Historia pewnego roadstera - BMW Z1
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Producenci samochodów czasami potrafią wyprodukować oryginalny i niezwykły model. Bywa, że trafi ona do seryjnej produkcji. Oto BMW Z1.
Wśród klasycznych samochodów BMW szczególne miejsce zajmują roadstery. Trudno się temu dziwić, ponieważ wspaniałe przedwojenne 328, olśniewające 507 z lat 50. czy jego współczesna interpretacja, a więc Z8 z przełomu XX i XXI wieku to po prostu dzieła sztuki na kołach. Ostatni z wymienionych modeli stanowi jak dotąd absolutnie szczytowe osiągnięcie linii „Z”, zapoczątkowanej 30 lat temu przez niepowtarzalne Z1. Wszystko zaczęło się w 1985 roku od powołania przez markę z Monachium działu o nazwie BMW Technik GmbH, w skład którego weszło sześćdziesięciu inżynierów oraz projektantów pod przewodnictwem Ulricha Beza. Ich głównym zadaniem było opracowywanie „samochodów jutra”, zbudowanych z wykorzystaniem postępowej technologii i nowatorskich materiałów oraz mających innowacyjną konstrukcję. Zespół ochoczo wziął się do pracy, a jego pierwszym projektem było właśnie BMW Z1, którego pierwszy jeżdżący prototyp ujrzał światło dzienne już w 1986 roku. Oficjalna premiera samochodu miała miejsce rok później, podczas salonu we Frankfurcie. Rozpoczęcie produkcji zaplanowano na czerwiec 1988 roku, jednak w wyniku opóźnienia jej start nastąpił dopiero w marcu 1989 roku. W tamtych czasach Z1 rzeczywiście wyglądało jak samochód z przyszłości, co znalazło odzwierciedlenie nawet w jego nazwie. Litera „Z” pochodziła bowiem od słowa „Zukunft”, czyli „Przyszłość”. Cyfra „1” oznaczała natomiast, że to pierwszy model linii „Z”.
Auto zostało zaprojektowane przez holenderskiego designera Harma Lagaay’a. Patrząc na nie z boku uwagę zwracają: aerodynamiczny, nisko poprowadzony przód z długą maską płynnie przechodzącą w szybę pochyloną pod kątem 62 stopni, zadziwiająco wysoki próg oraz krótki tył kryjący ręcznie obsługiwany materiałowy dach i bagażnik swobodnie mieszczący podręczne bagaże obojga pasażerów. Najbardziej niezwykłym elementem BMW Z1 są jednak drzwi, które nie otwierają się w klasyczny sposób, tylko chowają w progu (stąd też jest on tak okazały). Odbywa się to w pełni automatycznie - wystarczy wcisnąć przycisk umiejscowiony na tylnym błotniku lub pociągnąć za wewnętrzną klamkę (jeśli akurat siedzimy w środku i chcemy wysiąść). Podczas opuszczania drzwi w ich panelu chowa się również szyba, natomiast podczas podnoszenia drzwi szyba się wysuwa i powraca do poprzedniej pozycji. Oczywiście, szybami można sterować również niezależnie od drzwi, kiedy te ostatnie są podniesione. Kabina jest dość ciasna, a zajęcie w niej miejsca wymaga odpowiedniej gibkości. Siedzi się nisko nad ziemią, mając przed sobą filigranową kierownicę oraz cztery okrągłe wskaźniki utrzymane w motocyklowym stylu. W oczy rzuca się również konsola środkowa, która wbrew tradycji BMW nie została zwrócona w stronę prowadzącego. Sportowy fotel ze zintegrowanym zagłówkiem mocno otula ciała. Wykończono go skórą oraz materiałem, natomiast zewnętrzną część oparcia zdobi plastikowy element lakierowany w kolorze nadwozia. Dość zaskakujące jest to, że za siedzeniami nie zastosowano pałąka przeciwkapotażowego. W razie dachowania ochronę podróżnym miała zapewniać odpowiednio wzmocniona rama przedniej szyby.
