"BMW ocali motoryzację" - wywiad z szefem designu Grupy BMW Adrianem van Hooydonkiem
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Motoryzację czeka czas największych wyzwań i przemian w jej dziejach. BMW zamierza ocalić jej losy, trzymając się tego, w czym zawsze było najlepsze: wciągających w prowadzeniu, budzących emocje samochodów. Dla Autokultu jedna z kluczowych postaci w tym niemieckim koncernie opowiada, czym marka zajmuje się teraz i jak przygotowuje się na nadchodzące lata.
Holenderski projektant Adrian van Hooydonk już od dziewięciu lat decyduje o wyglądzie wszystkich produktów Grupy BMW, a więc marek BMW, Rolls-Royce i Mini.
Spotykamy się z nim w czasie kluczowym dla tej głównej, niemieckiej marki koncernu. Tylko w ostatnich paru tygodniach zobaczyliśmy nowe generacje serii 3, X5 czy Z4, oraz zupełnie nowe modele pokroju X7 i serii 8.
Ostatecznie, nasza rozmowa dotyczyła nie tylko obecnego designu BMW, ale i losów całej motoryzacji, w których, jak zapewnia van Hooydonk, jego marka odegra kluczową rolę.
Mateusz Żuchowski: Obserwując ostatnie premiery BMW można zauważyć, że jesteśmy świadkami narodzin nowego stylu BMW. Jakie są główne cechy kolejnej generacji języka stylistycznego marki?
Adrian van Hooydonk: Zależało mi na uprzątnięciu zbędnych elementów, ograniczeniu liczby linii i uspokojeniu całego przekazu. Nowe BMW mają mniej detali nadwozia i elementów we wnętrzu. W taki sposób nasze modele zyskują bardziej wyrazisty, samodzielny charakter. Kolejnym priorytetem było większe zróżnicowanie wyglądu poszczególnych modeli od siebie.
W jaki sposób możesz oddalić styl poszczególnych modeli BMW od siebie?
Samochody BMW mają pewne uniwersalne cechy charakterystyczne i nie zamierzam tego zmieniać. Gdy któryś z nowych modeli podjedzie do ciebie na ulicy, powinieneś w lusterku wstecznym od razu rozpoznać w nim dzieło BMW. Jeśli jest inaczej, to znaczy, że źle wykonuję swoją pracę.
Z drugiej strony, mogę budować unikalny charakter każdego z modeli marki wieloma różnymi detalami. W nowym X5 na przykład charakter boku buduje linia wznosząca się przy klamce tylnych drzwi. Takie rozwiązanie będzie zarezerwowane tylko dla tego modelu.
W Z4 to samo przetłoczenie nad tylnym kołem ma zupełnie inne początek i zakończenie - i będzie tak wyglądało tylko w tym modelu. Z przodu z kolei wykorzystaliśmy różne interpretacje klasycznego motywu "nerek".
Ah, no właśnie. W Twoich najnowszych projektach - X7 czy koncepcyjnym iNEXT - możemy zaobserwować rozrost grilla do monstrualnych rozmiarów. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że"nerki" BMW przybierają już wulgarną formę.
Na przestrzeni naszej historii mieliśmy "nerki", które były wąskie i pionowe, jak w przedwojennym 328, mieliśmy niskie i szerokie, jak w Z8. Kształt tych wlotów może być detalem, który definiuje całe nadwozie i wyróżnia go na tle pozostałych pozycji w gamie.
Gdy teraz chcemy bardziej oddalić charakterem poszczególne modele od siebie, wykorzystałem tę okazję bardziej niż którykolwiek z moich poprzedników. W Z4 czy serii 8 "nerki" są szerokie i osadzone blisko ziemi, w nowych X5 czy X7 są większe i bardziej pionowe. Dzięki temu każdy z tych nowych modeli ma swój unikalny, silny charakter.
Obecny rozwój napędów elektrycznych byłby szansą do jeszcze silniejszego rozróżnienia poszczególnych modeli i nadania tym napędzanym alternatywnie jeszcze bardziej wyjątkowych, przyszłościowych form (pisałem o tym niedawno w felietonie). Nawet jednak koncepcyjny iNEXT nie zrywa z formą samochodu z wyodrębnioną maską - taką, jaką znamy od przeszło stu lat z aut z silnikiem spalinowym.
Tym czynnikiem, który tak naprawdę zmieni formę samochodów w najbliższych latach, nie będzie napęd elektryczny, a prowadzenie autonomiczne. Gdy auta będą jeździły same, w kabinie będziemy mogli zająć się innymi rzeczami: odpocząć, zwrócić się do pasażerów. iNEXT pokazuje, jak sobie wyobrażamy kabinę autonomicznego samochodu, który mógłby być w sprzedaży już za pięć-siedem lat w modelu z serii i.
Piękno tej kabiny polega na tym, że jest taka prosta.
Właśnie! Technologie w samochodach stają się coraz bardziej skomplikowane, ale ludzie uciekają od skomplikowanych rzeczy. Dlatego staramy się projektować samochody tak, by technologia w nich była jak najmniej widoczna. Nazywamy to shy-tech (pol. wstydliwa technologia), w opozycji do high-tech.
