Filozofia duńskich mistrzów dźwięku w Fordzie Focusie, czyli o komforcie i braku kompromisów
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Czy wysokiej jakości sprzęt audio musi być brzydki i zajmować dużo miejsca, a praktyczny samochód zawsze jest nudny? Dla wielu odpowiedź jest jednoznaczna. Moim zdaniem ani jedno, ani drugie to nie reguła, czego świetnie od lat dowodzi Bang&Olufsen oraz... Ford Focus.
Liczne podróże i wszechobecne warszawskie korki sprawiły, że w aucie spędzam dużo więcej czasu, niż chciałbym.
Dlatego też od samochodów zacząłem wymagać komfortu. Dzisiaj absolutną podstawą jest dla mnie automatyczna skrzynia biegów i dobry zestaw audio. A gdybym miał wybrać tylko jedno, wziąłbym to drugie.
O wyższości automatycznej przekładni nad ręczną – gdy mówimy o wygodzie – nikogo nie muszę przekonywać. Zgadzam się, na torze czy krętej trasie manual daje to coś (choć nowoczesne automaty też potrafią zaskoczyć), zaangażowanie i brak rozczarowań związanych z opóźnieniem i stratami w przekładaniach hydrokinetycznych. Natomiast na co dzień, ręczna zmiana biegów jest dla mnie po prostu zbędnym problemem. Szczególnie gdy toczę się w korku konieczność operowania sprzęgłem i grzebania przy drążku skutecznie potrafi zabrać mi tą ostatnią drobinę relaksu, jakiej pragnę po godzinach spędzonych na korporacyjnym "open space".
A co z tymi głośnikami? Tutaj naprawdę nie trzeba daleko szukać. Spójrz na ulicę, na przechodniów, na ludzi w autobusie. Większość ma założone słuchawki. Często to takie białe, dodawane w zestawie do telefonu. Może nie oferują najlepszego dźwięku, ale dają dokładnie to, czego oczekują ich użytkownicy. Zabierają ich do świata muzyki, w którym szary, ponury obraz nudnego miasta jest kolorowany emocjami, jakimi dzieli się artysta.
Im więcej słuchamy, tym więcej chcemy słyszeć. W końcu są muzycy, którzy całymi dniami cyzelują swoje nagrania, by utwór brzmiał tak, jak oni sami go słyszą, więc „przeskoczenie” na kolejny poziom słuchawek otwiera zupełnie nowe dźwięki, które dotychczas się gubiły. Jeśli raz tego doświadczysz, nie da się wrócić do tego, co było wcześniej. O ile jednak z domowym sprzętem jest łatwo, tak dostanie samochodu z porządnym zestawem audio jeszcze do niedawna wymagało sporych nakładów finansowych lub smykałki do tuningu.
Całe szczęście to zaczęło się zmieniać. Świetnym przykładem jest Ford, który swojego nowego Focusa wyposażył w opcjonalny system głośników sygnowany przez B&O Play. Odkąd pamiętam duński producent kojarzy mi się ze sprzętem z najwyższej półki. Przy czym tutaj w parze z jakością dźwięku idzie niebanalny wygląd i swego rodzaju kompleksowość. Ich najnowsze, bezprzewodowe słuchawki mają funkcję pauzowania muzyki, gdy ściągnie je się z uszu. Tak proste, a jak ułatwia życie. Takich przykładów jest zresztą więcej.
Tylko co to ma do Focusa? Wbrew pozorom, całkiem sporo. Już pierwsza generacja pokazana w 1998 roku oferowała niezwykłą mieszankę cech, dzięki których można było zapomnieć o kompromisach. Przyciągający wzrok, ponadczasowy wygląd? Był. Nienaganne właściwości jezdne? Tak. Praktyczne i funkcjonalne nadwozie? Jak najbardziej.
Najnowsze wcielenie kompaktu z owalem na przodzie czerpie garściami z – nie bójmy się użyć tego słowa – legendy swojego dalekiego poprzednika. Od razu widać, że to Focus, ale w dużo nowszym wydaniu. Dwadzieścia lat różnicy robi swoje i dzisiaj już ten zestaw cech nie wystarczy, by zaistnieć w ciasnym segmencie C. Ford o tym wie i stawia na komfort.
