Następca Astona Martina V8 Vantage prawie ukończony
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Na kilka miesięcy przed oficjalną premierą następca modelu V8 Vantage został przyłapany na nowych, najdokładniejszych do tej pory zdjęciach. Wraz z zebranymi przez nas informacjami daje nam to już całkiem dokładny obraz tego, czego możemy spodziewać się po przyszłym bazowym modelu Astona Martina.
Najmniejszy z wozów opuszczających fabrykę w Gaydon na następcę czekał zdecydowanie za długo – aż dwanaście lat – ale wszystko wskazuje na to, że w końcu może szykować się na zasłużoną emeryturę. Zastąpi go samochód nowy pod każdym względem – wsparty na nowym podwoziu, napędzany nowym silnikiem i przykryty zupełnie nowym nadwoziem.
Pojawiające się zeszłą zimą i wiosną zdjęcia szpiegowskie kazały wierzyć w bliski związek nowej generacji Vantage’a z dopiero co wprowadzonym na rynek DB11. Prezentowane tu ekskluzywne, jeszcze gorące ze świeżości fotografie zdradzają jednak, że projekt ten oddala się od większego GT, a przybliża do innej z niedawnych nowości marki – limitowanego do dziesięciu egzemplarzy modelu DB10, jednej z głównych gwiazd występujących u boku Jamesa Bonda w ostatnim filmie o przygodach agenta Jej Królewskiej Mości.
Dokładnie taką rolę nowego Vantage’a w gamie marki zapowiadał już dawno temu Andy Palmer, charyzmatyczny Brytyjczyk, który objął przewodnictwo nad Astonem Martinem pod koniec 2014 roku i od tego czasu pracuje nad największym, najbardziej błyskotliwym renesansem w ponad stuletniej historii marki.
Choć DB11 był pierwszym z modeli opracowanych pod jego przewodnictwem, to właśnie przyszły Vantage – i dołączający wkrótce do gamy crossover DBX – mają być głównymi siłami stojącymi za odbudowaniem płynności finansowej strudzonej brytyjskiej firmy i odzyskaniem pozycji, której tak naprawdę nigdy, w całej historii Astona Martina, nie udało się do końca ugruntować.
Tak opracowana została nowa aluminiowa architektura, która gwarantuje znacznie większą sztywność, lekkość i efektywniejsze wykorzystanie przestrzeni niż stosowana od 2003 roku platforma VH. Na technologicznego partnera wybrano z kolei koncern Daimler, który poprzez swoje marki Mercedes i AMG użycza nowym brytyjskim superautom elektronikę, pokładowy zestaw informacyjno-rozrywkowy wraz z ciekłokrystalicznym wyświetlaczem deski rozdzielczej i w końcu – czterolitrowy silnik V8 M177, wykorzystywany w Mercedesach-AMG C63, E63, GLC63 i S63, a ostatnio – także Astonie Martinie DB11.
Zobacz także
We flagowym modelu brytyjskiej marki zadebiutował on jako tańsze uzupełnienie 608-konnego V12, który nadal zostaje autorską konstrukcją Gaydon. By mu nie zagrozić, mniejsze V8 jest w tym przypadku ograniczone do słabszego z oferowanych przez AMG wariantów, generującego 510 KM. Sam Aston Martin podkreśla niemniej, że dużo czasu spędził na opracowaniu własnego, unikatowego charakteru tej jednostki, wymieniając w niej mocowania, dolot, układ wydechowy, jednostkę sterującą i miskę olejową.
Można się spodziewać, że silnik ten zostanie przeniesiony do nowego Vantage’a w bardzo zbliżonej konfiguracji, co zagwarantuje modelowi znaczący skok mocy i osiągów, przybliżając już czas przyspieszenia do 100 km/h do czterech sekund. Co jednak zaskakujące, wszystko wskazuje na to, że do mniejszego modelu nie trafi ośmiobiegowy automat ZF.
Znając przywiązanie Andy’ego Palmera do ręcznych skrzyń biegów i jego zapowiedzi, że będzie ona dalej oferowana przez Astona Martina, można bezpiecznie zakładać, że będzie ona stanowiła alternatywę dla automatu właśnie w tym modelu.
Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, z czasem do gamy Vantage’a dołączy 5,2-litrowe V12 z większego modelu. Aston Martin może sobie pozwolić na taką strategię udostępniania obydwu jednostek we wszystkich swoich autach, ponieważ bardziej niż ceną czy prestiżem mają się one różnić charakterem. Ambicją Andy’ego Palmera jest by każda z linii modelowych sterowanej przez niego marki stanowiła oddzielny produkt, więc Vantage będzie stanowił wyraźne odejście od DB11 nie tylko pod względem stylizacji nadwozia.
Konstruktorzy Aston Martina mieli ku temu o tyle ułatwione zadanie, że prowadząc prace rozwojowe nad właściwie całą gamą, równocześnie mieli jasny pogląd na sytuację i dużą elastyczność w rozdzieleniu ról pomiędzy kolejnymi nowymi modelami marki. Do realizacji tego zadania został wyznaczony Matt Becker, ”skradziony” z Lotusa guru ustawiania podwozi samochodów sportowych.
Już teraz nieoficjalnie zapowiada on, że następca modelu V8 Vantage będzie najlepiej prowadzącym się Aston Martinem w historii. Bardziej ekstremalne, oklejone bojowo wyglądającymi pasami i spojlerami wersje specjalne są więc zapewne nieuniknione. Andy Palmer potwierdził też już, że to na tym modelu brytyjska marka będzie kontynuować swoją kampanię wyścigową, która w tym roku przyniosła jej zwycięstwo w 24-godzinnym wyścigu w Le Mans.
To wszystko jest potrzebne, by Vantage stanął w końcu do walki ze swoim odwiecznym rywalem – Porsche 911. Rywalem, który może nigdy nie dorównywał zgrabnemu brytyjskiemu GT urodą czy ekskluzywnością, ale jednak górował nad nim pod względem technologicznym. Teraz, gdy w końcu wyjątkowy design Aston Martina zostanie połączony z nowocześnie wyposażonym, porządnie wykonanym wnętrzem, bardzo mocnym silnikiem i wciągającym prowadzeniem, Vantage ma szansę stać się naprawdę kuszącą pozycję na rynku samochodów sportowych. Jak będzie naprawdę – dowiemy się jeszcze przed końcem tego roku.