Lego Creator Harley-Davidson Fat Boy: amerykańska ikona, którą postawisz na biurku
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Choć czasy mojego beztroskiego dzieciństwa bezpowrotnie minęły, czasem trzeba znaleźć w sobie trochę luzu, by nie zwariować w dzisiejszym świecie i przypomnieć sobie, jak to fajnie kiedyś było. Taką okazję miałem składając Harleya-Davidsona Fat Boy z Lego. A także idąc w nocy po wodę i następując stopą na zagubiony klocek.
Od zawsze uwielbiałem Lego. Do dziś w otchłani strychu rodzinnego domu leżą skrzynie pełne elementów elektrycznej kolejki, panele z ulicami czy wielkie pojazdy z serii Lego Technic ze sterowaniem pneumatycznym. Teraz planuję zarezerwować sobie weekend na ich odkopanie i powspominanie starych dobrych czasów. Zanim on nadejdzie, musiałem wygospodarować sobie kilka godzin na złożenie legendarnego motocykla, jakim jest Harley-Davidson Fat Boy.
Harley-Davidson Fat Boy
Na początek trochę historii. Marka Harley-Davidson została założona w 1903 roku w Milwaukee przez Wiliamia S. Harleya i braci Arthura i Waltera Davidsonów. Bardzo szybko udało im się rozwinąć interes i już po 17 latach sprzedawali swoje motocykle w 67 krajach za pośrednictwem ponad 2000 dealerów. Firma uważana jest za najstarszego producenta motocykli na świecie, który do dziś prowadzi swoją działalność.
Harley-Davidson jest tak amerykański, jak smażenie soczystych burgerów na rozgrzanym asfalcie Route 66. Ikona. Element “amerykańskiego snu”. Seria Fat Boy powstała w 1990 roku, jako następca Fat Boba i produkowany jest w nieco zmienionej formie do dziś. “Gruby chłopiec” w najnowszym wcieleniu zadebiutował w 2017 roku. Motor otrzymał nowy silnik z serii Milwaukee-Eight – widlastą “dwójkę” o pojemności 107 (1746 cm3) lub 114 cali sześciennych. W pudełku czekała na mnie, w kawałkach, ta pierwsza wersja. Oczywiście w wersji biurkowej przygotowanej przez Lego.
Gdy przyniosłem pudełko do mieszkania, moja dziewczyna podskoczyła z radości. – Pomogę ci w składaniu – zadeklarowała od razu. W ten sposób wspólnie podjęliśmy decyzję, że motocykl składamy razem. Kilka wieczorów później lśniący Fat Boy przyjął zaszczytne miejsce na szafce, będąc w gotowości do witania każdego, kto przekroczy próg.
Rozpoczynamy zabawę
Po otwarciu pudełka, naszym oczom ukazało się 1023 elementów zestawu 10269, które zostały starannie posegregowane w odpowiednio ponumerowane saszetki. Z charakterystycznych części mogłem dopatrzeć się obłych klocków imitujących po złożeniu bak, niewielkiego arkusza naklejek, 2 opon i…3 felg.
Na początku myślałem, że w sortowni popełnili błąd, jednak porównałem szerokość opony przedniej z tylnej. Okazało się, że 2 felgi przewidziane tu były do tylnego koła. W rzeczywistości bowiem przednie ogumienie ma szerokość 160 mm, a tylne – aż 240 mm.
Na dzień dobry instrukcja karmi nas odrobiną historii. Ale nie teraz. Nie mogliśmy doczekać się składania, więc przekartkowaliśmy dalej.
Torebka nr 1 to składanie silnika i dolnej części ramy. Zaczęliśmy od tego drugiego. Po kilku krokach była gotowa i już można było dostrzec zamontowaną stójkę. Następnie instrukcja nakazywała założenie zawiasu połączonego z wielootworowym elementem w tylnej części ramy, choć nie wiedziałem do czego to może służyć. To wyjaśniło się później.
W końcu to, co lubię najbardziej – ruchome elementy mechaniczne. Godziny wykładów z podstaw konstrukcji maszyn na politechnice nie poszły na marne. Lego zaprojektowało koła zębate z dużą starannością i w końcu mogłem przyjrzeć się im z bliska poznając ich właściwości. Zmontowanie wału korbowego i tłoków, które wyglądały jak 2 połączone ze sobą małe koła pasowe, zajęło chwilę. Ale póki nie wylądują w cylindrach, będą bezwładnie i nieelegancko zwisać po bokach.
