BMW C Evolution vs Piaggio Vespa GTS 125: pojedynek, który zmienił moje myślenie o elektrykach
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Kiedy dowiedziałem się, że zamiast motocykla BMW dostanę do przetestowania "jakiś skuter", byłem nieco rozczarowany - w końcu skuterem jeżdżę na co dzień. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że będzie to model elektryczny. Tym bardziej więc nie mogłem się spodziewać, że czeka mnie jeden z najciekawszych tygodni w moim motoryzacyjnym życiu.
Zacznijmy od tego, że dwa lata temu popełniłem jeden z największych grzechów motocyklowego świata. Po Suzuki Bandicie, SV 650 i Kawasaki ZR7 przesiadłem się na... Vespę GTS 125. Niektórzy moi koledzy do dziś śmieją się, że jeździ się na niej w takie samej pozycji, jaką przyjmuje się w czasie wizyty w toalecie. Mimo tych czerstwych żartów uważam, że to właśnie mniejsze i słabsze skutery, a nie motocykle są miejskimi królami dojazdów do pracy. Ale nie o tym.
Zawodnik wagi cięższej
Jest duży! - takie było moje pierwsze wrażenie, kiedy zobaczyłem BMW C Evolution. W porównaniu do małej i zwinnie przemykającej pomiędzy samochodami Vespy widać, że mamy do czynienia z zawodnikiem zupełnie innej wagi. I to dosłownie, bo 275 kilogramów robi wrażenie. Szybko okazuje się jednak, że nie jest to uciążliwe. Bieg wsteczny i duża moc pozwalają kompletnie o tym mankamencie zapomnieć (nawet przy moich 71 kilogramach wagi i 175 cm wzrostu).
A skoro przy mocy jesteśmy... Model w wersji Long Range (silniejszy i na kategorię A) dysponuje mocą 26 KM. Pozwala ona rozpędzić BMW od 0 do 50 km/h w ok 2,8 sekundy. I ta dana z mojego, "miejskiego" punktu widzenia jest kluczowa, bo właśnie dynamiczne starty C Evolution polubiłem najbardziej. 100 km/h na godzinę jest możliwe do osiągnięcia już w 6,8 sekundy. A temu wszystkiemu towarzyszy niezwykła... cisza.
Jednak ta przyjemność, czyli częste przyśpieszenia, kosztują. Poruszanie się po mieście w trybie dynamic sprawia, że procenty baterii znikają w oczach. Do kwestii zasięgu jeszcze wrócę. Natomiast prędkość maksymalna skutera została ograniczona do 130 km/h. Jak na moje standardy przemieszczania się, jest to absolutnie wystarczający wynik.
Poruszając się na co dzień Vespą, czyli tradycyjnym (choć nie lekkim, jak na 125 cm pojemności) skuterem, przyzwyczaiłem się do innego komfortu jazdy. Jeśli ktoś - jak ja - jeździ mniejszym jednośladem, może odnieść wrażenie, że przesiadł się do jednośladowego odpowiednika porsche. Nisko umieszczony środek ciężkości w BMW, precyzyjne sterowanie i komfortowe zawieszenie sprawiają, że ze skutera wręcz nie chce się schodzić. A i wyśmiewana przez motocyklistów pozycja kierowcy nie jest typowa, bo skuter pozwala usiąść jak na rasowym cruizerze (nogi mocno wyciągnięte do przodu).
Na docenienie zasługuje także wygodne siedzenie, choć pasażerowie nieco narzekali na wysokość miejsca na tzw. "plecak", co sprawiało niewielkie trudności przy wsiadaniu. Doceniali natomiast dobrą widoczność oraz komfort podróżowania.
Zasięg i ładowanie
Pierwsze dni jazdy elektrykiem można porównać do zakupu nowego iPhone’a. Cieszy, ma sporo bajerów, więc chce się z niego korzystać bez przerwy. Tyle, że właśnie wtedy bateria wyładowuje się szczególnie szybko. Później, gdy pierwsza ekscytacja mija i z gadżetu korzysta się w sposób normalny, okazuje się, że wszystko jest jak należy. Tak też było w przypadku mojego pierwszego kontaktu z BMW C Evolution.
Zasięg 160 kilometrów (w zależności od stylu jazdy) jest zupełnie wystarczający do codziennego korzystania – dojazdu do pracy i z powrotem, a oprócz tego na niedaleką wycieczkę za miasto. Po prostu musisz codziennie pamiętać o podłączeniu do ładowarki dwóch rzeczy, a nie tylko jednej (smartfona). Czas pełnego ładowania skutera to ok 4,5 godziny i wystarczy zwykłe gniazdko z uziemieniem (oraz miejsce do ładowania, na co zwracali mi uwagę mieszkańcy bloków).
BMW C Evolution jest pojazdem tak bardzo innym od Vespy GTS 125, że trudno je porównywać. Wiadomo jednak, że nie zawsze wybiera się między podobnymi "klasami". Ja sam, mimo mojej całej miłości do włoskiego klimatu i produktów Piaggio przyznaję, że zacząłem się do BMW mocno przyzwyczajać. Natomiast dzień powrotu na klasyczny, nieelektryczny skuter chciałbym zapomnieć. Do elektryka i jego zalet, na czele z przyspieszeniem można zaskakująco szybko przywyknąć.
Ewolucja, której nikt nie zatrzyma
Nie wszystkim natomiast musi podobać się sylwetka BMW C Evolution. To naturalnie rzecz gustu. Z mojego punktu widzenia, wygląd tego skutera nie jest jego najmocniejszą stroną. Wysoki tył powodował lekkie problemy z wsiadaniem pasażerów, ale za to cenili później wygodę. Przód skutera przypomina natomiast motocykle sportowe i jest raczej przyjemny dla oka.
BMW C Evolution, którym przejechałem ponad 500 km to najciekawszy jednoślad, jakim jeździłem. Elektryczny, naprawdę mocny silnik dostarcza niesamowitych, kompletnie "cichych" i trochę nieoczekiwanych emocji. I to właśnie wrażenia, które daje elektryk od BMW są najmocniejszą stroną tego skutera. Wygoda, przyśpieszenie, podgrzewane manetki czy tryb "sail", w którym nie doświadczamy najmniejszego hamowania silnikiem czynią z niego sprzęt naprawdę godny uwagi. Ceny tego modelu zaczynają się od nieco ponad 68 tys. zł.
- Niesamowite przyśpieszenie
- Bardzo wysoki komfort jazdy
- Nowoczesność, która bije po oczach
- Wielkość i waga skutera nie ułatwiają jazdy po mieście
- Wysoka cena