Adrian van Hooydonk ze swoim najnowszym dziełem: nowym BMW serii 3 (fot. Mateusz Żuchowski)

"BMW ocali motoryzację" - wywiad z szefem designu Grupy BMW Adrianem van Hooydonkiem

Mateusz Żuchowski
31 października 2018

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Motoryzację czeka czas największych wyzwań i przemian w jej dziejach. BMW zamierza ocalić jej losy, trzymając się tego, w czym zawsze było najlepsze: wciągających w prowadzeniu, budzących emocje samochodów. Dla Autokultu jedna z kluczowych postaci w tym niemieckim koncernie opowiada, czym marka zajmuje się teraz i jak przygotowuje się na nadchodzące lata.

Holenderski projektant Adrian van Hooydonk już od dziewięciu lat decyduje o wyglądzie wszystkich produktów Grupy BMW, a więc marek BMW, Rolls-Royce i Mini.

Spotykamy się z nim w czasie kluczowym dla tej głównej, niemieckiej marki koncernu. Tylko w ostatnich paru tygodniach zobaczyliśmy nowe generacje serii 3, X5 czy Z4, oraz zupełnie nowe modele pokroju X7 i serii 8.

Ostatecznie, nasza rozmowa dotyczyła nie tylko obecnego designu BMW, ale i losów całej motoryzacji, w których, jak zapewnia van Hooydonk, jego marka odegra kluczową rolę.

Mateusz Żuchowski: Obserwując ostatnie premiery BMW można zauważyć, że jesteśmy świadkami narodzin nowego stylu BMW. Jakie są główne cechy kolejnej generacji języka stylistycznego marki?

Adrian van Hooydonk: Zależało mi na uprzątnięciu zbędnych elementów, ograniczeniu liczby linii i uspokojeniu całego przekazu. Nowe BMW mają mniej detali nadwozia i elementów we wnętrzu. W taki sposób nasze modele zyskują bardziej wyrazisty, samodzielny charakter. Kolejnym priorytetem było większe zróżnicowanie wyglądu poszczególnych modeli od siebie.

Nowe BMW X5 posiada cechy wyglądu, które mają je odróżnić od pozostałych modeli z gamy (fot. BMW)
Nowe BMW X5 posiada cechy wyglądu, które mają je odróżnić od pozostałych modeli z gamy (fot. BMW)

W jaki sposób możesz oddalić styl poszczególnych modeli BMW od siebie?

Samochody BMW mają pewne uniwersalne cechy charakterystyczne i nie zamierzam tego zmieniać. Gdy któryś z nowych modeli podjedzie do ciebie na ulicy, powinieneś w lusterku wstecznym od razu rozpoznać w nim dzieło BMW. Jeśli jest inaczej, to znaczy, że źle wykonuję swoją pracę.

Z drugiej strony, mogę budować unikalny charakter każdego z modeli marki wieloma różnymi detalami. W nowym X5 na przykład charakter boku buduje linia wznosząca się przy klamce tylnych drzwi. Takie rozwiązanie będzie zarezerwowane tylko dla tego modelu.

W Z4 to samo przetłoczenie nad tylnym kołem ma zupełnie inne początek i zakończenie - i będzie tak wyglądało tylko w tym modelu. Z przodu z kolei wykorzystaliśmy różne interpretacje klasycznego motywu "nerek".

BMW Vision iNEXT wzbudził wiele kontrowersji wielkością swoich "nerek" (fot. BMW)
BMW Vision iNEXT wzbudził wiele kontrowersji wielkością swoich "nerek" (fot. BMW)

Ah, no właśnie. W Twoich najnowszych projektach - X7 czy koncepcyjnym iNEXT - możemy zaobserwować rozrost grilla do monstrualnych rozmiarów. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że"nerki" BMW przybierają już wulgarną formę.