Wspomniana na samym początku automatyczna skrzynia biegów płynnie zmienia przełożenia, gdy ja powoli sunę ulicami miasta wsłuchany w dźwięki wydobywające się z zestawu B&O. Jadę w kierunku warszawskiego Wilanowa, gdzie w salonie Bang&Olufsen czeka na mnie jego właściciel, Krzysztof Grochowski. Wspólnie zastanowimy się, jakie znaczenie ma dzisiaj dźwięk na co dzień, a także w jaki sposób filozofia duńskiego producenta została wykorzystana przy Focusie.
Michał Zieliński: Często słyszy się, że dany sprzęt gra dobrze lub źle. Ale co to znaczy? Jak ocenia się jakość dźwięku?
Krzysztof Grochowski: Ja wychodzę z założenia, że o ile obraz telewizyjny każdy może ocenić, rozpoznać artefakty, niską rozdzielczość, jakieś szarpanie, to dźwięk jest bardzo subiektywny. To raz. A dwa, nasz słuch znacznie się pogarsza z wiekiem. Więc gdy ktoś pyta, który głośnik jest lepszy, albo które słuchawki są lepsze, to nie cyfry grają. To muzyka gra, więc liczy się to, co dociera do naszych uszu. Trzeba posłuchać jednych głośników, drugich i ocenić. Dla jednego głośniki za 2000 zł będą grały wystarczająco i nie będzie słyszał różnicy, a inny stwierdzi, że faktycznie warto dopłacić do czegoś lepszego. Dźwięk jest bardzo subiektywny i moim zdaniem ktoś, kto kupuje głośniki nie słuchając ich popełnia błąd. Tak samo jest z caraudio. Ważne jest też to, czego słuchamy. Jeśli to jest głównie radio to może nie ma sensu dopłacać do lepszych, droższych głośników. Natomiast przy muzyce przetrzymywanej w bezstratnych formatach, jak np. Flac, wtedy faktycznie wydanie więcej na lepszy sprzęt jest uzasadnione.
Zupełnie się z tobą zgadzam. To szczególnie istotne dzisiaj, gdy żyjemy w dobie serwisów streamingowych, muzyki z YouTube’a.
KG: Gdy słuchamy „Money for nothing” z YouTube’a dobre głośniki grają dobrze, ale mogłyby grać znacznie lepiej, gdybyśmy mieli do czynienia z nieskompresowanym plikiem. Moim zdaniem lepiej zacząć od przyzwyczajania się do słuchania muzyki w wyższej jakości, a dopiero potem sięgać po lepszy sprzęt. Inną sprawą jest trend, który zauważam w branży czyli odejście od takich rozwiązań jak kina domowe czy pary głośników stereo. Klienci nie chcą sobie bałaganić pokoju, społeczeństwo idzie w kierunku designu, minimalizmu, stąd też oferujemy coraz to bardziej kompleksowe, pojedyncze głośniki. Wykorzystując odpowiednią technologię taki pojedynczy głośnik jest jednocześnie bardziej uniwersalny i nie traci przy tym jakości dźwięku. Nie trzeba siedzieć w tzw. sweet spocie systemu stereo, a to z kolei wynika z innej zmiany w sposobie, w jakim konsumujemy muzykę: nie chcemy już dzisiaj jej wyłącznie słuchać, tylko z nią żyć.
Gdybyś miał wybrać jedną rzecz, na którą wiele osób nie zwraca uwagi przy wyborze sprzętu muzycznego, a która jest ważna, co by to było?
KG: Zdecydowanie jest to akustyka pomieszczenia, która wręcz może liczyć się bardziej niż jakość głośników. Bardzo często w salonach sprzedażowych odsłuchujesz w świetnie wygłuszonej, akustycznej sali, gdzie każdy sprzęt zagra rewelacyjnie. Z kolei coraz więcej pomieszczeń – szczególnie w nowym budownictwie – jest źle zaprojektowanych akustycznie. Jest dużo betonu, dużo okien, wręcz całe ściany potrafią być przeszklone i tam jest duże echo i pogłos. A trzeba pamiętać, że 98 proc. dźwięku, którego słyszymy pochodzi z odbić, a nie z głośników. Inna sprawa to, że niektórzy źle dobierają rozmiar głośników do swojego pomieszczenia. Jedni chcą bardzo mały sprzęt w wielkiem pokoju, inni z kolei w drugą stronę – mają małe pomieszczenia, ale marzą im się wielkie głośniki. W takich sytuacja odradzamy je, bo choć moglibyśmy sprzedać więcej i drożej, wiemy, że klient wtedy nie będzie zadowolony.
