Co konkretnie daje napęd na cztery koła? Eksperyment na Autodromie Poznań
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Samochody z napędem na cztery koła wybiera coraz więcej polskich kierowców, mimo że rozwiązanie to wymaga dopłaty. By się przekonać czy to uzasadniony wydatek, czy nikomu niepotrzebna ekstrawagancja, wybrałem się w najlepsze miejsce, by to zbadać: Autodrom Poznań.
W Polsce znajduje się wiele ośrodków szkoleniowych doskonalenia techniki jazdy, ale praktycznie żaden z nich nie jest tak zaawansowany i wszechstronny jak ten. Zbudowany w 2016 roku obiekt działa w ramach starań krajowego importera Škody o poprawę bezpieczeństwa na polskich drogach. Program zebrano pod szyldem Škoda Auto Safety. Prowadzony już od wielu lat projekt wsparty jest na trzech filarach: Autodromie, działającej na jej terenie Škoda Auto Szkole oraz funkcjonującego tuż obok multimedialnego laboratorium Škoda AutoLab.
Te działania to coś więcej niż tylko marketing. Znajdujące się obok siebie AutoLab i Autodrom mają realny wpływ na zwiększenie świadomości i wiedzy użytkowników polskich dróg. Praktycznie każdego dnia roku na Autodromie pojawiają się kolejne grupy kierowców uczących się właściwych reakcji na trudne sytuacje, jakie mogą im się przytrafić za kierownicą.
Tymczasem w AutoLabie każdy na własnej skórze może się przekonać, jakie siły wpływają na człowieka podczas zderzenia czy dachowania i jak działają poszczególne elementy samochodu, po to by nas chronić. Miejsce to można potraktować jako motoryzacyjne centrum nauki. Nic dziwnego wiec, że tak chętnie odwiedzają je wycieczki dzieci i młodzieży.
Układ 4x4 Škody: jak działa i czy będę umiał z niego skorzystać?
W AutoLabie czeka na nas trener Škody Auto Szkoły Filip, który przygotował dla mnie serię ustawionych na Autodromie prób. W kontrolowalnych i bezpiecznych warunkach sprawdzimy, co w zachowaniu samochodu tak naprawdę zmienia napęd na cztery koła. W różnych sytuacjach mniej i bardziej ekstremalnych. By się o tym przekonać z każdym z zadań - w ramach swoistego pomiaru kontrolnego - będę mierzył się najpierw za kierownicą przednionapędowej Octavii, by potem te same czynności wykonać w Škodzie Kodiaq Scout wyposażonym w układ 4x4.
Czeska marka wykorzystuje w swoich modelach system napędu na cztery koła wsparty na sprzęgle wielopłytkowym najnowszej, piątej generacji. To optymalne rozwiązanie na uniwersalne warunki: jest stosunkowo proste, dzięki czemu jest przystępne cenowo i łatwe w utrzymaniu. Domyślnie przekazuje prawie całą moc na przednią oś, ograniczając przy tym zużycie paliwa do poziom znanego ze zwykłych samochodów.
Napęd na tylne koła dołączany jest bez żadnych opóźnień w momentach, gdy przednie napotykają na ograniczoną przyczepność. Działanie tego mechanicznego układu wspierają elektroniczne systemy gwarantujące maksymalną przyczepność każdego z kół niezależnie od warunków.
Układ 4x4 wykorzystywany w modelach Skody jest więc ekonomiczny i skuteczny. Jego największą zaletą jest jednak fakt, że… niczego z powyższego nie trzeba wiedzieć. Kierowca nie musi pamiętać o jego uruchamianiu podczas jazdy czy przełączaniu trybów jazdy. Nie musi być ekspertem, by korzystać z pełnych możliwości napędu na wszystkie koła. Tyle teorii, czas na praktykę.