High-tech to popisywanie się technologią, shy-tech to technologia, która się pojawia tylko wtedy, gdy jest potrzebna. Obecnie naprawdę bardzo dużo czasu poświęcamy na to, by ukryć te wszystkie technologie, które zawieramy w nowych modelach, tak by życie z zaawansowanymi samochodami było zwyczajnie prostsze.
Z jednej strony to świetna alternatywa na przykład do projektów Audi czy Range Rovera, które mogą przytłaczać liczbą ekranów we wnętrzu. Z drugiej strony, patrząc na deski rozdzielcze nowej serii 3 czy Z4 mam wrażenie, że to stracona szansa na tchnięcie w te modele jeszcze bardziej nowoczesnego ducha.
W nowej generacji naszych modeli przenosimy uwagę kierowcy na wirtualny kokpit i wyświetlacz projektorowy na szybie. To drugie rozwiązanie rozwijamy już od wielu lat i dla naszych samochodów, jako tych podporządkowanych kierowcy, ten patent to strzał w dziesiątkę. Teraz nasze ekrany centralne mają wiele funkcji operowanych dotykiem.
Co jednak naprawdę przełomowe, to zwiększony udział w obsłudze auta za pośrednictwem głosu. W nowej serii 3 zaprezentowaliśmy coś, co nazywamy "inteligentnym osobistym asystentem". Możesz nadać mu imię i porozumiewać się z nim jak z żywym człowiekiem. Nasze kokpity rozwijają się więc w imponującym tempie, ale jednocześnie chcemy zachować zdrowy balans pomiędzy ekranami, przyciskami i innymi formami sterowania.
Moja osobista obserwacja jest niemniej taka, że pod pana rządami BMW stało się dużo bardziej zachowawcze. Mam taką teorię, że to z tego powodu, że przez ostatnie dekady BMW aspirowało do roli pretendenta i mogło pozwolić sobie na odważną ofensywę. Teraz marka posiada już bardzo silną pozycję, której nie chce stracić i nie jest tak chętna do kolejnych eksperymentów.
Z designem jest jak z wyścigami. Prowadzenie w wyścigu to najgorsze, co może spotkać zawodnika. Jeśli jedzie on za szybko, wypadnie z trasy i straci pozycję. Gdy jedzie za wolno, konkurenci go dogonią i wyprzedzą. Gdy tylko myśli o tym ryzyku, traci koncentrację i popełnia błąd. Wyjście jest tylko jedno: narzucić własne tempo i nie oglądać się za siebie.
I to właśnie robimy: patrzymy w przyszłość i przygotowujemy się na wielkie zmiany związane z elektromobilnością i jazdą autonomiczną. To czas wielkich wyzwań, ale wierzę, że to będzie ciekawy okres, szczególnie dla nas, designerów.
Te nowe wyzwania stawiają projektanta w jeszcze ważniejszej pozycji niż wcześniej, ale chyba i zmieniają charakter jego pracy. Czy czujesz, by na przestrzeni ostatnich dekad zmieniło się to, kim designer samochodowy jest i czym się zajmuje?
To, co się zmieniło, to postrzeganie mobilności. Na świecie niezmiennie każdy potrzebuje środka transportu, ale nigdy wcześniej nie poświęcano tyle uwagi temu, w jaki sposób realizuje się to przemieszczanie.
Dziś wiele osób zaczyna krytycznie postrzegać transport indywidualny. Myślę, że w głębi serca ludzie dalej uwielbiają samochody i pożądają ich, ale jednocześnie coraz więcej mówią o problemach i ograniczeniach, jakie stwarzają. Padają nawet słowa o końcu motoryzacji.
To wpływa na naszą pracę, bo chcemy, by ludzie dalej kochali samochody. My w BMW naprawdę je kochamy, cały mój zespół to zapaleni kierowcy, nie wyobrażamy sobie życia bez indywidualnej mobilności. Społeczne nastawienie do samochodów będzie się bardzo zmieniało na przestrzeni już najbliższych 5-10 lat, ale my pozostajemy optymistyczni i liczymy, że BMW odegra kluczową rolę w ocaleniu motoryzacji.
Dobra wiadomość dla fanów motoryzacji jest taka, że kluczem do ocalenia motoryzacji nie są więc bezpłciowe lodówki na kołach na prąd, ale samochody, które naprawdę angażują i chwytają za serce.
Podam taki przykład: dziesięć lat temu ludzie nie byli przekonani do elektromobilności. Traktowali ją z dystansem. Wtedy my pokazaliśmy prototyp, który ostatecznie stał się modelem i8. Pokazaliśmy, że samochód z napędem elektrycznym może wzbudzać emocje.
Dziś ludzie chcą się cieszyć z jazdy samochodem dokładnie tak samo jak wszystkie poprzednie pokolenia. Fani motoryzacji oczekują od marek takich jak BMW, że poradzi sobie z wyzwaniami rzucanymi motoryzacji. Czujemy wobec nich odpowiedzialność i nie chcemy ich zawieść.