Hyundai Santa Fe 2.0 CRDi: koreańczyk po amerykańsku z europejskim silnikiem
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Tak przebojowa mieszanka może się sprawdzić na polskim rynku, choć auto jest drogie. Za sporo niższą cenę można bowiem kupić Kię Sorento. Jednak Hyundai Santa Fe ma kilka atutów, których nie ma kia. I myślę, że wartych dopłaty.
Zbudowany po amerykańsku
Choć Hyundai Santa Fe jest samochodem koreańskim, zbudowano go jakby pod gusta amerykanów, gdzie zresztą jest popularnym modelem. Potężne nadwozie mierzy 4770 mm długości, co czyni go jednym z największych SUV-ów w swojej klasie. Jest wyraźnie dłuższy na przykład od Škody Kodiaq. Ma też wysoko poprowadzoną maskę i ogromny grill na wzór aut z USA.
Zobacz także
Wszystko to poprawia subiektywne poczucie bezpieczeństwa. Auto jest masywne, waży ponad 1800 kg, co wbrew pozorom wpływa pozytywnie na odczucia w tej materii. Do tego dodajmy przestronne wnętrze, które zapewnia sporo luzu w każdym kierunku i bardzo szeroką deskę rozdzielczą o naprawdę wyszukanym designie. Podoba mi się stylistyczne połączenie kokpitu z panelami drzwi, co wizualnie poszerza go.
Projekt wnętrza Santa Fe wydaje się równie amerykański jak nadwozie. Wszystko jest duże, a ponadto świetnie łączy współczesne trendy ekranowo-dotykowe z konserwatywną obsługą pokrętłowo-guzikową. Testowe auto w wersji Platinum ma na pokładzie wszystko, czego oczekuje się od takiego pojazdu pod warunkiem, że dopłacimy za pakiet Inspiration bagatela 15 000 zł!
Przednie fotele są miękkie i bardzo wygodne. Mają szeroki zakres regulacji, w tym podparcia ud. Tylna kanapa jest równie wygodna za sprawą dość wysokiego jej umieszczenia. Jest też regulowana wzdłużnie i ma pochylane oparcie, a w przeciwieństwie do przednich foteli można je naprawdę mocno położyć i miło podróżować.
Pasażerowie z tyłu mają wszystko – przestrzeń, wentylację, podgrzewane siedziska, port USB i schowek na telefon. Ten siedzący z tyłu po prawej stronie może nawet przesunąć fotel przedni lub odchylić jego oparcie umieszczonymi na nim przyciskami. Do tego jest jeszcze wygodny podłokietnik, rolety w oknach, kieszenie w drzwiach i dobrej jakości materiały.
W tym aspekcie Hyundai Santa Fe może budzić mieszane uczucia. Jakość spasowania elementów jest znakomita, a większość tworzyw robi dobre wrażenie, ale po ich dotknięciu niektóre okazują się twarde. Piękny moim zdaniem wygląd deski rozdzielczej broni jednak te małe "uchybienia".
Niesamowicie dobre wrażenie robi materiał, jakim wyłożono podsufitkę, a także ładny projekt maskownic głośników. Swoją drogą ładnie grającego audio firmy KRELL. Podoba mi się też ergonomia, obsługa auta i liczne schowki.
625 litrów pojemności bagażnika to bardzo dobra wartość w klasie, a Hyundai Santa Fe jest w przeciwieństwie do Kii Sorento oferowany jako pięciomiejscowy. Sam bagażnik jest obszarem godnym szerszego opisania.
Pomijając jego wielkość, ma podwójną podłogę i strefę pod nią, podzieloną na dwie części. Ta bliższa klapy jest schowkiem na drobiazgi, podstawowe wyposażenie auta lub zwijaną roletę. Bliżej kanapy są duże skrytki, w których można pomieścić sporo przedmiotów. Styropianową wkładkę dzielącą tę przestrzeń na trzy części można wyjąć, choć wymaga to chwilę pracy.
Ponadto, w bagażniku są haczyki, dobre oświetlenie, gniazdko oraz przyciski do składania oparć kanapy. Te kładą się niemal na płasko, tworząc pochyloną delikatnie ogromną podłogę.
Warto jeszcze dodać, że Hyundai opracował bezdotykowe otwieranie bagażnika, ale bez machania nogą, aby trzymając w rękach zakupy otworzyć klapę. Nigdy tego nie używam, bo czuję się jak dureń zwłaszcza, gdy nie zadziała. Tu natomiast wystarczy podejść, a po uaktywnieniu się sygnału dźwiękowego cofnąć się o krok. Świetne!
Europejskie elementy Hyundaia Santa Fe
Na pewno silnik jest najważniejszym. W USA Santa Fe jest oferowany wyłącznie z jednostkami benzynowymi, choć akurat moim zdaniem 185-konny motor 2.0 CRDi to lepsza propozycja od benzyniaków: wolnossącego 2.4 (185 KM) lub doładowanego 2.0 (235 KM).
