BMW serii 7 cały czas dostępne jest w wersji V12.© fot. Szymon Jasina

BMW serii 7 vs BMW X7, czyli pojedynek dwóch rodzajów luksusu

Szymon Jasina
27 sierpnia 2019

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Klasyczna limuzyna czy luksusowy SUV? Coraz więcej osób, które kupują auta z najwyższej półki, wybiera tę drugą opcję. Porównując do siebie dwa flagowe modele BMW postanowiłem sprawdzić, czy faktycznie ogromne X7 jest dobrą alternatywą dla znanej od lat serii 7.

Wielu konserwatywnych fanów motoryzacji ze zdziwieniem patrzy na to, że BMW (ale też inne marki) stawia na ogromne SUV-y, które wyglądają jak budynki na kołach. Jednak wyniki sprzedaży takich samochodów pokazują, że producenci po prostu dają klientom to, czego oni sami chcą. SUV-y Porsche, a nawet takie auta od Bentleya, Lamborghini czy Rolls-Royce’a z miejsca stały się hitami sprzedaży. Czy podobny sukces czeka X7? To bardzo prawdopodobne.

Przede wszystkim trzeba pamiętać, że BMW to marka globalna i nie może patrzeć tylko na europejskich klientów. W USA Bawarczykom brakowało dużego SUV-a, który konkurowałby z Mercedesem GLS czy Cadillakiem Escaladem. Do tego wszyscy producenci patrzą dziś w kierunku rynku chińskiego, a również tam SUV-y są dziś niezwykle popularne. BMW więc po prostu stworzyło model, którego oczekiwali klienci.

Obraz
© fot. Szymon Jasina

Jednak jest coś jeszcze. Niezależnie czy mowa o miejskich crossoverach, czy o większych autach, klienci wybierają SUV-y głównie z powodu prezencji i tego, że takie samochody po prostu wyglądają bardziej imponująco. I tak jak w przypadku mniejszych modeli może to się wydawać naciągane, tak przy autach luksusowych przecież w dużym stopniu o to właśnie chodzi. Dlatego to w tym segmencie rynku SUV-y mają najwięcej sensu.

Wystarczy sobie przypomnieć przedwojenne Bugatti Royale. Marka słynąca z lekkich sportowych konstrukcji stworzyła ogromny luksusowy pojazd, który miał wszystkim dookoła pokazywać, jak bogaty jest jego właściciel. Ogromne luksusowe SUV-y spełniają te same wymagania klientów z głębokimi portfelami.

Obraz
© fot. Szymon Jasina

Postanowiłem sam sprawdzić, czy faktycznie BMW X7 jest alternatywą dla serii 7 i który z tych dwóch modeli ja bym wybrał. Pierwszym i możliwe, że najważniejszym czynnikiem jest tu wygląd. W końcu często to właśnie dlatego kierowcy wybierają SUV-y. Te największe popularnością cieszą się w USA i z tego powodu przybierają lubiane tam pudełkowate kształty. Nie inaczej jest z X7, którego bryła jest mniej zgrabna niż np. X5. Podobnie jednak jest w przypadku konkurencyjnego Mercedesa GLS.

Nie da się też obojętnie przejść obok najbardziej kontrowersyjnego elementu obu flagowych modeli BMW, czyli ogromnych "nerek" grilla, które zachodzą na maskę. Tutaj znowu do głosu doszły gusty klientów spoza Europy, a dokładniej z Chin. Muszę jednak przyznać, że w przypadku masywnego X7 pasują one do całości – to, czy ta całość mi szczególnie odpowiada, to już inna kwestia. Osłona chłodnicy potęguje wrażenie wielkości i wysokości SUV-a. Jednak z dużo niższą i posiadającą inny charakter serią 7 nieco się to kłóci. Tak, na żywo wygląda to lepiej niż na zdjęciach, ale nadal nie czuję się przekonany.

Obraz
© fot. Szymon Jasina

Jednak ogólnie to właśnie klasyczna limuzyna prezentuje się moim zdaniem lepiej. Może wynika to z mojego przyzwyczajenia do takich aut, ale nawet wersja przedłużona, którą miałem okazję jeździć, ma lepsze proporcje niż X7.

W kabinach obu aut mamy do czynienia z luksusem na najwyższym poziomie. W serii 7 jest on potęgowany przez to, że mamy do czynienia z wersją przedłużoną. Oznacza to, że mimo iż pod maską pracuje mocarny silnik V12 o pojemności 6,6 l, to równie chętnie jak za kierownicą siadam na tylnym fotelu, elektrycznie podnoszę rolety, aby odizolować się od świata, i relaksuję się przez kolejne kilometry. Jednak X7 oferuje niewiele mniej w kwestii komfortu. Faktycznie duża powierzchnia czołowa generuje trochę więcej szumu podczas jazdy z prędkościami autostradowymi, ale też nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z flagowym modelem segmentu premium.

