Toyota LQ© fot. Mariusz Zmysłowski

Gigant zmienia kierunek: wszystko, co powinniście zrozumieć w ruchu Toyoty

Mariusz Zmysłowski
29 listopada 2019

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Toyota chce być firmą, która dostarczy nie tylko samochody, ale i szeroko pojmowaną mobilność dla mas. Przed japońską firmą nowa epoka. Ale co to znaczy dla klientów?

Codziennie ponad miliard samochodów na całym świecie pomaga przemieszczać ludzi na duże i małe dystanse. Doszliśmy do momentu, w którym potrzebna jest większa optymalizacja: potrzebujemy mniejszych pojazdów na krótkich dystansach, w zatłoczonych miastach. Potrzebujemy też, nie tylko jako kierowcy, ale ludzie w ogóle, wsparcia tam, gdzie nowoczesna technika może nas wyręczyć.

Czas jest najcenniejszym, co mamy. Jednocześnie nie da się go kupić. Można jednak kupić jego optymalizację. Toyota chce za kilka lat tę optymalizację w różnych formach mieć w ofercie. Zmiana, do której przygotowuje się japońska marka, w pełnym blasku będzie manifestować się podczas Igrzysk Olimpijskich w Tokio w 2020 roku. Rozwiązania, które mogą zagościć pod strzechami w ciągu najbliższej dekady, już za rok zostaną sprawdzone w praktyce.

TRI-AD (Toyota Research Institute Advenced Research) to założona w 2018 roku spółka, w ramach której Toyota, DENSO i Aisin łączą siły, by w ciągu kilku najbliższych lat dostarczyć rozwiązania, dzięki którym wyżej wspomniane wsparcie ze strony techniki, a co za tym idzie, optymalizację czasu, będzie dało się po prostu kupić.

Autonomiczne samochody, małe pojazdy transportujące na miejskich dystansach, roboty wyręczające ludzi w różnych czynnościach w pracy i codziennym życiu, wspomagające osoby z niepełnosprawnościami i seniorów – to wszystko tylko kawałki układanki, którą podczas wizyty w Tokio na rok przed Igrzyskami Olimpijskimi 2020 starałem się zrozumieć.

Najlepiej wyjaśnił to w trakcie wizyty w siedzibie TRI-AD CEO Toyota Research Institute Gill Pratt. "Maszyny, zamiast zastępować ludzi, powinny ulepszać i wspomagać nas i naszą pracę. Zamiast rozwijać AI [Artificial Intelligence – sztuczna inteligencja – przyp. red.], trzeba szukać rozwiązań IA, czyli Intelligent Amplification [inteligentna amplifikacja – przyp. red.]".

Komputery, którymi dysponujemy obecnie, nie są w stanie nawet zbliżyć się do mocy obliczeniowej ludzkiego mózgu. Człowiek jest najdoskonalszą "maszyną", jaką znamy. Dlaczego więc tracić ten potencjał na proste czynności, takie jak jazda samochodem, przenoszenie przedmiotów, sprzątanie itd.? Doskonałym przykładem jest praca pielęgniarki. Dlaczego człowiek z doświadczeniem i dużymi umiejętnościami ma tracić czas na transport leków wewnątrz szpitala, skoro autonomiczny wózek może zrobić to równie dobrze? W tym czasie pielęgniarka może zająć się pacjentami, czego robot nie byłby w stanie zrobić.

Toyota e-racer - autonomiczny samochód sportowy, który może pomóc kierowcy uczyć się optymalnej trasy przejazdu toru.
Toyota e-racer - autonomiczny samochód sportowy, który może pomóc kierowcy uczyć się optymalnej trasy przejazdu toru.© fot. Mariusz Zmysłowski

Nobby Koga z Frontier Research Center wyjaśnia, jak technika może wspierać człowieka, by wykorzystać nasz potencjał i czas w lepszym stopniu. Wyróżnił kilka gałęzi, z czego moim zdaniem najważniejsze są trzy poniższe:

  • Amplifikacja - robot wzmacnia umiejętności ludzi, by ci osiągali swoje cele – np. ułatwia bieganie niepełnosprawnym, przyspiesza rehabilitację;
  • Partnerstwo – wspiera ludzi, wyręczając ich w prostych czynnościach – przytoczony wyżej przykład pielęgniarki;
  • Wsparcie ulepszania – robot optymalizuje trening, przyspiesza doskonalenie przez analizę i przekazanie informacji zwrotnej, np. autonomiczne auto sportowe, analizujące pracę kierowcy i pokazujące mu lepszą trasę przejazdu toru.