Na przestrzeni naszej historii mieliśmy "nerki", które były wąskie i pionowe, jak w przedwojennym 328, mieliśmy niskie i szerokie, jak w Z8. Kształt tych wlotów może być detalem, który definiuje całe nadwozie i wyróżnia go na tle pozostałych pozycji w gamie.

Gdy teraz chcemy bardziej oddalić charakterem poszczególne modele od siebie, wykorzystałem tę okazję bardziej niż którykolwiek z moich poprzedników. W Z4 czy serii 8 "nerki" są szerokie i osadzone blisko ziemi, w nowych X5 czy X7 są większe i bardziej pionowe. Dzięki temu każdy z tych nowych modeli ma swój unikalny, silny charakter.

BMW Z4 (fot. BMW)
BMW Z4 (fot. BMW)

Obecny rozwój napędów elektrycznych byłby szansą do jeszcze silniejszego rozróżnienia poszczególnych modeli i nadania tym napędzanym alternatywnie jeszcze bardziej wyjątkowych, przyszłościowych form (pisałem o tym niedawno w felietonie). Nawet jednak koncepcyjny iNEXT nie zrywa z formą samochodu z wyodrębnioną maską - taką, jaką znamy od przeszło stu lat z aut z silnikiem spalinowym.

Tym czynnikiem, który tak naprawdę zmieni formę samochodów w najbliższych latach, nie będzie napęd elektryczny, a prowadzenie autonomiczne. Gdy auta będą jeździły same, w kabinie będziemy mogli zająć się innymi rzeczami: odpocząć, zwrócić się do pasażerów. iNEXT pokazuje, jak sobie wyobrażamy kabinę autonomicznego samochodu, który mógłby być w sprzedaży już za pięć-siedem lat w modelu z serii i.

Piękno tej kabiny polega na tym, że jest taka prosta.

Właśnie! Technologie w samochodach stają się coraz bardziej skomplikowane, ale ludzie uciekają od skomplikowanych rzeczy. Dlatego staramy się projektować samochody tak, by technologia w nich była jak najmniej widoczna. Nazywamy to shy-tech (pol. wstydliwa technologia), w opozycji do high-tech.

High-tech to popisywanie się technologią, shy-tech to technologia, która się pojawia tylko wtedy, gdy jest potrzebna. Obecnie naprawdę bardzo dużo czasu poświęcamy na to, by ukryć te wszystkie technologie, które zawieramy w nowych modelach, tak by życie z zaawansowanymi samochodami było zwyczajnie prostsze.

Tak wygląda przyszłość kabin według BMW - jest prosto i przyjemnie (fot. BMW)
Tak wygląda przyszłość kabin według BMW - jest prosto i przyjemnie (fot. BMW)

Z jednej strony to świetna alternatywa na przykład do projektów Audi czy Range Rovera, które mogą przytłaczać liczbą ekranów we wnętrzu. Z drugiej strony, patrząc na deski rozdzielcze nowej serii 3 czy Z4 mam wrażenie, że to stracona szansa na tchnięcie w te modele jeszcze bardziej nowoczesnego ducha.

W nowej generacji naszych modeli przenosimy uwagę kierowcy na wirtualny kokpit i wyświetlacz projektorowy na szybie. To drugie rozwiązanie rozwijamy już od wielu lat i dla naszych samochodów, jako tych podporządkowanych kierowcy, ten patent to strzał w dziesiątkę. Teraz nasze ekrany centralne mają wiele funkcji operowanych dotykiem.

Co jednak naprawdę przełomowe, to zwiększony udział w obsłudze auta za pośrednictwem głosu. W nowej serii 3 zaprezentowaliśmy coś, co nazywamy "inteligentnym osobistym asystentem". Możesz nadać mu imię i porozumiewać się z nim jak z żywym człowiekiem. Nasze kokpity rozwijają się więc w imponującym tempie, ale jednocześnie chcemy zachować zdrowy balans pomiędzy ekranami, przyciskami i innymi formami sterowania.