W takim razie jakim wyzwaniom trzeba sprostać projektując głośniki do samochodu?
KG: Samochód jest prawdopodobnie najtrudniejszym „pudełkiem” do nagłośnienia. Po pierwsze jest zrobiony z materiałów, które nie są przyjazne dźwiękowi. Po drugie, nie ma w nim dużo miejsca na głośniki. Po trzecie, szum toczenia opon, wiatru - mnóstwo czynników, których nie wyeliminujesz w aucie, a których można łatwo pozbyć się z domu. Taki najprostszy zestaw składa się jakichś głośników, bardzo małego wzmacniacza, nie ma tam procesora dźwięku. To gra jak gra, ponieważ żaden z elementów nie jest do siebie dobrany. Do tego drzwi są obudową głośnika, pełnią rolę pudła rezonansowego.
Ford Focus, którym tu przyjechałem, ma zestaw B&O Play, czyli submarki Bang and Olufsen. Wiele osób twierdzi, że taka współpraca polega tylko na naklejeniu logo. Jak jest naprawdę?
KG: Gdy Bang and Olufsen tworzy zestaw do samochodu, w pierwszej kolejności zapewnia oddzielną obudowę dla każdego z głośników. Dopiero wtedy możemy wiedzieć, czego od nich oczekiwać. Do tego jest dedykowany dla każdego głośnika wzmacniacz i procesor dźwięku, który dostosowuje to, co słyszymy do otoczenia. Pozwala to na niwelowanie tych różnych szumów, o których wspominałem. Przy czym to wszystko jest projektowane na gotowym samochodzie. Wiemy, do jakiego modelu robimy głośniki: znamy jego kształt, wnętrze a nawet rodzaj opon. Następnie rozpoczynamy szereg testów, które mogą trwać nawet pół roku.
Zbieramy wtedy dane z mikrofonów zamontowanych na specjalnych manekinach i analizujemy. Znając źródłowy plik chcemy, by nawet w samochodzie móc wszystko to, co artysta zawarł na ścieżce. Jest to żmudna praca, ale w aucie bardzo ważna. Tak naprawdę możemy tam dobrać głośniki wręcz idealnie, ponieważ doskonale znamy otoczenie. Wiemy, gdzie są jakie materiały, można oszacować, gdzie będzie ucho ludzkie.
Nie bez znaczenia jest też, że każdy zestaw projektowany jest pod konkretny samochód. Jest to jak szycie garnituru. Do każdego modelu osobno dobieramy głośniki, wzmacniacze, a nawet grille, żeby był zrobiony pod nasz design. Przy czym za każdym razem staramy, by był to spójny element z resztą samochodu, podobnie jak chcemy, by nasze głośniki pasowały do mieszkań i po prostu w nich dobrze wyglądały.
To na koniec rozwiąż częsty dylemat. Chcę słuchać muzyki w samochodzie z telefonu. Kabel czy bluetooth?
KG: Uważam, że technologia Bluetooth jest dzisiaj tak rozwinięta, że nie sięgam po kabel. Tak naprawdę jednak wszystko zależy od własnych preferencji, tak jak mówiliśmy na początku. Jeśli nie słyszysz różnicy to nie ma sensu sobie utrudniać życia.
W drogę powrotną ruszam mając w pamięci słowa Krzysztofa o tym, jak to muzyka dzisiaj jest czymś, z czym chcemy żyć. Owszem, jakość dźwięku jest istotna, ale większość z nas nie jest audiofilami i chętniej stawiamy na wygodę, stąd potok białych słuchawek. Producenci tacy jak Bang&Olufsen pokazują, że jedno drugiego nie wyklucza.
Dla wielu podobnie sytuacja ma się z samochodami. Dla mnie, jako entuzjasty, ważne jest czym jadę, lecz myślę, że większość kierowców po prostu chce żyć dobrze ze swoim autem. Zamysłem Forda od początku było stworzenie wozu, który oferuje coś więcej jednocześnie nie zmuszając do poświęcania czegokolwiek. Cztery generacje później ta filozofia jest ciągle aktualna.
Przyciskiem na kierownicy zwiększam głośność. Gitara Dextera Romwebera z Flat Duo Jets doszczętnie wypełnia kabinę Focusa, a ja zapominam, że toczę się w korku. Tak, to można podróżować.
Artykuł powstał we współpracy z marką Ford