Największa i najcięższa rajdówka. Pod maską "oszczędne" V8, którego nie da się remontować
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W życiu trafiają się okazje, nad którymi nie należy się zastanawiać. Ja taką miałem w czasie wyjazdu na rajd Baja Drawsko, gdzie już udało mi się pojeździć Toyotą Hilux GR Sport. Kiedy dostałem propozycję przejechania się rajdowym Land Cruiserem 200, nie zastanawiałem się ani chwili.
Rajdowym Land Cruiserem już jeździłem, ale to był samochód zbudowany na bazie modelu 155. Rajdówka klasy T2, czyli samochodów produkcyjnych, gdzie nie można zmieniać konstrukcji, a dopuszczalne są jedynie wymiany poszczególnych części na sportowe. Imponujący Land Cruiser 200 (czy jak kto woli Land Cruiser V8) to auto tej samej klasy, tylko… dwa razy większe. I ważące tonę więcej. Tona w motorsporcie to taka różnica, że ten samochód powinien startować w oddzielnej klasie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prawie seryjny
Tak krótko można opisać samochód klasy T2, czyli też rajdowego Land Cruisera 200 przygotowanego przez firmę Overlimit. Nie można zmieniać konstrukcji, czyli kształtu ramy, umieszczenia silnika oraz punktów mocowań. Seryjne elementy można tylko wzmacniać. Części, które da się wyjąć, można wymienić na sportowe, ale nie wszystkie. Tu m.in. amortyzatory ze sprężynami oraz hamulce. Jak zdradzili mi jednak mechanicy, w Land Cruiserze 200 nie trzeba za wiele wzmacniać. Pokazali mi zawieszenie czy drążki kierownicze, które są tak masywne, jakby je wyjęto wprost z ciężarówki.
Podobnie jest z wnętrzem, które zostało wyposażone w klatkę, a za fotelami kierowcy i pilota umieszczono 300-litrowy zbiornik paliwa. Ale w praktyce obsługa tych elementów, które znamy z seryjnego auta, jest prawie taka sama. Mamy te same dźwigienki i niektóre przyciski, standardowe wskaźniki czy kluczyk. Jest też gigantyczny kokpit zabudowany przyrządami rajdowymi, który niemal przesłania widok pilotowi.
Za kierownicą
Wciskając się w ciasny kubełkowy fotel myślałem, że wrażenie wielkości tego ponad 3-tonowego kloca szybko zniknie, ale ono nie znika ani na chwilę. Kabina jest szeroka jak w żadnym innym samochodzie rajdowym, a kokpit wielki jak w ciężarówce. Drążek zmiany biegów ma chyba z pół metra długości, a obok niego stoi jeszcze większa dźwignia hamulca ręcznego. Tylko kierownica jest względnie mała.
Jazda tym samochodem przypomina przejażdżkę seryjnym autem. To, co mnie najbardziej zaskoczyło, to gigantyczna różnica pomiędzy Land Cruiserem 155 i tym. Krótka 155 była nerwowa i zwinna, chciała, by cały czas jechać poślizgiem, a tył niespokojnie czekał, aby wyprzedzić przód. To był samochód rajdowy dla rajdowca.
Land Cruiser 200 podczas mojej kilkunastominutowej jazdy ani razu nie wymknął się spod kontroli, nawet nie objawiał takich zamiarów. Prowadzi się łatwo, przewidywalnie i... lekko.
Samochód "traci masę" podczas jazdy. Waży ponad 3 tony, ale w ogóle tego nie czuć z dwóch powodów. Po pierwsze, amortyzatory Donerre tłumią wszystko tak sprawnie, a jednocześnie tak miękko, że poczucie masy znika i ma się wrażenie, jakby z wnętrza wyjęto silnik i ten wielki zbiornik. Jakby samochód ważył o połowę mniej. Pozostaje tylko kwestia wielkości, o czym trzeba pamiętać przedzierając się pomiędzy drzewami. Jednak w razie czego ta "dwusetka" poradzi sobie z tymi cieńszymi i przebrnie przez zarośla jak czołg.
Z drugiej strony, mamy tu silnik V8 (1VD-FTV) o seryjnej mocy 286 KM i momencie aż 650 Nm. Ten gigantyczny moment jest dostępny już od ok. 1600 obr./min, więc auto przyspiesza z lekkością – byle miało trakcję.
Wrażenie dużego nadmiaru mocy pogłębia nietypowa jak na ten model specyfikacja ze skrzynią manualną. Tu właściwie nie trzeba używać innego biegu jak trójka na większości zakrętów. Choć poruszałem się pomiędzy biegami drugim i trzecim, to w kilku miejscach zaskoczony kształtem zakrętu czy głębokością koleiny miałem włączony za wysoki, trzeci bieg i ok. 1000 obr./min. Silnik V8 nie zaprotestował ani na chwilę. Po prostu wolniej, ale zbierał się bez wysiłku, a po przekroczeniu ok. 1500 obr./min już upominał się o lepszą trakcję,
Ten wielki i bardzo mocny motor ma niestety jedną wadę i wcale nie jest nią mocne obciążenie przedniego zawieszenia, jak podejrzewałem. Nie jest to też zużycie paliwa, które wynosi na odcinku ok. 40 litrów na 100 km, czyli nie jest większe niż mniejszych i lżejszych rajdówek. Chodzi o obsługę. Mechanicy zdradzili, że zrobienie czegokolwiek większego przy silniku wymaga jego wyjęcia – tak ciasno jest pod maską. Co gorsza, poważniejsza awaria wyklucza z dalszego startu, bo wyjęcie silnika w czasie rajdu jest niemożliwe. Dodatkową niedogodnością jest to, że nie da się mu zrobić remontu – pozostaje tylko wymiana. A silniki używane kosztują po ok. 50 tys. zł.
To droga zabawa, ale Land Cruiser 200 Overlimitu z powodzeniem startował nie tylko w Polsce, lecz także w rajdach pustynnych. Gdzie na znacznie dłuższych etapach, przy wyższych temperaturach i w mniej przyjaznym klimacie dawał z siebie wszystko, kiedy za kierownicą siedział Grzegorz Brochocki, założyciel Overlimitu, czy również Patrycja Brochocka, jego córka.
Szkoda, że klasa T2 w rajdach umiera i takich pojazdów już teraz prawie nie ma, a w ciągu kilku lat najpewniej znikną bezpowrotnie. Nie tylko w Polsce, również na świecie, w tym również w rajdzie Dakar, gdzie w T2 startują już niemal wyłącznie land cruisery. Ostatnie na rynku samochody terenowe z homologacją sportową.