Citroën Méhari – historia z Louis de Funès w tle
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jeżeli oglądałeś komedię z nadpobudliwym żandarmem z Saint-Tropez, którego grał niezapomniany Louis de Funès, dzisiejszy bohater nie będzie dla ciebie odkryciem. To on często stanowił środek transportu głównego bohatera po nadmorskim francuskim kurorcie, cierpliwie znosząc szorstkie traktowanie czy przeładowanie. Citroën Méhari, bo o nim mowa, bardzo przypominał pod tym względem swojego odpowiednika ze świata zwierząt. Słowo „Méhari” w języku jednego z pustynnych ludów oznacza bowiem jednogarbnego wielbłąda zwanego dromaderem.
Wydawać by się mogło, że Citroën nigdy nie będzie w stanie stworzyć prostszego samochodu niż 2CV. A jednak ta sztuka się udała. Dokładnie 20 lat po oficjalnej premierze kultowej „kaczki” w ofercie pojawiło się Méhari mające jeszcze bardziej spartański charakter.
Auto prezentowało się niczym powiększona dziecięca zabawka, ale takie właśnie było zamierzenie jego twórców. Méhari miało wzbudzać wyłącznie pozytywne odczucia oraz symbolizować radość i beztroskę. Z założenia był to samochód wielozadaniowy o wyraźnym ukierunkowaniu na rekreację. Idealnie sprawdzał się jako środek transportu grupki przyjaciół planujących wypad na plażę lub pojazd dla zapalonych wędkarzy wybierających się wraz z ekwipunkiem na łowisko. Aby podkreślić taki właśnie charakter modelu, Citroën na miejsce jego prezentacji wybrał pole golfowe sugerując, że samochód nie wzbrania się nawet przed traktowaniem go jako golfowego wózka. Jednak Méhari pełniło również zdecydowanie bardziej poważne funkcje. Często wykorzystywano je bowiem jako mały pojazd dostawczy do przewozu różnego rodzaju ładunków. Poza tym auto trafiło na służbę do francuskiej żandarmerii i wojska, dowodząc w ten sposób niezwykłej wręcz uniwersalności zastosowań.
Przepis na Méhari okazał się tak prosty, jak sam pojazd. Mianowicie, sprawdzoną i dobrze znaną z innych Citroënów technikę opakowano oryginalnym nadwoziem wykonanym z tworzywa sztucznego o nazwie ABS. W owym czasie materiał ten stanowił zupełną nowością, dlatego francuska marka nie zamierzała samodzielnie z nim eksperymentować. Zresztą nawet nie musiała, ponieważ w tej kwestii mogła liczyć na pomoc firmy SEAP specjalizującej się w termoformowaniu tworzyw sztucznych, która już wcześniej wykonywała m.in. kokpity do modelu DS. Zlecenie jej przygotowania nadwozia dla Méhari było więc naturalnym posunięciem. Fachowcy z SEAP z zapałem przystąpili do pracy i w krótkim czasie wywiązali się z powierzonego zadania. Stworzona przez nich karoseria była niezwykle oszczędna w formie i składała się z paneli przymocowanych do metalowego szkieletu. Jej ruchome elementy stanowiły: maska silnika (zabezpieczona przed otwarciem skórzanymi paskami), para małych, łatwo demontowalnych drzwi, opuszczana w dół tylna burta oraz składana przednia szyba. Przed niekorzystnymi warunkami pogodowymi miał chronić brezentowy dach rozpinany na uprzednio zamontowanym stelażu oraz foliowe szyby - boczne oraz tylna. Takie przykrycie nie było jednak idealnie szczelne, dlatego też w deszczowe i chłodne dni Méhari wystawiało charakter kierowcy (oraz ewentualnych pasażerów) na dużą próbę. To właśnie z tego powodu samochód zdobył popularność głównie w ciepłych regionach Europy, gdzie aura sprzyjała podróżowaniu pod gołym niebem. Początkowo auto oferowano wyłącznie w wersji czteroosobowej. W razie potrzeby oparcie tylnego siedzenia można było łatwo złożyć, dzięki czemu uzyskiwało się płaską powierzchnię ładunkową. W 1970 roku wprowadzono także odmianę dwumiejscową, idealną dla tych, którym zależało przede wszystkim na użytkowym wykorzystaniu pojazdu.
