DiRT 4: strzał w dziesiątkę

DiRT 4: strzał w dziesiątkę

Marcin Łobodziński
26 czerwca 2017

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Ostatni raz grałem na konsoli w grę samochodową przy okazji testu Project Cars i tą produkcją byłem zachwycony. Cieszę się, że gdy po tak długim czasie znów wziąłem do ręki pada, mogłem cieszyć się jeszcze bardziej.

Jestem miłośnikiem rajdów samochodowych i dlatego do DiRT 4… podszedłem dość sceptycznie. Inne produkcje niż WRC nie miały dla mnie sensu z prostego powodu – brak licencji FIA. No ale cóż, swoje zrobić musiałem. Odpaliłem więc nowego Dirta i nie do końca znając jeszcze menu, trafiłem do akademii. Już na samym wstępie wychwyciłem takie drobne wpadki językowe jak ”wyścigi rajdowe”, które zdarzają się lektorowi tłumaczącemu podstawy.

W ogromnym ośrodku treningowym ze wszelkimi możliwymi rodzajami nawierzchni, przeszkodami i dużą, wolną przestrzenią, bawiłem się jakieś 30 minut i nie miałem chęci tej zabawy kończyć, choć nie było żadnej rywalizacji. Tym bardziej że szybko nauczyłem się podstaw rajdowego kunsztu oraz kilku technik, m.in. fińskiego wahadła – rzeczy znanej mi z teorii. Dopiero w tej grze opanowałem ją i zrozumiałem dobrze, o co chodzi.

Akademia DiRT to wbrew pozorom nie tylko nudne szkolenie. To znakomita zabawa.
Akademia DiRT to wbrew pozorom nie tylko nudne szkolenie. To znakomita zabawa.

Transfer masy to temat niezwykle istotny w tej grze, tak samo jak w realnej jeździe i samo to już świadczy o klasie DiRT-a. Realizm zachowania samochodu w stosunku do tego, co robimy z gazem, hamulcem i kierownicą jest niewiarygodny. Nie chodzi o to, że jest to trudny symulator, ale wszystko zgadza się z tym, czego można doświadczyć w życiu. Auto zachowuje się tak, jak się tego spodziewasz, jeżeli miałeś okazję prowadzić naprawdę szybko.

Poszedłem nawet o krok dalej i na drugi dzień wyjechałem na znaną mi szutrową drogę, by sprawdzić, czy rzeczywiście działa to dokładnie tak samo. Tak, działa, aż zdarzało mi się powtarzać za Zygzakiem McQueenem z kreskówki "Auta": „kręcisz w lewo, jedziesz w prawo – niezła akcja, spróbowałem, to rzeczywiście prawda!”.

Już na starcie można wybrać, czy chcemy jeździć amatorsko i dla zabawy, czy w trybie symulacji.
Już na starcie można wybrać, czy chcemy jeździć amatorsko i dla zabawy, czy w trybie symulacji.

Po zabawach w stylu Gymkhany w trybie akademii i zniszczeniu kilkunastu samochodów, postanowiłem przystąpić do jakichś zawodów, ale od razu przyznam, że nie uruchamiałem trybu kariery, który jest niejako sednem każdej tego typu gry – dla mnie zawsze nieistotnym. Nie zrobiłem tego z braku czasu, a też nie chciałem, by była to kolejna recenzja, jakich w internecie znajdziecie bez liku. Skupiłem się na samych zawodach, pojazdach i prowadzeniu.

To nie do końca gra rajdowa

Niestety zawiedziony będzie każdy, kto szuka w grze DiRT WRC, czyli Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Świata. Nie znajdziecie tu prawdziwych nazwisk, samochodów (chodzi o malowania) oraz odcinków specjalnych. Spotkacie natomiast różne klasy rajdówek, w tym dość ciekawe pojazdy historyczne, od poczciwego Mini Coopera, poprzez popularne w latach 80. tylnonapędówki, takie jak BMW M3, kit-cary z lat 90. jak Peugeot 306 Maxi, a na Grupie B kończąc.

Jazda samochodem grupy B uświadamia, jak inne było to rajdowanie. Na odcinku specjalnym można spotkać rywala, który miał awarię lub wypadek.
Jazda samochodem grupy B uświadamia, jak inne było to rajdowanie. Na odcinku specjalnym można spotkać rywala, który miał awarię lub wypadek.

Swój pierwszy rajd zaliczyłem Peugeotem 205 GTI w wyścigu historycznym, gdyż w tym modelu jestem zakochany. Mocna i lekka ośka prowadzi się przejmie i dość łatwo. Jednak przesiadka na tylny napęd w Oplu Asconie od razu daje do zrozumienia, że nie jest to gra, w której podstawowym przyciskiem będzie ten od gazu. Z drugiej strony trzeba mieć znakomite wyczucie w palcu, by operować gazem na tyle dobrze, żeby nie wypaść z szutrowej trasy. Warto wrócić do akademii i potrenować jazdę na limicie z tylnym napędem.

Przejażdżka B-grupowym Audi quattro to już nie przelewki. Niesamowite przyspieszenie, kiepska trakcja i twarde zawieszenie dają w kość. Pomimo napędu na cztery koła trzeba naprawdę oszczędzać gaz.

W trybie kariery można kupić sobie na początek jedno z aut używanych lub od razu nowe.
W trybie kariery można kupić sobie na początek jedno z aut używanych lub od razu nowe.

Mitsubishi Lancer Evo X w specyfikacji N-grupowej pokazał, jak bardzo różni się auto współczesne od tego z lat 80. Dobra przyczepność, świetny balans oraz znakomita praca zawieszenia pozwalają od razu na płynny i bezproblemowy przejazd dość długich odcinków specjalnych.

