Premiera: Audi RS 6 GT – "ultras" wśród kombi
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Audi przygotowało limitowaną do 660 egzemplarzy specjalną edycję swojego już dość specjalnego kombi. RS 6 GT powstało z nostalgii za wyczynowymi samochodami serii IMSA z lat 80. i głębokiego przekonania, że szerokie jest piękne.
W listopadzie minionego roku Audi zaprosiło garstkę dziennikarzy w bardzo tajemnicze miejsce na tajny pokaz specjalnego wydania RS 6, który w wyobraźni miłośników Audi Sport być może już żył od dawna, ale w formie produkcyjnej ziścił się dopiero teraz. Pokazali... i kazali milczeć. Po 2,5 miesiąca trzymania języka za zębami nareszcie mogę wam pokazać, o co była cała ta "konspira".
Audi RS 6 Avant GT to ukoronowanie 23-letniej historii modelu RS 6 i hołd dla wyścigowego dziedzictwa marki. W ręce entuzjastów trafi ekskluzywna seria 660 egzemplarzy. To niezwykłe kolekcjonerskie kombi nigdy by nie powstało, gdyby nie dwunastu młodych, gniewnych i kreatywnych czeladników, którzy w 2020 roku w ramach projektu szkoleniowego zbudowali zjawiskowy koncept RS 6 GTO.
W ciągu zaledwie 6 miesięcy pożenili najpotężniejsze sportowe kombi marki z estetyką wyścigowego Audi 90 quattro IMSA GTO z 1989 roku. Efekt powalił na kolana nie tylko koneserów ekstremalnego tuningu, ale zyskał też uznanie na najwyższych dyrektorskich piętrach w Ingolstadt. "Robimy to" – padło polecenie z góry i Audi RS 6 Avant GT zaczęło nabierać seryjnych kształtów, choć od początku było wiadomo, że z powodów licencyjnych nazwy "GTO", jak i "IMSA" niestety odpadają.
Niestety nie wszystko, co podyktowała młodym talentom fantazja, dało się legalnie przenieść do samochodu z homologacją drogową, który ma być w dodatku sprzedawany z zyskiem. Przedstawiciele Audi Sport GmbH przyznali, że mieli wielką pokusę, żeby przemycić te zjawiskowe felgi z aerodynamiczną tarczą jak w wyczynowym GTO IMSA.
Przepisy jednak nakazują, że koła nie mogą wychodzić poza obrys nadwozia, a tego typu design nie wyglądałby dobrze, gdyby nie wystawał poza błotniki. W Audi RS 6 Avant GT skończyło się więc na potężnych, 22-calowych felgach, które też szczelnie wypełniają poszerzone błotniki. Mają specjalnie stworzony dla tego modelu, sześcioramienny wzór i mogą być lakierowane na biało. Przypuszczam jednak, że znajdą się tunerzy, którzy będą mieli odwagę odtworzyć styl kół z wersji koncepcyjnej.
I tak już mocno napompowane w seryjnym RS 6 błotniki zyskały w GT duże otwory odprowadzające gorące powietrze z nadkoli – to nie są żadne zaślepione atrapy. Korzyść jest podwójna: mniej gromadzącego się ciepła poprawia wydajność hamulców, a mniej powietrza oznacza mniejszą siłę wznoszącą.
Zarówno błotniki, jak i maska silnika zostały wykonane całkowicie z jedynie słusznego przy takim projekcie karbonu. Maska wersji GT też ma inny kształt niż w standardowej odmianie RS 6, co podkreśla specjalne, częściowo przezroczyste lakierowanie. Lżejsze części pozwoliły zredukować masę o łącznie 15 kg – nie jest to więc tak ekstremalny projekt, jak w przypadku BMW M5 CS i Audi woli też nie nazywać go odpowiedzią na cenionego rywala z Monachium.
Sylwetka kombi wygląda wdzięcznie z ogromnym spoilerem nad tylną szybą, ale taki kształt nadwozia stanowi wyzwanie z punktu widzenia aerodynamiki. Podwójny tylny spoiler pozostał wielki, odważny i wspaniale wkomponowany w linię karoserii, właściwie identyczny jak w aucie czeladników. Jednak generowana przez niego siła docisku wymagała zrównoważenia z przodu.
