Lexus Driving Emotions: różne oblicza luksusowej marki Toyoty
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Lexus Driving Emotions to coroczna impreza mająca na celu pokazać klientom i dziennikarzom jakie emocje dostarczają samochody tej marki, zyskującej coraz większe grono klientów ceniących sobie technikę, zwłaszcza w dziedzinie napędu. W tym roku ja miałem okazję poznać różne oblicza Lexusa, czyli marki o różnych twarzach.
Tegoroczne spotkanie z cyklu Lexus Driving Emotions odbyło się na torze Silesia Ring pod Opolem, a gwiazdą programu miał być Lexus LC. Gran turismo, będące jednocześnie topowym modelem i ukoronowaniem całej historii sportowych aut Lexusa. Samochód o dwóch twarzach, bo w tej samej cenie sprzedawany z silnikiem V8 o mocy 477 KM lub z napędem hybrydowym, generującym 359 KM.
Zapowiadane jazdy na torze tym dziełem sztuki nowoczesnej zostawiłem sobie na sam koniec, wcześniej zaliczając wszystkie inne atrakcje. Zacząłem od udziału w Lexperience, czyli jeździe offroadowej Lexusem RX. O tyle specyficznej, że wyjątkowo łatwej, choć i tak pokazującej, że raczej szosowe auto potrafi poradzić sobie z głęboką kałużą i na wyboistych drogach szutrowych bardzo dobrze, jednocześnie zapewniając odpowiedni komfort.
Pod koniec wycieczki okazało się, że nie sama jazda była największą atrakcją Lexperience, lecz scena rodem z filmów akcji, w której główną rolę odegrał Lexus LC z Klaudią Podkalicką za kierownicą. Muszę przyznać, że pomysł naprawdę świetny, a realizacja była na najwyższym poziomie.
Po powrocie postanowiłem pozostać przy terenowych klimatach i odbyć kilkuminutową przejażdżkę o nazwie Game View. Jakże trafnej, ponieważ wszystkie szyby w Lexusie NX zostały zaklejone czarną folią, a na wysokim maszcie z tyłu auta zamontowano kamerkę, która pokazywała auto z góry. Obraz ten był wyświetlony na dużym monitorze, umieszczonym na desce rozdzielczej, niczym z gry komputerowej.
Autem trzeba było pokonać króciutki tor offroadowy z podjazdami, zjazdami i nierównościami, powodującymi pełne wykrzyżowanie osi. Jazda była o tyle interesująca, że wbrew pozorom nie było najmniejszego problemu z kierowaniem, za to operowanie pedałem gazu i hamulca okazało się dość trudne. Bez punktu odniesienia, bez wiedzy pod jakim kątem ustawione jest auto na wzniesieniu, nogi nie bardzo wiedziały jak mają pracować.
Choć po Game View zabawy z bezdrożami się skończyły, to jeszcze zostałem w kategorii SUV biorąc udział w teście AVS. Jest to adaptacyjne zawieszenie będące opcją w Lexusie RX. W tym celu podstawiono dwa samochody o identycznej konfiguracji z tą różnicą, że jeden był wyposażony w AVS, a drugi nie. Zadaniem uczestnika zabawy było przejechanie próby podobnej do testu łosia z prędkością 60 i później 70 km/h oraz odpowiedzenie na pytanie, który egzemplarz ten system ma.
Lexusa RX jeszcze dobrze pamiętałem z mojego testu, jaki miał miejsce pół roku temu, jako wyjątkowo przyjemnego SUV-a do jazdy po szosie. Zapewnia nie tylko wysoki komfort, ale i stabilność. Jednak dało się łatwo odczuć, w którym aucie systemu AVS nie ma. Zawieszenie wykonało głębszy skłon i nieco dłużej dochodziło do siebie po serii trzech naprzemiennych skrętów. Z AVS pomimo zachowania tego samego poziomu komfortu RX był sztywniejszy i stabilniejszy.
Zostały mi jeszcze dwie atrakcje, związane już tylko z samochodami o wysokich osiągach. Pierwszą był wyścig na ćwierć mili za kierownicą Lexusa GS F. Ta sportowa limuzyna wyposażona w silnik V8 o mocy 477 KM, dokładnie ten, który napędza LC 500, potrafi dostarczyć emocji nie tylko na prostej. Próba pokonania ”ćwiartki” w jak najkrótszym czasie pokazała, jak bardzo stabilnym i grzecznym jest autem. Jednak największe zaskoczenie czekało mnie na torze pętli toru Silesia Ring.
Tu za kierownicą Lexusa LC 500h miałem bardzo niewiele czasu na zapoznanie się z autem i samym torem. Po jednym okrążeniu z kierowcą jako pasażer mogłem mniej więcej zobaczyć jaki ten tor ma charakter, ale ze względu na fakt, że byłem tu po raz pierwszy i tak prawie niczego poza jedną z szykan nie zapamiętałem. Po przesiadce za kierownicę niemal od razu miałem narzucić szybkie tempo jazdy. Na szczęście mój „pilot” podpowiadał kiedy i jak hamować oraz przyspieszać.
Już podczas jazdy z nim za kierownicą zauważyłem coś niebywałego. Przez całe okrążenie nie wykonał nawet najdrobniejszej korekty, żadnej kontry, a samochód był grzeczny jak baranek. Wierzcie mi, że nie raz miałem okazję jechać z kierowcą o kilka klas lepszym ode mnie po torze i zawsze patrzę im na ręce z czystej ciekawości i czegoś takiego nigdy nie widziałem.
Przed wzięciem kierownicy w dłonie zapytałem, czy to samochód jest tak stabilny, czy to on zna ten tor tak dobrze i ma taki styl jazdy, a może po prostu nie jechał aż tak szybko. Padła odpowiedź, której się spodziewałem: przekonasz się.
Przekonałem, bo już po pierwszym okrążeniu auto dało mi do zrozumienia, że ma rewelacyjną trakcję i nie zamierza nawet na sekundę zboczyć z toru jazdy. Czy to na wejściu w zakręt, czy podczas natychmiastowego wciśnięcia gazu w podłogę na wyjściu – nic niedobrego się nie dzieje. Rewelacyjne jest też uczycie bycia dokładnie pośrodku pomiędzy osiami w aucie o bardzo nisko umieszczonym środku ciężkości. Niestety zabrakło trochę emocji związanych z jazdą po torze.
Lexus LC 500h to rewelacyjne, hybrydowe gran turismo stworzone przede wszystkim do bezpiecznego przemieszczania się w szybkim tempie. Jest też autem sportowym, ale emocjonującym głównie wtedy, gdy się na nie patrzy. Więcej wrażeń miał dostarczyć LC500 z silnikiem V8 o mocy 477 KM, ale …. nie dostarczył. Nie udało się bowiem przejechać i dokonać porównania z hybrydą.
Udało się natomiast poznać różne oblicza marki Lexus, która ma coraz pełniejszą i ciekawszą gamę modeli. Jest wciąż marką specyficzną, ale i dzięki temu jedyną w swoim rodzaju. Auta postrzegane są przez pryzmat matki Toyoty i hybryd, ale odpowiadają za emocje, których w wielu toyotach i hybrydach brakuje.