A propos odcinków, można je sobie samodzielnie dobierać, tworząc własny rajd. Wybieramy długość i stopień skomplikowania. Muszę przyznać, że nie jest to głupi pomysł w praktyce. Tak samo jak tworzenie kalendarza innych zawodów, do których teraz przejdę.

Auto można rozbić na trasie i odpaść z zawodów w wyniku jednego, potężnego dzwona.
Auto można rozbić na trasie i odpaść z zawodów w wyniku jednego, potężnego dzwona.

Dirt zaczyna się tam, gdzie kończą klasyczne rajdy

Po krótkiej przygodzie w rajdach, postanowiłem sprawdzić amerykańskie buggy typu Pro Truck w widowiskowych zawodach, przypominających nieco nasz europejski rallycross. Niespecjalnie interesowałem się tą dyscypliną. Potworne pojazdy z silnikami o mocy 900 KM przyspieszają jak rajdówki grupy B, a skręcają dość niechętnie. Za to bardzo wysoko latają i dostarczają nie lada rozrywki.

Wyścigi potężnymi ciężarówkami są bardzo wciągające i pozwalają zrozumieć, jak dobrą zabawą może być tak prymitywny sport.
Wyścigi potężnymi ciężarówkami są bardzo wciągające i pozwalają zrozumieć, jak dobrą zabawą może być tak prymitywny sport.

Nie tylko widzom. Ja miałem wielki ubaw i muszę przyznać, że za sterem takiego pick-upa czułem się lepiej niż w rajdówce. Jazda tymi bestiami jest o tyle wymagająca, że jakieś 20-30 proc. trasy pokonuje się w locie. Co ważne, sposób jazdy wynagradza ostrożność i niekiedy lepiej przyhamować na prostej, ale przed kolejną hopką, niż wylądować zbyt późno przed zakrętem. Tylko nabrałem apetytu na rallycross. I tu jest nasza wisienka na torcie!

DiRT 4 ma licencję FIA na tę dyscyplinę. Prawdziwe samochody, zespoły, klasy, a także nazwiska kierowców. Znane z relacji tory, odpowiadające układowi rzeczywistemu i co zawsze było dla mnie najważniejsze – realizm zawodów.

Licencja pozwoliła użyć prawdziwych nazwisk kierowców i zespołów startujących w rallycrossie.
Licencja pozwoliła użyć prawdziwych nazwisk kierowców i zespołów startujących w rallycrossie.

Mam na myśli rozgrywkę zgodną z tą rzeczywistą. Kwalifikacje, ćwierćfinały, półfinały i finał. Prawdziwe punkty i co tu dużo mówić – rozrywka na najwyższym poziomie. Co ważne – można się tak rozbić, że po prostu kończycie jazdę. Jeden strzał w drzewo czy bandę i komentator mówi, że tym autem już nie pojedziecie.

Moim zdaniem DiRT 4 to przede wszystkim gra o rallycrossie. Możecie poczuć, jak jeździ się po nawierzchni mieszanej i jak szybko trzeba technikę jazdy zmieniać. Planujecie taktykę z Jocker Lap i macie wszystko co najlepsze – mieszankę wyścigu i rajdu. Jeżeli jesteście fanami tego sportu, to na pewno DiRT 4 jest dla was. Jeżeli nie, to tym bardziej, bo zobaczycie, dlaczego warto się interesować rallycrossem.

Zawody rallycrossowe wciągają niesamowicie.
Zawody rallycrossowe wciągają niesamowicie.

Dirt 4: dużo powyżej oczekiwań

Uważam tę grę za najlepszą samochodówkę, w jaką grałem kiedykolwiek. DiRT o tyle zaskoczył, że nie oczekiwałem od tej produkcji zbyt wiele.

To wspaniała zręcznościówka, zbliżona maksymalnie do symulacji ze wzorowo skonstruowanym modelem jazdy, pozwalającym osobie, która ma pojęcie o prowadzeniu auta po prostu usiąść i jechać, a nie trenować kilka dni, by zacząć normalnie jeździć. Jest grą, którą można włączyć na godzinkę czy dwie i bawić się, a nie denerwować. Rozegrać ciekawe zawody i wracać do niej za każdym razem z tym samym apetytem.

Nie zapomnijcie naprawić auta po ostrym treningu, bo do zawodów wystartujecie totalnym złomem.
Nie zapomnijcie naprawić auta po ostrym treningu, bo do zawodów wystartujecie totalnym złomem.

Jeżeli nie chce wam się ścigać, możecie trenować technikę jazdy i nauczyć się czegoś, co być może przyda wam się w świecie rzeczywistym. Ewentualnie zabawić w Kena Blocka i opracować widowiskowy przejazd po ogromnym placu treningowym.

Można oczywiście ubolewać nad tym, że DiRT 4 nie daje nam prawdziwego smaku WRC, ale spójrzmy prawdzie w oczy – dzisiejsze WRC przy rallycrossie jest po prostu nudne. Mówię to jako osoba, która zakochała się w rajdach dokładnie 20 lat temu i dziś nie ubolewa nad tym, lecz przyznaje otwarcie, że FIA Rallycross RX to zdecydowanie ciekawszy sport motorowy. Tak jak DiRT 4 jest ciekawsze niż produkcje spod znaku WRC.

Nasza ocena DiRT 4:
9/ 10
Plusy
  • Znakomity model jazdy
  • Można bez problemy grać na padzie
  • Wzorowe odwzorowanie zawodów rallycrossowych
  • Ładny model zniszczeń
  • Tryb Akademii
Minusy
  • Drobne wpadki w tłumaczeniu i niewyraźna mowa lektora, np. prawa (zakręt) i brama
  • Trochę za mało tras
  • Brak nazwiska gracza na aucie
Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (8)