Eksperyment 1: Podjazd pod śliskie wzniesienie
Poznański Autodrom składa się z czterech modułów, z których każdy symuluje inną sytuację awaryjną. Do pierwszej próby posłuży nam moduł z podjazdem. Jest on bardzo stromy i nieustannie polewany wodą, przez co płynne ruszenie pod górę okazuje się szczególnie trudne. Najpierw próbujemy podjechać Octavią. Ruszenie nią w takich warunkach wymaga zmotywowania silnika do sporego wysiłku oraz zręcznego operowania pedałem gazu. Gdy wcisnę go za lekko, silnik gaśnie.
Wciskam za mocno i przednie koła zaczynają buksować w miejscu a samochód ledwo porusza się do przodu, mimo pisku obracających się kół i warkotu silnika. Na sytuację poprawnie reaguje system kontroli trakcji, ale on może tylko hamować obracające się koła, co w żaden sposób nie zapewnia mi postępu podczas podjazdu pod górę. Ostatecznie wdrapuję się na szczyt, ale nie obywa się bez problemów.
W Kodiaqu 4x4 na tym samym śliskim podjeździe sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Wystarczy niewielka ilość gazu, by mechanika zręcznie rozdzieliła napęd pomiędzy obie osie i by bez śladu poślizgu większy i cięższy samochód wjechał za pierwszym razem pod górę. Oczywiście, można powiedzieć, że jeden i drugi model zaliczył zadanie, ale różnica jest oczywista. Napęd na cztery koła wpłynął tutaj nie tylko na komfort psychiczny i bezpieczeństwo kierowcy, ale także poniekąd na zawartość jego portfela. Pozwolił zużyć mniej paliwa oraz nie naraził na szwank opon.
Eksperyment 2: Jazda po okręgu
Ruszanie pod górę na śliskiej nawierzchni to miejsce, w którym różnica pomiędzy typem napędu jest najłatwiejsza do zaobserwowania. Sprawdźmy jednak, jak sprawdza się on w innych sytuacjach, które nie powinny go aż tak faworyzować. Drugi eksperyment przeprowadzamy na okręgu. Jego połowa poprowadzona jest po nawierzchni przyczepnej, a połowa po płycie poślizgowej.
Moduł ten imituje jedną z najczęściej występujących niebezpiecznych sytuacji, z którymi kierowcy mają nieprzyjemność spotykać się na drogach: poślizg podsterowny. Dochodzi do niego, gdy prowadzący wjeżdża w zakręt ze zbyt dużą prędkością i nagle okazuje się, że powierzchnia pod kołami jest śliska. Wtedy, mimo skrętu kierownicy, samochód zaczyna wyjeżdżać przodem.
Jadę z Filipem Octavią i dokładnie tak się dzieje. Mimo nawet niewielkiej prędkości, przednionapędowe auto zaczyna stopniowo opuszczać tor jazdy i zbliżać się do zewnętrznej bandy. Nie pomaga wyprowadzanie samochodu z poślizgu gazem, bo wtedy przednia oś jeszcze mocniej zrywa przyczepność, nie pomaga także elektronika, bo jest ona przecież reaktywna i może co najwyżej ograniczać negatywny rozwój wydarzeń, który się już rozpoczął.
Co może tutaj zmienić napęd 4x4? Sprzęgło w Kodiaqu nieustannie żongluje mocą tak, by w żadnym momencie samochód nie tracił kontroli nad żadnym z kół. Gdy trzymam jednostajny nacisk na prawym pedale, układ 4x4 pozwala jeszcze przez pewien czas utrzymać dużego SUV-a w zamierzonym torze jazdy. Ostatecznie auto także przegrywa z fizyką i zaczyna wyjeżdżać na zewnątrz, ale w porównaniu do Octavii robi to dużo później i mniej gwałtownie.
To o tyle ważne, że przez ten czas kierowca może się już przygotować na nadchodzący przebieg zdarzeń i odpowiednio na niego zareagować. Przy aucie z przednim napędzie wielu kierowców reaguje bowiem źle. Dokręcanie skrętu kierownicą lub nagłe hamowanie na skręconych kołach tylko pogarsza ich sytuację. Napęd na cztery koła i w tej sytuacji przynosi więc bezpieczeństwo i zwyczajny komfort psychiczny - potrzebny w krytycznych sytuacjach.