Jest jak przystało na Europę dobrym kompromisem pomiędzy osiągami a zużyciem paliwa. Osoby, którym jeszcze bardziej zależy na dynamice, mają też do wyboru diesla 2.2 o mocy 200 KM, ale wyraźnie droższego (o 37 000 zł!) w Polsce. To z uwagi na zrozumiałe tylko dla Ministra Finansów przepisy akcyzowe.
Słabszy silnik zapewnia przyspieszenie do setki w niewiele ponad 10 s i prędkość maksymalną bliską 200 km/h. W praktyce dynamika do około 140 km/h jest dobra, powyżej tej prędkości wyraźnie spada. Trochę niewygodne jest natomiast ospałe ruszanie z miejsca.
Poziom hałasu we wnętrzu jest moim zdaniem niski. Na plus zasługuje też zużycie paliwa. Przy prędkości 140 km/h wynik 9,0 l/100 km uważam za bardzo dobry jak na tę klasę samochodu. Przy prędkości 90 km/h uzyskałem 5,2 l/100 km, co też należy pochwalić. Łagodna jazda w mieście zakończy się spalaniem 7,5 l/100 km, ale większe korki czy średnio dynamiczne poruszanie się w takich warunkach lub po prostu jazda na krótkich odcinkach łatwo dociągnie wynik do 10 l/100 km lub wyżej.
Dużą rolę w niskim spalaniu, ale też komforcie jazdy, odgrywa automatyczna skrzynia biegów o ośmiu przełożeniach. Pracuje komfortowo i ani razu nie szarpnęła. Jak już wspomniałem, irytuje tylko przy chęci szybkiego ruszania z miejsca.
Już podczas jazdy reaguje chętnie na dodanie gazu, ale pod warunkiem, że nie używa się trybu Eco. Na wysoką ocenę zasługuje tryb Smart, który dopasowuje pracę silnika i przekładni do sposobu operowania przepustnicą. Utrzymuje wybrany i dopasowany automatycznie tryb przez kilkadziesiąt sekund, po czym przechodzi w Eco, jeśli kierowca uspokoi tempo jazdy.
Trochę zbyt europejskie zawieszenie?
Pierwsze wrażenie podczas jazdy jest takie, że Hyundai Santa Fe jest samochodem miękkim. Wpływa na to sam ciężar, ale też zestrojenie zawieszenia, które w fazie niskich częstotliwości, gdy działa na nie głównie masa nieresorowana, przyjemnie buja się i dobrze filtruje nierówności. Prościej – jeśli jedziesz drogą o równej nawierzchni, ale pofalowaną, wszystko jest super, pod warunkiem, że lubisz miękkie auta.
Trochę zmienia się, gdy droga przestaje być gładka. Wtedy odzywają się twardsze nastawy amortyzatorów szybko tłumiące wibracje. Jednak może to przeszkadzać tylko wtedy, gdy mamy do czynienia z dużymi dziurami o częstym występowaniu. I wcale nie chodzi o to, że jest zbyt twardo, tylko sam samochód potrafi trochę podskakiwać i bujać się jednocześnie.
Testując auto zimą po bardzo wyboistych drogach uważam, że mimo to jest dobrze, choćby z uwagi na porządne wyciszenie podwozia i stabilność wynikającą z dużej odległości pomiędzy kołami.
Santa Fe na pewno nie jest modelem stworzonym do jazdy dynamicznej, zwłaszcza na zakrętach. Co prawda prowadzi się pewnie i nie zaskakuje zachowaniem, ale duża masa i wysoko umieszczony środek ciężkości zniechęcają do szybkich i głębszych ruchów kierownicą.
Bezpieczeństwa cały pakiet
Po dokupieniu wspomnianego już pakietu Inspiration, na pokładzie Santa Fe mamy wszystko, co Hyundai do tej pory wymyślił w tym obszarze. Pomijając standardowe systemy wsparcia kierowcy, na pokładzie jest też duży i czytelny wyświetlacz head up, a także dwa systemy typowo dla rodzin z dziećmi.
Pierwszym jest przypominający o pozostawionym w aucie dziecku. Nazywa się "system monitorowanie tylnej kanapy", ale w praktyce po wyłączeniu auta na cyfrowym zestawie wskaźników pojawia się komunikat "sprawdź tylne siedzenia". Wydaje się to idiotyczne, ale nie jest.
Jeśli wychodzisz z samochodu na chwilę i zostawisz dziecko w kabinie, to gdy tylko zacznie się ruszać, auto włączy alarm. Dla niektórych nie jest to zachowanie godne pochwały, ale jeśli już ktoś tak robi, to wolę mieć takie auto, niż inne, które w ogóle się nie "odezwie".
Drugim rozwiązaniem dla dzieci jest system blokowania zamków drzwi, gdy podczas postoju z tyłu nadjeżdża inny pojazd. Dziecko dzięki temu nie wybiegnie pod auto. Warto dodać, że Santa Fe wyposażono w dodatkowe zaczepy Isofix na przednim fotelu, więc może zastąpić nawet minivana.
