Pierwsza jazda: Mercedes Klasy E po liftingu - Niemcy promują hybrydy, ale w tym wypadku wezmę największego diesla
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Klasa E to jeden z najpopularniejszych mercedesów w historii, a ostatni lifting ma podkreślić jej zaawansowanie techniczne i podejście do ekologii. Z prezentacji wyszedłem z zupełnie innymi wrażeniami. Autem z "dotykową" kierownicą chyba nikt nie jeździł w fazie testów, a sześciocylindrowy diesel jest jednym z najlepszych, z jakimi miałem do czynienia.
Mercedes Klasy E po liftingu - pierwsza jazda, opinia
Polski importer dwoił się i troił, bym podczas jednego dnia przejechał się chyba wszystkimi wariantami Mercedesów GLA i Klasy E, jakie trafiają na rynek. Dzięki temu zanim zadomowiłem się za kierownicą sedana, przyszło mi usiąść w smutnym Mercedesie GLA, którego zegary mówią właścicielowi, że gdyby lepiej się uczył, zmienił pracę i może lekko naciągnął budżet, nie musiałby patrzeć na najbardziej obciachowe ekrany, jakie widziałem ostatnimi czasy. Tak, to zwykły plastik piano black.
W Klasie E zrezygnowano za to z klasycznych mechanicznych zegarów, więc kierowcy będą zerkać na dwa ekrany 10,25 cala lub – gdy dorzucą więcej twardej waluty – na monitory mające już 12,3 cala. Multimedia pozwalają na rozmowę z panią Mercedes (mówimy po prostu "Hej Mercedes" i staramy się porozumieć z krzemowym mózgiem pracującym gdzieś w chmurze). Zmieniono też touchpad na tunelu środkowym, więc całość powinna być całkiem łatwa w obsłudze. Powiedzmy, że po kilku dniach może się przyzwyczaicie.
Z drugiej strony jednak tego dnia jeździłem kilkoma egzemplarzami klasy e i choć jej kierownica (w dwóch wydaniach) jest piękna, Niemcy stwierdzili, że kilkanaście różnych funkcji pod kciukami będzie w sam raz. Więcej czasu patrzycie nie na drogę, ale właśnie na przyciski, które reagują jak każdy panel dotykowy w nowym aucie – średnio. Nawet jeśli z elektroniką jesteście na znacznie lepszej stopie niż ja, pojawia się kolejny problem. Czarny plastik na kierownicy zbiera odciski palców, które przed wejściem do auta były dezynfekowane. Efekt – smugi i smutek, że taka firma jak Mercedes chyba nie za bardzo wiedziała, co chciała osiągnąć.
Warto jednak wiedzieć, że Mercedes Klasy E dalej pozostał limuzyną dostarczającą niebywałego komfortu. Jeśli już odpuścicie walkę z multimediami, auto będzie po prostu płynęło, pompując nawet boczki foteli w zakrętach, byście przez przypadek nie wysunęli się z obszytego skórą siedziska. To zbędne eksperymenty. Mercedes nie angażuje tak w prowadzenie jak auta BMW, a jego barokowy styl może odpychać młodszych klientów zafascynowanych zimnymi liniami Audi.
Moim zdaniem najlepszą jednostką napędową jest… największy motor Diesla. Sześciocylindrowa jednostka pracuje gładko, nie zdradza się dźwiękiem i ma 700 niutonometrów w zakresie 1200-3200 obr.min. Można to wytłumaczyć następująco: nigdy nie zabraknie mu siły, niezależnie jak szybko jedziecie, a jego kultura pracy wpisuje się rewelacyjny komfort jaki odnajdziemy w kabinie.
Jesteśmy jednak w Unii Europejskiej, która wzięła na swoje barki – jako chyba jedyny związek państw na świecie – walkę z ociepleniem klimatu, więc Mercedes musi elektryfikować swoje modele. Klasa E jest też dostępna jako hybryda plug-in, czyli można ładować ją gniazdka. Układ hybrydowy pozwala przejechać ok. 50 km na samym prądzie i jest łączony zarówno z silnikami benzynowymi, jak i zasilanymi olejem napędowym. Jeśli potrzebujecie napędu na cztery koła, taka Klasa E też jest w ofercie. Nie ma ograniczeń względem kombi czy sedana – tutaj naprawdę się postarano.