Citroën Berlingo Van 1.5 HDI: diesel tak, ale nie taki
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Sprawdziłem najnowsze wcielenie Berlingo wyposażone w silnik Diesla 1.5 HDi, który niestety nie zrobił na mnie pozytywnego wrażenia. Dobrze, że jest, ale szkoda, że taki.
Francuzi, a dokładniej koncern Stellantis, jakiś czas temu przymierzali się do tego, by Berlingo i Partner stały się wyłącznie elektrykami. Ostatecznie napęd spalinowy trafił tylko do wersji dostawczych, więc klienci szli po auto osobowe do salonów Toyoty po Proace City Verso.
Niewątpliwie był to strzał w kolano, choć niełatwo oceniać decyzje dużych koncernów, nie znając ich strategii długofalowej. Francuzi szybko zrozumieli błąd i włączyli do oferty m.in. osobowe Berlingo o nazwie MPV, ale ukryte na stronie importera w dziale samochodów dostawczych. Podobnie jak w Toyocie, do wyboru jest silnik benzynowy i diesel. Ja sprawdziłem jak najsłabszy diesel radzi sobie w wersji dostawczej, z ładunkiem i bez.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
No jest diesel, ale...
Diesel 1.5 Blue HDi znany jest z bardzo dobrej kultury pracy i niskiego zużycia paliwa, ale niestety ma też swoją słabą stronę, jaką jest moc. W wydaniu 130-konnym, napędzając Peugeota 308, dawał mu osiągi na poziomie kompaktów z końca lat 90. Mizerne przyspieszenie daje się odczuć na trasie poza miastem, a na autostradzie mamy po prostu deficyt mocy. Jedynie jazda miejska, krótkie przeloty obwodnicą pozwalały ukryć brak mocy. Ogromnym plusem było oczywiście zużycie paliwa.
Niestety jeszcze trudniej ukryć to w użytkowym Berlingo, wyposażonym w bazową jednostkę Diesla o mocy 100 KM. O ile jest puste, jeszcze daje radę, zwłaszcza w duecie z manualną skrzynią biegów o dość przeciętnej precyzji pracy, ale dobrym zestopniowaniu. Kiedy tylko obciążymy go ładunkiem choćby 400-500 kg, to robi się problem. Silnik wyraźnie się męczy. Zespół sprzęgła dzielnie tłumi odczuwalne wibracje podczas ruszania czy jazdy z niższą prędkością obrotową, ale i tak nie da się ukryć, że motor jest zwyczajnie przeciążony.
Oczywiście, że można go załadować nawet ładunkiem o masie do 974 kg (zależnie od konfiguracji) i też pojedzie. Pytanie tylko: jak? Odpowiedź: jak auta z lat 90. Tym bardziej, że wariant testowy to najdłuższe i największe wydanie XL.
Jestem przekonany, że ta sama jednostka o mocy 130 KM sprawdzi się zdecydowanie lepiej, co nie znaczy, że bardzo dobrze. I bynajmniej nie o samą moc chodzi, lecz o moment obrotowy, którego ma 300 Nm, a nie 205, jak wersja o mocy 100 KM.
Przynajmniej mało pali?
Mały i niezbyt mocny diesel powinien dać popis ekonomicznej jazdy, ale przy dużym, dość ciężkim aucie może to mieć miejsce tylko przy niedużym obciążeniu. I rzeczywiście, podczas testu ze stałą prędkością 90 km/h wynik 4,2 l/100 km może imponować. Auto obciążone tylko kierowcą pali niewiele pod warunkiem, że jedziemy dość spokojnie.
Gorzej wypada przy wyższych prędkościach. Przy 120 km/h potrzebuje 6,8 l/100 km, co i tak jest niezłym wynikiem, a przy 140 km/h już 9,4 l/100 km. Nie są to jednak rezultaty odbiegające od testowanych przeze mnie wcześniej przedliftowych Berlingo z tą samą, choć mocniejszą jednostką 130-konną.
