Fani amerykańskich aut łączcie się. Na polski rynek wraca Ford Explorer
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Po blisko dwudziestu latach do gamy polskiego oddziału Forda powraca topowy SUV Explorer. Siedmioosobowy model będzie rywalizował z Volkswagenem Touaregiem i Volvo XC90. Ceny nie są jeszcze znane, ale potwierdzony jest już napęd. Dostępna będzie wyłącznie hybryda typu plug-in.
Nazwa Explorer pojawiła się w ofercie Forda po raz pierwszy w roku 1991 na klapie bagażnika jednego z pierwszych SUV-ów na amerykańskim rynku. Przez ostatnie trzy dekady Explorer awansował na pozycję jednego z najpopularniejszych Fordów w historii i najchętniej kupowanego SUV-a w całych USA. Choć teraz już mało kto o tym pamięta, przez pewien czas, do początku lat dwutysięcznych, model ten był oferowany także na polskim rynku.
Jak udało mi się dowiedzieć z nieoficjalnych rozmów, od tego czasu regularnie powracano do pomysłu sprzedaży Explorera w Europie. Na drodze stał jednak ograniczony potencjał sprzedażowy wersji z paliwożernymi jednostkami benzynowymi. Według wyliczeń producenta wyniki sprzedaży Explorera z silnikiem wysokoprężnym także byłyby zbyt małe, by taką wersję specjalnie na nasz kontynent tworzyć.
Do tematu powrócono przy okazji debiutu zupełnie nowej, zbudowanej od podstaw szóstej generacji Explorera, która swoją premierę miała w styczniu 2019 roku na targach w Detroit. Obok trzech wersji benzynowych pojawiły się tam także dwa warianty hybrydowe. Do Europy model ten trafi z mocniejszym z nich, stanowiąc idealnie wpasowaną w obecne realia naszego kontynentu alternatywę dla podobnej wielkości SUV-ów z silnikami wysokoprężnymi.
Nim powiecie, że hybryda nie może zastąpić solidnego, dużego diesla, spójrzcie na te dane: 450 KM i aż 840 Nm! Explorer osiąga je z pomocą trzylitrowego V6 Ecoboost o mocy 350 KM i stukonnego silnika elektrycznego. Z takim duetem potężny Ford ma dysponować wszystkimi zdolnościami, których oczekiwalibyśmy od SUV-a tej klasy. Da radę pociągnąć przyczepy o masie 2,5 tony i długości nawet 10 metrów. Poradzi sobie także w terenie.
Układ przeniesienia napędu został wyposażony w aktywny napęd na cztery koła i skalibrowany na osiem trybów jazdy dopasowanych do różnych warunków drogowych. Jedyną dostępną skrzynią biegów jest automat o aż dziesięciu przełożeniach, znany z ostatnich amerykańskich nowości marki.
Największym technologicznym popisem Forda jest jednak sam układ hybrydowy. Jest to bowiem system typu plug-in, a więc z możliwością ładowania z zewnętrznego źródła energii przez gniazdko zlokalizowane za lewym przednim błotnikiem. Akumulator litowo-jonowy o pojemności 13,1 kWh ma pozwolić na przejechanie do 40 km bez spalenia ani jednej kropli benzyny. Dzięki temu oficjalny wynik zużycia paliwa dla tego wielkiego i mocnego SUV-a wynosi tylko 3,4 l/100 km.
Cena jeszcze nieznana, ale prognozy wskazują na ponad 300 000 zł
Z takim wyszukanym układem napędowym Explorer pozycjonuje się w niszy okupowanej do tej pory wyłącznie przez modele premium, takie jak Volvo XC90 T8 czy Range Rover Sport P400e. Nawet jeśli hybryda typu plug-in Forda jest od nich mocniejsza i posiada o połowę więcej cylindrów, powinna kosztować trochę mniej. Można się spodziewać jednak, że cena będzie wysoka.
Explorer musi kosztować w końcu zauważalnie więcej od pięcioosobowego Forda Edge'a. Nowy flagowy SUV marki będzie występował w Polsce wyłącznie w dwóch najwyższych poziomach wyposażenia ST-Line i Platinum. Odpowiadające im wersje Edge'a (ST-Line i Vignale) kosztują pomiędzy 220 a 230 tys. zł. Dodając do tego złożony napęd hybrydowy typu plug-in, nietrudno wyobrazić sobie cenę tego modelu przekraczającą 300 tys. zł.
Ford Explorer 2019: pierwsze wrażenia
Czy wchodzący do Europy SUV z USA jest warty tej ceny? Mój pierwszy kontakt z tym modelem podczas prapremierowego wydarzenia prezentującego wszystkie Fordy, które dotrą do polskich salonów na przestrzeni kolejnych dwunastu miesięcy, wskazuje od razu na szereg mocnych stron, ale i na pewne wyzwania.
Bez dwóch zdań Explorer wygląda bardzo efektownie. Przy długości przekraczającej pięć metrów oraz szerokości i wysokości w okolicach dwóch metrów, jest to niewątpliwie bardzo duży wóz. Tak swoją posturą, jak i stylem wywołuje od razu skojarzenia z motoryzacją amerykańską, co akurat w Polsce powinno znaleźć wielu amatorów.
Skojarzenia z amerykańską motoryzacją przywołuje także wnętrze, co akurat nie jest aż tak dobrą wiadomością. Deska rozdzielcza to miks zaawansowanych, nowoczesnych technologii (wirtualny kokpit, system multimedialny SYNC 3, audio B&O) oraz czasem słabych materiałów. Mało wyszukane plastiki i imitacje skóry, które na rynku amerykańskim czy chińskim nie wywołują żadnych emocji, w Europie prezentują się już gorzej na tle tego, co oferują najbliżsi konkurenci. Także sam ekran centralny o przekątnej 10,1 cala nie oferuje tak efektownych możliwości, jak "telewizor" wmontowany w deskę rozdzielczą Volkswagena Touarega czy podłużny tablet Volvo XC90.
Pobieżny kontakt z drugim i trzecim rzędem siedzeń wskazuje, że miejsca jest akceptowalna ilość, ale Explorer nie powala pod tym względem aż tak, jak opisuje to sam producent. Nie można się przyczepić do bagażnika. Po złożeniu drugiego i trzeciego rzędu siedzeń (ostatni elektrycznie), powiększa się on do aż 2274 l pojemności. Co ciekawe, wszystkie schowki na pokładzie posiadają łączną pojemność aż 123 l. To niewiele mniej niż bagażniki niektórych aut miejskich. Podziękujcie Amerykanom z ich litrowymi kubkami na colę.
Ogólnie Explorer robi bardzo pozytywne, nowoczesne wrażenie. Ma wszystkie te systemy wsparcia i inne technologie, których można oczekiwać od najdroższego modelu w gamie jednego z największych producentów samochodów na świecie. Na tle swoich konkurentów wyróżnia się ciekawym, amerykańskim charakterem. Sam układ napędowy także dostaje u mnie kredyt zaufania. Jak sprawdza się on w rzeczywistości, przekonamy się dopiero za parę miesięcy, gdy redakcja Autokultu będzie miała szansę po raz pierwszy zasiąść za kierownicą tego dużego SUV-a.