Toyota nie zatrzymuje się na ogólnych rozważaniach i gdybaniu, jaka mogłaby być przyszłość. Rozwój robotów jest prowadzony przez japońskiego giganta już drugą dekadę i przyszły rok ma być tym, w którym postawi kolejny krok. Toyota, jako globalny partner Olimpijskich Tokio 2020 wspierający mobilność, odda do dyspozycji gości imprezy flotę autonomicznych pojazdów i robotów asystujących.

Toyota e-Palette
Toyota e-Palette© fot. Toyota

Transport sportowców oraz osób niepełnosprawnych w wiosce olimpijskiej ma odbywać się za pomocą e-Palette, zautomatyzowanego pojazdu ułatwiającego przemieszczanie się na niewielkich odległościach. W każdym samochodzie znajdzie się operator, który w razie niebezpiecznej sytuacji, przejmie nad nim kontrolę. Domyślnie jednak transport będzie odbywał się automatycznie.

Zastosowanie znajdzie także szereg robotów, w tym autonomiczny Field Support Robot do przewozu sprzętu sportowego w trakcie konkurencji rzutu oszczepem, pchnięcia kulą, rzutu dyskiem, młotem i maczugą. Roboty wspierające, takie jak Toyota HSR będą także asystować paraolimpijczykom, którzy przyjadą do Tokio.

Nobby Koga i Toyota HSR
Nobby Koga i Toyota HSR© fot. Mariusz Zmysłowski

Odwiedzający Igrzyska Olimpijskie w Tokio będą mogli także skorzystać z licznych elektrycznych pojazdów ułatwiających mobilność, takich jak Concept-i WALK, czy mały BEV.

Toyota zapowiedziała także, że już w 2020 roku będzie miała gotowy do testów w przestrzeni publicznej samochód autonomiczny na poziomie 4. Na razie maszyna bazująca na Lexusie LS500h przejeżdża kolejne tysiące kilometrów po centrum rozwojowym TRI w USA.

Mimo tak zaawansowanego poziomu rozwoju automatyzacji mobilności i robotyzacji otaczającej nas rzeczywistości, pojazdy i maszyny, które już mogłem obejrzeć w akcji w Tokio, a które już za rok będą funkcjonować w przestrzeni publicznej w postaci prototypów, do sprzedaży nie wejdą szybko. Ciągle są doskonalone i wymagają jeszcze wiele pracy.

Przedstawiciele TRI-AD podkreślają, że każda z tych maszyn musi być zbudowana z ogromnym zapasem sprzętowym, żeby przy aktualizacjach i ulepszeniach wdrażanych już po rozpoczęciu sprzedaży, hardware mógł przez lata nadążyć za nowościami po stronie software’u.

Do tego dochodzi optymalizacja kosztowa produkcji. Roboty, które trafią pod nasze strzechy, na pewno nie będą humanoidalnymi uniwersalnymi asystentami do wszystkiego. Początkowo mają skupiać się na realizacji prostych zadań. Każda maszyna będzie miała swój wąski zestaw zastosowań. Nobby Koga spytany o cenę takiego robota, gdyby został wprowadzony do sprzedaży teraz, szacuje kwotę na równowartość małego Lexusa (podstawowy UX kosztuje od 129 900 zł). To nadal za dużo jak na rozwiązanie dla mas, które ułatwi codzienne życie.

Skoro nie teraz ani za rok, to kiedy zmiana w strategii Toyoty dokona pełnego zwrotu? Już wkrótce zaczniemy dostawać pierwsze owoce tych prac, np. w formie asystenta, który w Lexusie od przyszłego roku ma sam wyprzedzać samochody, zmieniać pasy ruchu i samodzielnie utrzyma się na pasie również na rozjazdach na autostradach. Roboty asystujące i pojazdy autonomiczne – tutaj będziemy musieli zaczekać dłużej, bo prawdopodobnie około dekadę. To długo, ale kiedyś trzeba było wykonać pierwszy krok w stronę nawet bardzo odległego jutra. Toyota wykonuje go teraz.

Źródło artykułu:WP Autokult
relacjeLexusToyota
Komentarze (9)