Konstrukcja BMW Z1 jest niezwykle sztywna. Podstawę stanowi tutaj monocoque z cynkowanej ogniowo stali. Od spodu przymocowano do niego zupełnie płaską podłogę, składającą się z dwóch warstw żywicy epoksydowej wzmocnionej włóknem szklanym, pomiędzy którymi znajduje się pianka poliuretanowa. Nadwozie wykonano z materiału termoplastycznego mającego różne właściwości w zależności od miejsca zastosowania. Do uformowania błotników, paneli drzwi oraz osłon progów posłużyło twarde tworzywo, prawie całkowicie eliminujące ryzyko powstawania wgnieceń. Z kolei w przypadku zderzaków zastosowano wysoce elastyczne tworzywo, które potrafi odzyskać swój pierwotny kształt po uderzeniu w przeszkodę z prędkością nie wyższą niż 4 km/h. Natomiast maskę silnika, klapę bagażnika oraz pokrywę, pod którą znajduje się złożony dach wykonano z tworzywa wzmocnionego włóknem szklanym, skutecznie pochłaniającego energię w razie wypadku. Wszystkie elementy zewnętrznego poszycia są przykręcane i łatwo demontowalne. Pokryto je specjalnym, elastycznym lakierem, opracowanym stricte na potrzeby Z1. Samochód oferowano w sześciu kolorach. Klienci najczęściej wybierali czerwony, drugie miejsce zajmował czarny, a trzecie - zielony. Zdecydowanie mniej popularne były seledynowy, granatowy oraz żółty.
Za napędzanie BMW Z1 odpowiada silnik pochodzący z modelu 325i (E30). Jest to 2,5-litrowa, 6-cylindrowa, rzędowa jednostka o mocy 170 KM, połączona w 5-biegową, manualną przekładnią. Ważące 1250 kg auto rozpędza się od 0 do 100 km/h w 7,9 sekundy, a jego prędkość maksymalna wynosi 225 km/h. Wykorzystywaniu możliwości napędu sprzyjają znakomite właściwości jezdne. Wynikają one przede wszystkim z niemal idealnego rozkładu mas pomiędzy osiami oraz nisko położonego środka ciężkości. Ważną rolę odgrywa tutaj także zawieszenie. Przednie przejęto z BMW 325i, natomiast tylne stworzono od podstaw z myślą o Z1. Starania konstruktorów w pełni się opłaciły, ponieważ samochód świetnie trzyma się drogi i zapewnia ogromną radość z jazdy.
Po początkowym szaleństwie zainteresowanie klientów roadsterem z Monachium szybko osłabło. W związku z tym BMW podjęło decyzję o zakończeniu jego produkcji, co ostatecznie miało miejsce w czerwcu 1991 roku. Przez nieco ponad dwa lata powstało 8000 egzemplarzy modelu Z1. Co ciekawe, jeden z nich znajduje się w Krakowie, a konkretnie w muzeum zlokalizowanym w salonie BMW M-Cars przy ulicy Josepha Conrada. Wstęp do muzeum jest wolny, samochód może więc obejrzeć z bliska każdy chętny, nie uiszczając przy tym żadnej opłaty. Historia krakowskiego Z1 jest dość prosta i nie zawiera żadnych „białych plam”. Samochód został wyprodukowany w 1991 roku i zakupiony w warszawskim salonie BMW Smorawiński. Od nowości należał tylko do jednej, mieszkającej w Polsce osoby. Kilka lat temu postanowiła ona jednak sprzedać auto. Przypadkowo dowiedział się o tym obecny właściciel. Decyzja o zakupie została podjęta niemal natychmiast, obie strony bardzo szybko doszły do porozumienia i wkrótce czerwone Z1 przyjechało na lawecie z Warszawy do Krakowa, aby zasilić kolekcję nowego właściciela. Od tej pory samochód stoi w muzeum w towarzystwie wielu innych wspaniałych old- i youngtimerów. Jest oczywiście w pełni sprawny i gotowy do jazdy. Jakiś czas temu można go było zobaczyć na krakowskim rynku, podczas zlotu zabytkowych samochodów. Obecnie przebieg auta wynosi 75940 km, ale pozostaje mieć nadzieję, że ta liczba będzie się systematycznie zwiększać i BMW Z1 jeszcze nie raz uświetni swoją obecnością coraz popularniejsze spotkania klasyków motoryzacji.