku. Właściciele autostrad oraz stacji paliw uważają, iż problem ich nie dotyczy, a wręcz sprawi kłopot – zalegający na placach śnieg. Celem naszej Fundacji jest zachęcenie do współpracy w ramach naszej kampanii #odśnieżtrucka i uświadomienie, jak bardzo można się taką współpracą przyczynić do zwiększenia bezpieczeństwa na drogach – mówi Alexandra Grzywaczewska, Project Manager Fundacji Truckers Life.
Co może zrobić kierowca i co mu grozi?
W Polsce może skorzystać z jedynej rampy dostępnej dla wszystkich lub z nielicznych ramp znajdujących się na bazach logistycznych. Ci kierowcy, którzy poważnie traktują temat, starają się oczyścić auto korzystając z drabiny. Niestety nie jest to zbyt bezpieczne. Nietrudno o przesunięcie się drabiny na śliskiej powierzchni i upadek.
Właściciele naczep mogą zamontować urządzenia podnoszące plandekę wzdłuż na środku, co pozwoli bez wysiłku usunąć zalegający śnieg i lód. Pozostaje tylko pytanie: czy opłaca się takie rozwiązanie, które przydaje się kilka lub kilkanaście dni w roku?
Przykład takiego rozwiązania:
Sheets of ice on the trailer roof - No, thanks! This is how you avoid them. | KRONE TV
Okazuje się, że nie. Kierowcy ciężarówek otwarcie mówią, że straty związane z ewentualnym, stosunkowo rzadkim zdarzeniem, które doprowadzi do uszkodzenia innego auta, pokrywa ubezpieczyciel. Być może do czasu, aż ktoś poniesie śmierć. Wówczas za taki wypadek kierowca może zostać pociągnięty do odpowiedzialności, a odszkodowanie zostanie wypłacone częściowo, ponieważ ubezpieczyciel stwierdzi rażące zaniedbanie.
Niestety kierowcy stoją pomiędzy młotem a kowadłem. Usuwając śnieg i lód swoimi metodami, narażają siebie na wypadek. Co więcej, nie mając zaświadczenia pozwalającego na pracę na wysokościach, ryzykują, że w razie ewentualnego upadku podczas odśnieżania sami nie otrzymają odszkodowania.
Po drugiej stronie równania jest stosunkowo nieduża kara za nieoczyszczenie pojazdu – mandat do 500 zł. Jednak większą może być sprawa karna za spowodowanie poważnego urazu lub zabicia innej osoby. Bo czyż nie tragicznie mogłoby się skończyć poniższe zdarzenie, gdyby zamiast auta, z którego je nagrano był tam rowerzysta?