Francuski diesel "oszalał" i wywołał panikę. Zobacz, co powinno się robić w tej sytuacji
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rozbieganie diesla, co mechanicy nazywają prześmiewczo chorobą szalonych diesli, może być przerażające, zwłaszcza dla kogoś, kto nigdy nie miał do czynienia z tym zjawiskiem. Co zrobić, by uratować sytuację? Na pewno nie to, co kierowca na wideo.
Na materiale wideo nagranym przez kamerę monitorującą przejazd kolejowy w Rudzie Śląskiej widzimy podjeżdżające do przejazdu renault, w którym najpewniej w momencie wciśnięcia sprzęgła silnik Diesla zaczął wchodzić na wysokie obroty. Zaskoczona kobieta prowadząca auto spanikowała i zatrzymała pojazd na przejeździe kolejowym.
W wyniku wejścia silnika na bardzo wysokie obroty i utraty nad tym kontroli kobieta opuściła swoje auto, ale przytomnie zadziałał kierowca skody, który szybko podbiegł i zgasił silnik. Nie wiemy, czy kobieta przekręciła kluczyk w stacyjce, ale nawet jeśli, to i tak to nie pomogło. Najprawdopodobniej mężczyzna zdusił silnik układem napędowym, co widać na wideo.
Co się stało z silnikiem?
Doszło w tym przypadku do klasycznego rozbiegania diesla, czyli sytuacji, w której nadmiar oleju przedostał się do cylindrów i silnik zaczął go spalać. W wyniku tego podniosły się obroty, więc olej dostawał się do cylindrów w coraz większej ilości, co powodowało kolejny wzrost obrotów i tak aż do maksymalnych, możliwych dla silnika obrotów. Olej przedostający się do komór spalania bierze się najczęściej z zużytej turbosprężarki.
Co należy zrobić?
Kierowca, który zauważy nienaturalny wzrost obrotów silnika Diesla, powinien natychmiast włączyć sprzęgło (puścić je) z włączonym biegiem. Niezależnie od tego, jaki wybierze bieg. Jeśli auto zacznie przyspieszać, trzeba użyć hamulców. W takiej sytuacji najlepiej znaleźć bezpieczne miejsce i spróbować zgasić motor kluczykiem, przyciskiem lub po prostu zwalniając aż do zatrzymania i zduszenia silnika.
Jeśli do rozbiegania doszło na przykład na biegu jałowym na postoju lub podczas toczenia się, jak na wideo, warto włączyć wysoki bieg (czwórkę lub wyższy) i puścić sprzęgło. Trzeba jednak pamiętać o tym, by zrobić to w odpowiednim miejscu – na pewno nie na przejeździe kolejowym. Absolutnie nie oceniam negatywnie zachowania kierowcy renault, ponieważ rozbiegany diesel jest sytuacją wyjątkowo nieprzyjemną i trudno spodziewać się opanowania i rozsądnego myślenia.
Jeśli napotkacie taką sytuację, jak na obrazku, możecie postąpić na trzy sposoby:
- Wejść do samochodu i go zgasić kluczykiem
- Przetoczyć auto i zostawić je aż sytuacja się uspokoi (dojdzie do wypalenia oleju i zatarcia silnika). Lepiej w takim przypadku nie zbliżać się do przedniej części samochodu.
- Zrobić to, co zrobił kierowca skody, czyli włączyć wysoki bieg i puścić sprzęgło.
W trzeciej sytuacji jest jednak pewne ryzyko, ponieważ może dojść do zniszczenia sprzęgła i koła dwumasowego. Załóżmy, że jest to wydatek rzędu 1500 zł. Silnik jeśli jest stary i tak już jest prawdopodobnie do remontu, więc ratowanie go kosztem sprzęgła i koła dwumasowego może być kiepską kalkulacją. Tym bardziej że używana jednostka może kosztować mniej. Dlatego jeśli zdecydujecie się na taki krok, z ostrożności nie zostawiałbym nikomu kontaktu do siebie.
A co z automatem?
Tu jest problem, ponieważ nie ma możliwości zduszenia silnika napędem. Można jedynie liczyć na to, że uda się wyłączyć silnik tradycyjnie – kluczykiem. Jeśli to nie zadziała, a samochód stoi w bezpiecznym miejscu, po prostu trzeba włączyć P i czekać, aż wszystko się skończy.
Czego nie należy robić?
Jeśli nie jesteście mechanikami lub bardzo świadomymi technicznie osobami, to nie zalecam wykonywania niczego ponad to, co napisałem. A na dobrą sprawę nikomu nie zalecałbym prób zatykania układu dolotowego czy wydechowego, a także używania gaśnicy, której środek miałby trafić do dolotu. To zbyt ryzykowne, a próba ratowania silnika może zakończyć się ratowaniem osoby, która tę próbę podjęła.