Za napęd Citroëna Méhari odpowiadał dwucylindrowy bokser o pojemności 602 cm3, stosowany również w modelach 2CV 6, Dyane 6 oraz Ami 6. Charakterystyczną cechą silników tego typu jest poziome ułożenie cylindrów oraz przeciwbieżna praca tłoków. W formie ciekawostki warto dodać, że wiąże się z tym pewna wpadka, którą zanotowali twórcy filmu pt. „Żandarm i kosmici”. Otóż w jednej ze scen Cruchot wraz ze swym przełożonym jadą Méhari podmiejską drogą. Nagle samochód odmawia posłuszeństwa i się zatrzymuje. Cruchot wychodzi więc z wozu, otwiera maskę i przystępuje do naprawy jednostki napędowej, po chwili podnosząc w górę głowicę czterocylindrowego rzędowego silnika (wyraźnie widać cztery korbowody). Oczywiście, jest to absolutnie niezgodne z prawdą - taka jednostka nigdy nie była w Méhari montowana. Być może filmowcy nie mieli akurat pod ręką oryginalnego boksera produkcji Citroëna albo po prostu chcieli symbolicznie pokazać najbardziej typowy silnik, aby każdy widz mógł bez problemu zrozumieć przekaz. Laik nie zwróci nawet uwagi na to przekłamanie, ale fan motoryzacji od razu dostrzeże tutaj faux pas.
Pokrewieństwo Méhari oraz innych niewielkich Citroënów nie ograniczało się tylko do jednostki napędowej. Także nietypowe zawieszenie zastosowano już wcześniej w modelach 2CV, Dyane oraz Ami. Była to ciekawa konstrukcja, której clou stanowiło sprzężenie kół stronami. W jakim celu? Otóż gdy przednie koło najechało na nierówność, tylne jednocześnie było naciskane w dół, co powodowało, że tylna część karoserii unosiła się w górę. Analogiczna sytuacja miała miejsce w drugą stronę - najechanie na nierówność tylnym kołem pociągało za sobą uniesienie przodu. W efekcie podczas jazdy po nierównej drodze nadwozie zawsze utrzymywało taką samą pozycję względem podłoża. Wadą tego rozwiązania było to, że w trakcie pokonywania ostrzejszych zakrętów samochód „podpierał się lusterkami”, jednak za sprawą nisko położonego środka ciężkości nie trzeba było obawiać się dachowania. Zdecydowana większość Citroënów Méhari miała napęd na przednie koła. W latach 1979-1983 wytwarzano też wersję 4x4, ale skala jej produkcji była niewielka. W przeciwieństwie do 2CV Sahara, które posiadało dwa silniki napędzające niezależnie obie osie, w Méhari 4x4 zastosowano dużo bardziej konwencjonalne rozwiązanie: standardowo moc przenoszona była na przednie koła, a napęd tylnej osi dołączało się ręcznie. W połączeniu z niską masą i stosunkowo dużym prześwitem taki samochód potrafił bardzo pozytywnie zaskoczyć swoimi zdolnościami do poruszania się w terenie.
W czasie produkcji trwającej od 1968 do 1987 roku fabrykę opuściły łącznie 144 953 sztuki Citroëna Méhari, z czego aż 143 740 posiadało napęd na przednie koła. Wersja 4x4 powstała w zaledwie 1213 egzemplarzach i dzisiaj stanowi prawdziwą rzadkość. Przy okazji należy zaznaczyć, że Méhari nie było wcale rynkowym monopolistą w swojej klasie. Konkurencję dla niego stanowiły m.in. Renault Rodeo, Fiat 600 Jungla i Mini Moke, ale to właśnie pojazd stworzony przez Citroëna zyskał największą popularność. Dzisiaj jest on już pełnoprawnym klasykiem stanowiącym ciekawą propozycję dla wszystkich, którzy 2CV uważają za zbyt popularne, a przy okazji chcieliby poczuć się za kierownicą jak sierżant Cruchot. Nie da się jednak ukryć, że Citroën Méhari to bardzo specyficzny samochód i aby naprawdę się nim cieszyć trzeba najpierw w pełni zaakceptować jego wybitnie ascetyczny charakter. Dopiero wtedy przyjaźń na linii człowiek-maszyna będzie tutaj możliwa.