Kilka stron instrukcji dalej i silnik już był uzbrojony w cylindry, głowice, popychacze oraz filtr. Wylądował na wcześniej przygotowanej ramie. Pierwsza część mojej ulubionej czynności została zakończona, ale zanim przeszliśmy dalej, czerpaliśmy niezwykłą satysfakcję ciesząc się jak dzieci (a jakże) z gładko chodzącej jednostki i zazębiających się kół.
Czas na drugą saszetkę. Jak na razie nasza konstrukcja wygląda jeszcze trochę koślawo, ale zaraz dołączy do niej reszta ramy i tylne koło. Tutaj też wyjaśniło się, po co w tylnej części zawias. Rozwiązano tak problem założenia koła. Po włożeniu osi, otulonej przez podwójną talerzową felgę z ogumieniem, w otwór, jej drugi koniec jest zamykany przez element z zawiasem.
Złożenie łańcucha napędowego okazało się być bardzo mozolne, bo składał się on z 43 ogniw, które po kolei trzeba było ze sobą połączyć. Jednak to założenie go na koła i dopięcie stanowiło wyzwanie. Po tym, jak do akcji wkroczyły pierwsze kolorowe elementy tworzące tylny błotnik, harley zaczął nabierać poważnych kształtów. Pojawiło się też miejsce na tablicę rejestracyjną z naklejką “Wisconsin”, bo przecież tam leży Milwaukee – miejsce narodzin Harleya.
Trzecia paczka zbliżyła nas do finału. Zbudowałem prędkościomierz, siedzisko i boczne części baku, które nadały Fat Boyowi porządnych krągłości. Przy składaniu wydechu, w moich uszach brzmiał bulgoczący dźwięk. Skrzynia biegów, choć nie zakładała możliwości zmiany biegów, cieszyła oko.
No i wielki finał. Brakowało już tylko przedniego koła i “widelca”, aby skończyć nasze dzieło. Najbardziej urzekła mnie budowa kierownicy, gdzie zadbano o takie szczegóły jak dokładna regulacja lusterek z lustrzanymi naklejkami, maleńkie kierunkowskazy czy dźwignie hamulca i sprzęgła.
Gotowy model
Po złożeniu otrzymaliśmy model, który ma 33 cm długości i 20 cm szerokości. Choć waży on kilkaset gram, patrząc na niego odnoszę wrażenie jakby był naprawdę ciężki. To głównie zasługa masywnie wyglądającego baku w kształcie łzy, tylnego błotnika i szerokiego koła pod nim. Może wydaje wam się, że motocykl z klocków nie daje tyle frajdy co samochód, bo w końcu nie otwierają się w nim drzwi czy maska. Bynajmniej.
Godziny zabawy gwarantują tu ruchome dźwignie hamulca, sprzęgła i skrzyni biegów, łańcuch napędzający tłoki (dziwnie się to pisze wiedząc, że w rzeczywistości jest odwrotnie), ruchoma nóżka do zaparkowania czy manetka gazu, którą można zakręcić.
Bardzo przypadła mi do gustu dbałość o szczegóły. Silnik z zewnątrz wygląda bardzo profesjonalnie, patrząc na wydech od razu słyszymy gardłowo-basowy dźwięk Harleya, a kierunkowskazy wyglądają jakby zaraz miały się zaświecić. Całość dopełniają naklejki z precyzyjnie odwzorowanym logo marki, prędkościomierzem i dumnie połyskującym na górze baku napisem “Fat Boy”.
Zestaw Lego Creator Harley Davidson Fat Boy kosztuje ok. 420 zł. Model z pewnością będzie oryginalnym elementem biura, pokojowej półki lub warsztatu motocyklowego. Choć moje serce bez wątpienia należy do 4 kółek, była to pełna dziecięcych wspomnień przygoda, która, kto wie, może zaprowadzi mnie do salonu Harleya-Davidsona, ale nie po to by porobić zdjęcia.
Za udostępnienie motocykla do zdjęć porównawczych dziękujemy salonowi Harley-Davidson Liberator Warszawa.