Zobacz także
Średnio jeżdżąc autem "wokół komina" bez ładunku można uzyskać wynik na poziomie ok. 6 l/100 km, ale tylko starając się. Normalna jazda kończy się spalaniem na poziomie 7-7,5 l/100 km i cały sens zakupu diesla gdzieś pryska. Tak naprawdę, wystarczyłoby zamontować pod maską Berlingo mocniejszy, większy motor, bo ten nie nadaje się do auta użytkowego.
Nowości w Berlingo
Użytkowe Berlingo zostało poddane liftingowi pod koniec 2023 roku, a do sprzedaży weszło w 2024. Gruntownie przemodelowano przód auta, prawie nie dotykając tyłu. Przednia część nawiązuje do tradycji Citroëna. Została wyposażona w duże, płaskie logo na wzór tego, którym oznaczano pierwsze samochody marki.
W mojej opinii przedni pas stał się mniej atrakcyjny, mniej oryginalny, bardziej wyważony i znika w tłumie samochodów, czego nie można było powiedzieć o Berlingo z roczników 2018-2023. Każdy inny wariant tego samochodu, niezależnie od marki, podoba mi się bardziej.
Bardzo udany projekt wnętrza Berlingo też przeszedł kilka kosmetycznych zmian i nie w każdym aspekcie na plus. Kierownica wygląda fatalnie, a niewygodny przełącznik trybów pracy skrzyni biegów zastąpił wcześniej stosowane bardzo wygodne pokrętło.
W testowym aucie była jednak przekładnia manualna, a w tej kwestii nic się nie zmieniło. Nadal jest umieszczona w idealnym miejscu. Przed nią umieszczono półkę na telefon.
Zmiana ekranu centralnego to również zmiana interfejsu multimediów, co wyszło Berlingo delikatnie na plus. To samo można powiedzieć o fotelach, które teraz są zdecydowanie wygodniejsze. Dobrze, że pozostawiono fizyczną obsługę panelu klimatyzacji, a także poprawiono umieszczenie portów USB.
Berlingo jeździ się dobrze, a najbardziej odczuwalną zmianą jest poprawienie zawieszenia. Nie stuka już na wybojach jak wcześniej, więc można pokonywać dziurawe drogi z większym spokojem. Bez zarzutów działa system Start&Stop, a także nieliczne systemy wspomagania jazdy. Dobre wrażenie robi też oświetlenie pomimo zastosowania żarówek halogenowych.
Nie zmieniły się natomiast walory funkcjonalne. Berlingo XL ma przestrzeń ładunkową o długości 205 mm po podłodze i ok. 190 cm mierząc w najkrótszym miejscu. Można wydłużyć tę przestrzeń, np. do przewożenia desek, rur czy profili o kolejny metr przez złożenie przedniego fotela i otwarcie luku łączącego przedział ładunkowy z kabiną. Luk ten ma wymiary 61 x 29,5 cm.
Szerokość przestrzeni ładunkowej między nadkolami to 122,5 cm, a w najszerszym miejscu 158 cm. Wysokość to 199 cm do najniższego punktu na dachu. Przestrzeń jest dość słabo oświetlona, a boczne drzwi są bardzo wąskie. Za takie same z lewej strony trzeba dopłacić 1000 zł.
Cena od...
92 800 zł netto kosztuje podstawowa wersja spalinowa Berlingo z krótkim nadwoziem M i silnikiem benzynowym 1.2 PureTech. Wyposażone w diesla o mocy 100 KM auto kosztuje od 100 350 zł. Ceny są porównywalne z bliźniaczymi modelami marek należących do Stellantis.
Peugeot Partner startuje z ceną 95 700 zł za benzyniaka i 100 500 zł za diesla. Cennik Fiata Doblo (jeszcze na rok 2024) otwiera kwota 95 294 zł, a diesel kosztuje 100 094 zł. Najdrożej jest w salonach Toyoty, bo już za bazową wersję trzeba zapłacić nieco ponad 100 tys. zł.
- Dobra organizacja wnętrza
- Prowadzenie i komfort jazdy
- Ogólne wrażenie zza kierownicy
- Stosunkowo niska cena
- Oszczędny napęd przy niedużym obciążeniu
- Za niska moc do takiego samochodu
- Bardzo czuć obciążenie ok. 500 kg przy blisko 1000 kg ładowności
- Wysokie spalanie na trasie i średnie