Obraz
© fot. Szymon Jasina

Po wyglądzie zewnętrznym największa różnica dotyczy tego, jak te samochody jeżdżą. Od razu muszę podkreślić, że w serii 7 miałem do dyspozycji topową odmianę V12, która po zmianach wymuszonych nowymi normami emisji spalin ma nieco mniej mocy (585 KM), ale też większy maksymalny moment obrotowy (850 Nm). Przekłada się to na godne samochodu sportowego przyspieszenie do 100 km/h w 3,8 s. Co jednak ważniejsze – choć prędkość rośnie w imponującym tempie, to dla pasażerów w kabinie wszystko wydaje się odbywać dostojnie, niezbyt nachalnie. Tak jak powinno w limuzynie z najwyższej półki.

W BMW X7, którym jeździłem, pracował podstawowy silnik benzynowy generujący 340 KM i 450 Nm. Jednak spójrzmy prawdzie w oczy – to też wartości w zupełności wystarczające na co dzień. 6,1 s do setki to wartość więcej niż dobra w tak dużym aucie. Oczywiście, jeśli ktoś dla zasady, bo w rzeczywistości nie jest to szczególnie potrzebne, chce mieć więcej, to może wybrać jedną z mocniejszych wersji napędowych. Choć tu opcji V12 nie znajdziemy.

Obraz
© fot. Szymon Jasina

Czy to źle? BMW serii 7 w wersji V12 jest przede wszystkim dużo droższe. M760Li xDrive to wydatek przynajmniej 803 000 zł. I choć silnik ten pracuje świetne, zapewnia rewelacyjne osiągi, to jest raczej romantycznym gadżetem dla najbogatszych, którzy chcą pokazać, jak bardzo kochają motoryzację sprzed lat. Dużo tańsza odmiana 750Li xDrive oferuje niemal identyczne osiągi.

Wróćmy jednak do porównania serii 7 i X7. Silnik pracujący pod maską to kwestia wyboru i prawda jest taka, że nawet podstawowe jednostki zapewnią wystarczające osiągi jeśli chodzi o przyspieszenie. Jednak różnica pojawia się, gdy trafimy na zakręty. Tutaj do gry wchodzi większa masa (choć przy porównaniu "siódemki" V12 i X7 xDrive40i różnica to zaledwie 100 kg), ale przede wszystkim inny jej rozkład. Limuzyna, nawet w wersji przedłużonej, daje nie tylko komfort podczas jazdy, ale też większą pewność podczas pokonywania zakrętów. Jak przystało na BMW, łatwo zapomnieć, że prowadzi się ponad dwutonowego kolosa o długości 5260 mm. W przypadku X7 też jest nieźle, ale to zupełnie inna liga. Wystarczy wspomnieć, że w SUV-ie nie znajdziemy konstrukcji z włókna węglowego, która kryje się w limuzynie.

Obraz
© fot. Szymon Jasina

Zatem jak wygląda ogólny wynik pojedynku BMW serii 7 z X7? Myślę, że to zależy od indywidualnych upodobań. Ja rozumiem, że duży luksusowy SUV ma sporo sensu – dla mnie nawet więcej niż miejskie crossovery. Spodziewam się też, że X7 na długie lata zagości w portfolio BMW i na wielu ważnych rynkach będzie cieszyło się popularnością. Jednak wygląda na to, że nawet po bliższym kontakcie z tymi dwoma modelami pozostaję konserwatystą i wybrałbym limuzynę. Tak, SUV bardziej zwraca na siebie uwagę na ulicy niż limuzyna, ale serię 7 (szczególnie przedłużoną i z oznaczeniami V12) też trudno nazwać dyskretną.

Sedan może jest nieco mniej praktyczny niż SUV, jednak mi bardziej się podoba klasyczna linia serii 7, które nawet w wersji przedłużonej ma bardzo dobre proporcje – typowo dla BMW bardziej sportowe od konkurentów. I (abstrahując od silników) po prostu lepiej mi się jeździło serią 7 niż X7.

Obraz
© fot. Szymon Jasina

Ostateczny werdykt w tym pojedynku każdy będzie musiał wydać sam. Jeśli podobają wam się SUV-y, to raczej nieco lepsze prowadzenie się limuzyny nie będzie miało dla was znaczenia. X7 pozwoli na równie sprawne wyprzedzanie czy osiągnięcie prędkości autostradowej. Różnice w cenach też są niewielkie, a nawet limuzyna jest nieco droższa przy tym samym napędzie. Dlatego nie wątpię, że duży SUV był potrzebny BMW i będzie popularnym uzupełnieniem oferty. Mam przy tym nadzieję, że seria 7 nie straci przez to zbyt wielu klientów oraz że nieco szalona i nie do końca potrzebna, ale przez to bardziej luksusowa odmiana V12 pozostanie w sprzedaży.

Źródło artykułu:WP Autokult
BMWsedancrossover/suv
Komentarze (12)