Test Škody Kamiq: auto całkowicie nie dla mnie, ale nie zdziwię się, jeśli będzie hitem
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Litrowy silnik, nieco podniesione zawieszenie, raczej nieporywająca stylistka. Škoda Kamiq niespecjalnie trafia w moje gusta, ale jestem zaskoczony jak wygodne, przemyślane i dobrze zrobione jest to auto. Kamiq to bardzo mocny gracz w swoim segmencie.
Kamiq to trzeci i teoretycznie najmniejszy członek czeskiej rodziny SUV-ów. Teoretycznie, bowiem jego rozstaw osi (2651 mm) jest dłuższy niż większego i droższego Karoqa (2638 mm). Skoda uwielbia wykraczać nieco ponad przyjęty segment, oferując klientom nieco więcej miejsca. I jak doskonale wiemy, ta strategia po prostu się sprawdza. Pomiędzy Seatem Aroną i Volkswagenem T-Crossem (to bardzo bliskie sobie trojaczki) różnice w milimetrach są kosmetyczne.
Kamiqa można postrzegać jako podniesioną Scalę (to następca lubianego Rapida), bowiem te auta wykorzystują tę samą płytę podłogową MQB A0. To oznacza, że nie uświadczymy w tej konstrukcji napędu na cztery koła, nawet dołączanego. Inżynierowie podnieśli Kamiqa o 39 mm (z czego 10 mm na samych oponach). Przedłużono amortyzatory i sprężyny, dorzucono twardszy stabilizator, a efekt finalny to prześwit na poziomie 188 mm. Wystarczający, by wsiadało się wygodnie. Z racji takiego podniesienia 17-calowe obręcze nikną w nadkolach.
Škoda po raz pierwszy zdecydowała się na oddzielenie świateł LED do jazdy dziennej poza główny reflektor. Projekt lamp ewidentnie zainspirowany jest Hyundaiem Kona i Citroënem C4. Kierunkowskazy są dynamiczne (czyli "pełzają"), ale obsługiwane są przez zaledwie 4 świecące segmenty, więc ich działanie specjalne płynne nie jest.
Kamiq zdobywa moje uznanie przestrzenią i rozwiązaniami Simply Clever. Tak, bagażnik nie jest największy w klasie (ma 400 litrów i nie ma w ofercie przesuwanej kanapy), ale znajdziemy tu wyjmowaną latarkę LED-ową. Skrobaczka jest ukryta przy wlewie paliwa. Przy otwieraniu drzwi automatycznie wysuwają się osłonki ich krawędzi (to widzieliśmy w Fordzie), a w samych drzwiach mamy parasolkę (to już Rolls-Royce). Nawet stoliki umocowane na oparciach przednich foteli są tak wyprofilowane, że utrzymają pod odpowiednim kątem tablet czy smartfona. Tak, to małe rzeczy, ale trudno uwierzyć jak bardzo ułatwiają życie.
Z racji tego, że rozstaw osi jest nieco większy niż przyjęto w segmencie, z tyłu na nogi mamy bardzo dużo miejsca, choć Škoda wykorzystała znany trik. Siedziska foteli, również z przodu, są nieco za krótkie, więc wrażenie przestrzeni ma naturalnie większy efekt.
Kamiq może mieć cyfrowe zegary (10,25 cala), duży ekran multimediów (9,2 cala), porty USB-C, podgrzewanie foteli, a nawet asystenta głosowego (no dobrze, nie w Polsce) czy dwustrefową klimatyzację. Co ciekawe, kluczyk ma dodatkowe zabezpieczenia przeciw kradzieży "na walizkę" – po 15 minutach bezruchu nie nadaje sygnału. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony jak dużo elementów z większych i droższych modeli przeniesiono do klasy Kamiqa. No i do tego kabina jest dobrze wyciszona, naprawdę ładna, a i znajdzie się kilka porywających akcentów (klamki!).
Škoda Kamiq ma też opcje, których zakup może być nieco pozbawiony sensu. Jest tak np. z adaptacyjnym zawieszeniem, dzięki któremu możemy zmienić twardość auta. Podobnie jest z silnikiem 1.5 o mocy 150 koni mechanicznych, który do codziennych zastosowań z pewnością będzie za mocny do tego samochodu – Kamiq waży przecież tylko nieco ponad 1100 kg.
Pod maską egzemplarza na zdjęciach pracował trzycylindrowy, litrowy silnik o mocy 115 koni mechanicznych. Rozpędza on auto do "setki" w 9,9 sekundy. To naprawdę wystarczy, szczególnie w mieście, gdzie jednostka wydaje charakterystyczne, warczące dźwięki i zużywa średnio 5,3 litra bezołowiowej. Na trasie prędkością graniczną wydaje się ok. 120 km/h, gdzie zużywa 5,8 litra. Powyżej tej prędkości spalanie znacząco wzrasta (nawet do 6,5 l), choć nie wydaje mi się, żeby silnik się specjalnie męczył.
O ile trudno mówić o wrażeniach z jazdy bijących na głowę konkurencję czy zapadających w pamięć, warto wypunktować kilka rzeczy. Zawieszenie jest tak ustawione, że pomimo podniesionego środka ciężkości Kamiq niespecjalnie przechyla się w zakrętach, ale w satysfakcjonujący, miękki sposób tłumi nierówności. Tylna belka nie lubi się z przeszkodami poprzecznymi i zdarza się wydać jej głośniejszy dźwięk. Elektromechaniczne wspomaganie mogłoby być słabsze, ale połączono je z bardzo skutecznym trzymaniem pasa (auto poznaje białe i żółte linie i nie odbija się od nich). Jeśli nie wrzucimy kierunkowskazu, Kamiq będzie się z nami siłował przy zjeździe z pasa i wydaje mi się, że chyba żadne auto jeszcze tak bardzo nie sugerowało mi zaniechania manewru.
Cennik Škody Kamiq rozpoczyna się kwotą 67 150 zł, ale jeśli podejdziemy do tego bardziej realnie, to "środkowy" poziom wyposażenia z silnikiem o mocy 115 koni i manualną przekładnią katapultuje nas do poziomu 77 tys. zł. Mocnym konkurentem czeskiego crossovera może być Kia Stonic, która na takim poziomie oferuje jeszcze 5 koni więcej i dwusprzęgłową, automatyczną przekładnię.
Moja opinia o Škodzie Kamiq
- Oszczędny silnik
- Miejsce w kabinie
- Pakiet udogodnień Simply Clever niespotykany u konkurencji
- Dość osobliwy wygląd
- Krótkie siedziska
- Asystent utrzymania pasa jest na dłuższą metę irytujący