Eksperyment 3: Szarpak
Na koniec najbardziej ekstremalna próba ze wszystkich: wyprowadzenie samochodu z poślizgu podczas slalomu. Za wszystko co się za chwilę wydarzy odpowiedzialny jest tu tak zwany "szarpak". Gdy się przez niego przejeżdża, wyrzuca on tył samochodu na jedną ze stron (kierowca nie wie, na którą). Zadaniem prowadzącego jest wyprowadzenie auta z powstałego w ten sposób nadsterownego poślizgu (takiego, w którym tył zaczyna wyprzedzać przód) i możliwie szybkie przejęcie kontroli nad autem.
Za szarpakiem znajduje się bowiem mata poślizgowa o długości stu metrów, na której pojawiają się następujące po sobie trzy kurtyny wodne. Moduł ten sprawdza więc i technikę, i refleks, symulując ekstremalną sytuację, w której samochód najpierw traci przyczepność, a następnie pojawiają się przed nim niespodziewane przeszkody, które należy ominąć.
Podczas pierwszego przejazdu Octavią szarpak spełnia swoje zadanie z druzgoczącą skutecznością. Zarzuca tyłem prowadzonego przeze mnie samochodu tak, że nim jestem w stanie jakkolwiek zareagować, już wbijam się w efektownym ślizgu w pierwszą wodną przeszkodę. Kolejne podejścia tylko trochę poprawiają sytuację. Nawet jeśli uczę się w końcu, jak przywrócić kontrolę nad samochodem, to do dokończenia zadania muszę jeszcze przejechać slalom, co wymaga ponownego rozpędzenia.
Gdy wciskam pedał gazu, napęd odciąża przednią oś i wracam do sytuacji z poprzedniej próby, gdzie przed kontrolą nad autem wzbraniał mnie poślizg podsterowny. Fakt, że jest to irytujące, jest najmniej groźny ze wszystkich – na zwykłej drodze byłoby to po prostu niebezpieczne.
I to właśnie ta kwestia robi przy ostatniej próbie największą różnicę po przesiadce do Kodiaqa Scout. Układ 4x4 Skody w takich sytuacjach równomiernie rozdziela napęd pomiędzy osie i gwarantuje maksymalną przyczepność każdemu z kół, co przekłada się na dużo większą kontrolę nad samochodem tak podczas wyprowadzania z poślizgu, jak i potem podczas wykorzystywania napędu do omijania kolejnych przeszkód - co zaliczam bezbłędnie za pierwszym razem.
Ocena końcowa
Jednak nawet uzbrojonym w nową wiedzę dotyczącą wpływu napędu 4x4 na prowadzenie, należy pamiętać, że w rzeczywistym świecie, na drodze, nic nie zastąpi zdrowego rozsądku i wyobraźni. Niemniej sytuacje awaryjne zdarzają się każdemu, a nasze eksperymenty wykazały, że w takich momentach układ 4x4 Skody robi realną różnicę.
Ogranicza poślizg kół podczas przyspieszania i pozwala dłużej zachować kontrolę tak podczas podsterowności, jak i nadsterowności - podsterowność potrafi szybko zdławić, jeśli kierowca da samochodowi znać (np. delikatnie operując gazem), by wysłał więcej momentu obrotowego na tylną oś napędzaną.
Napęd na cztery koła daje wiele małych przewag, na których nie zważa się do momentu, w którym okazują się mieć wielkie znaczenie. Tu nie chodzi już o łatwe wyjechanie z zaśnieżonego miejsca parkingowego czy pociągnięcie przyczepy na drodze gruntowej albo szybki start spod świateł. Rozwiązanie to ma bezpośrednie przełożenie na bezpieczeństwo jazdy. Zdecydowanie nie jest ekstrawagancją ani przemijalną modą.
Partnerem artykułu jest marka Škoda