Jest jeszcze inny aspekt, równie niepoprawny co zostawianie malucha w aucie – chodzi o kuligi. Pomijając fakt, że Santa Fe uciągnie 2000 kg, a napęd na cztery koła poradzi sobie ze śniegiem, to kierowca może podczas jazdy włączyć kamerę cofania i obserwować zgraję ciągnionych na sankach dzieciaków. Kamera nie wyłącza się nawet przy wysokich prędkościach. Szkoda, że koreański koncern powoli się z tego wycofuje.
Droższy, ale moim zdaniem lepszy od Kii Sorento
200 400 zł kosztuje topowa odmiana Platinum z silnikiem o mocy 185 KM. W standardzie jest bardzo bogate wyposażenie z zakresu komfortu, automat i napęd na cztery koła. Po dokupieniu pakietu Inspiration auto kosztuje 215 400 zł i ma już wszystko.
Technicznie bliźniacza Kia Sorento w odmianie GT Line z silnikiem 2.2 o mocy 200 KM kosztuje 208 500 zł. Aby mieć technologiczny top, należy jeszcze dopłacić 10 000 zł za pakiet systemów wspomagających, przy czym Kia oferuje asystenta parkowania, a Hyundai nie.
W praktyce Kię można kupić taniej, a choć w wersji podstawowej oba auta kosztują dokładnie tyle samo – 149 900 zł – to w Sorento jest już automat, napęd na cztery koła i dodatkowe 35 KM mocy (standardowy silnik hyundaia oferuje 150 KM).
Wybierając wersje środkowe lub najwyższe, Hyundai daje za wyższą cenę odpowiednio wyższą jakość wnętrza, przyjemniejsze materiały, moim zdaniem lepszą organizację przestrzeni oraz ładniejszy wygląd zarówno nadwozia jak i wnętrza. Na tle Kii Sorento Hyundai Santa Fe jest autem nieco wyższej klasy, bliskiej premium i to jest coś, za co wiele osób jest skłonna dopłacić.
Moja opinia o Hyundaiu Santa Fe
Samochód jest relaksująco wygodny i świetnie wykonany. To jeden z tych modeli, w których rzeczywiście widać wyższość marki Hyundai nad Kią. Przebywając w jego wnętrzu ma się wrażenie posiadania auta klasy premium. Gdyby pod maską pracował 6-cylindrowy diesel, byłoby jeszcze lepiej.
- Przestronność
- Dobre zagospodarowanie wnętrza i bagażnika
- Wysoka jakość wnętrza i materiały
- Przemyślane systemy bezpieczeństwa
- Oszczędny silnik
- Dobre wyciszenie
- Ogólny wysoki komfort podróżowania
- Wysoka cena jak na auto tej marki
- Właściwości jezdne tylko dla spokojnych kierowców
- Niektóre materiały mogłyby być miękkie
Hyundai Santa Fe 2.0 CRDi (2019) - dane techniczne, zużycie paliwa
Silnik i napęd: | ||
---|---|---|
Układ i doładowanie: | R4, doładowany | |
Rodzaj paliwa: | olej napędowy | |
Ustawienie: | Poprzecznie | |
Rozrząd: | DOHC 16V | |
Objętość skokowa: | 1995 cm³ | |
Moc maksymalna: | 185 KM przy 4000 obr./min | |
Moment maksymalny: | 400 Nm przy 1750-2500 obr./min | |
Skrzynia biegów: | 8-biegowa, automatyczna | |
Typ napędu: | 4x4 | |
Hamulce przednie: | Tarczowe, wentylowane | |
Hamulce tylne: | Tarczowe, wentylowane | |
Zawieszenie przednie: | Kolumna typu MacPherson | |
Zawieszenie tylne: | Wielowahaczowe | |
Średnica zawracania: | 11,9 m | |
Koła, ogumienie przednie: | 235/55 R19 | |
Koła, ogumienie tylne: | 235/55 R19 | |
Masy i wymiary: | ||
Typ nadwozia: | SUV | |
Liczba drzwi: | 5 | |
Masa własna: | 1850 kg | |
Ładowność: | 552 kg | |
Długość: | 4770 mm | |
Szerokość: | 1890 mm | |
Wysokość: | 1705 mm | |
Rozstaw osi: | 2765 mm | |
Rozstaw kół przód/tył: | 1644/1652 mm | |
Pojemność zbiornika paliwa: | 71 l | |
Pojemność bagażnika: | 625 l | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 10,3 s | |
Prędkość maksymalna: | 197 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | 8,3 l/100 km | 7,5 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | 5,9 l/100 km | 5,2 l/100 km |
Zużycie paliwa (autostrada): | --- | 9,0 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 7,0 l/100 km | 7,3 l/100 km |
Emisja CO2: | 177 g/km | |
Test zderzeniowy Euro NCAP: | 5 gwiazdek | |
Cena: | ||
Cena egzemplarza testowego: | 220 400 zł | |
Wersja silnikowa od: | 180 400 zł | |
Model od: | 149 900 zł |