Nowe BMW serii 3 ze swoim twórcą w tle (fot. Mateusz Żuchowski)
Nowe BMW serii 3 ze swoim twórcą w tle (fot. Mateusz Żuchowski)

Moja osobista obserwacja jest niemniej taka, że pod pana rządami BMW stało się dużo bardziej zachowawcze. Mam taką teorię, że to z tego powodu, że przez ostatnie dekady BMW aspirowało do roli pretendenta i mogło pozwolić sobie na odważną ofensywę. Teraz marka posiada już bardzo silną pozycję, której nie chce stracić i nie jest tak chętna do kolejnych eksperymentów.

Z designem jest jak z wyścigami. Prowadzenie w wyścigu to najgorsze, co może spotkać zawodnika. Jeśli jedzie on za szybko, wypadnie z trasy i straci pozycję. Gdy jedzie za wolno, konkurenci go dogonią i wyprzedzą. Gdy tylko myśli o tym ryzyku, traci koncentrację i popełnia błąd. Wyjście jest tylko jedno: narzucić własne tempo i nie oglądać się za siebie.

I to właśnie robimy: patrzymy w przyszłość i przygotowujemy się na wielkie zmiany związane z elektromobilnością i jazdą autonomiczną. To czas wielkich wyzwań, ale wierzę, że to będzie ciekawy okres, szczególnie dla nas, designerów.

Te nowe wyzwania stawiają projektanta w jeszcze ważniejszej pozycji niż wcześniej, ale chyba i zmieniają charakter jego pracy. Czy czujesz, by na przestrzeni ostatnich dekad zmieniło się to, kim designer samochodowy jest i czym się zajmuje?

To, co się zmieniło, to postrzeganie mobilności. Na świecie niezmiennie każdy potrzebuje środka transportu, ale nigdy wcześniej nie poświęcano tyle uwagi temu, w jaki sposób realizuje się to przemieszczanie.

Dziś wiele osób zaczyna krytycznie postrzegać transport indywidualny. Myślę, że w głębi serca ludzie dalej uwielbiają samochody i pożądają ich, ale jednocześnie coraz więcej mówią o problemach i ograniczeniach, jakie stwarzają. Padają nawet słowa o końcu motoryzacji.

To wpływa na naszą pracę, bo chcemy, by ludzie dalej kochali samochody. My w BMW naprawdę je kochamy, cały mój zespół to zapaleni kierowcy, nie wyobrażamy sobie życia bez indywidualnej mobilności. Społeczne nastawienie do samochodów będzie się bardzo zmieniało na przestrzeni już najbliższych 5-10 lat, ale my pozostajemy optymistyczni i liczymy, że BMW odegra kluczową rolę w ocaleniu motoryzacji.

BMW X7 (2018) (fot. BMW)
BMW X7 (2018) (fot. BMW)

Dobra wiadomość dla fanów motoryzacji jest taka, że kluczem do ocalenia motoryzacji nie są więc bezpłciowe lodówki na kołach na prąd, ale samochody, które naprawdę angażują i chwytają za serce.

Podam taki przykład: dziesięć lat temu ludzie nie byli przekonani do elektromobilności. Traktowali ją z dystansem. Wtedy my pokazaliśmy prototyp, który ostatecznie stał się modelem i8. Pokazaliśmy, że samochód z napędem elektrycznym może wzbudzać emocje.

Dziś ludzie chcą się cieszyć z jazdy samochodem dokładnie tak samo jak wszystkie poprzednie pokolenia. Fani motoryzacji oczekują od marek takich jak BMW, że poradzi sobie z wyzwaniami rzucanymi motoryzacji. Czujemy wobec nich odpowiedzialność i nie chcemy ich zawieść.

Adrian van Hooydonk (fot. Mateusz Żuchowski)
Adrian van Hooydonk (fot. Mateusz Żuchowski)
Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (11)