Front nabrał jeszcze więcej agresji i "tłustości" otrzymując zderzak z dużymi wlotami powietrza ze zintegrowanym splitterem. Tylny zderzak wieńczy funkcjonalny dyfuzor z centralnie umieszczonym, poprzecznym płatem. Efekt wizualnego, jak i funkcjonalnego przysysania do ziemi kompletują szerokie nakładki progów. RS 6 GT rzeczywiście "siedzi" nisko jak auto wyczynowe. Dla lepszego efektu płaskiej sylwetki Audi nie planuje oferować klientom relingów dachowych. Fetyszyści boksów dachowych w tego typu samochodach pewnie i tak znajdą sposób na przymocowanie "trumny" – nie takie auta przerabiali.
Nadwozie będzie można zamówić w jednym z pięciu kolorów: biały Arkona, szary Nardo, szary Chronos metalik, brązowy Madera metalik i czarny Mythos metalik. Specjalne foliowanie w stylu wyścigówki IMSA łączy się tylko z bielą (w trójkolorowej wersji) lub szarością i czernią (w wariancie monochromatycznym). Zamiast białych felg można mieć też czarne w błyszczącym lub matowym wykończeniu.
We wnętrzu czekają obfite wykończenia z mikrofibry: poza fotelami, kierownicą czy niższymi partiami tunelu nawet górna część deski rozdzielczej i boczków drzwi została obszyta materiałem podobnym do alcantary. Siedząc za kierownicą chcesz to wszystko gładzić. Atmosfera jest "o oczko bardziej" niż w zwykłym RS 6.
Sztywne fotele kubełkowe z karbonowymi skorupami "pleców" bazują na konstrukcji z RS 4 i zostały dostosowane do RS 6. Jak zdradzili mi spece z Audi Sport, paradoksalnie bardzo niewielu klientów w modelach Audi RS zamawia najbardziej sportowe "kubły" – nawet w R8 jest to tylko ok 3 proc. zamówień. Fotele w RS 6 GT mają ozdobne przeszycia w kolorze czerwonym, miedzianym i szarym. Pasy bezpieczeństwa są standardowo czerwone, natomiast ozdobne listwy będzie można opcjonalnie zamówić w wydaniu karbonowym, z wyczuwalną strukturą splotu włókien. Najbardziej ekskluzywny element RS 6 GT, czyli indywidualną numerację, styliści umieścili na tunelu środkowym. Z uwagi na symbolikę pewnych cyfr i liczb w niektórych regionach świata, numeracja została starannie dobrana do rynków przeznaczenia.
Ekstremalny wygląd mógłby sugerować, że RS 6 GT oferuje znacznie wyższą moc i lepsze osiągi niż RS 6 dostępne w zwykłej sprzedaży. Pewnie zgodzicie się, że tak na oko to wygląda na jakieś 700 KM i okrągłe 3 s 0-100 km/h. Niestety, aż tak dobrze nie jest. RS 6 GT ma ten sam silnik co RS 6 Performance: czterolitrowe V8 biturbo generuje moc 630 KM, czyli 30 KM więcej niż bazowa wersja RS 6, i identyczne 850 Nm. Od 0 do 100 km/h przyspiesza w 3,3 s, czyli zaledwie o 0,1 s szybciej niż performance. Zabawa kończy się przy elektronicznie ograniczonych 305 km/h, które wariant performance też jest w stanie rozwijać.
W żadnym razie nie są to przelewki, a już na pewno nie w rodzinnym kombi w 2024 roku. Ale tunerzy pewnie już zacierają ręce, by dowieźć klientom poziom mocy, na który fabryka się nie odważyła. Wszak ten sam silnik w Porsche Cayenne Turbo GT rozwija 640 KM, a w Lamborghini Urusie nawet 666 KM.
Dlaczego Audi nie poszło na całość? "Moc 660 KM była oczywiście kusząca, ale w RS 6 ogranicza nas dolot powietrza. Tak rozległe przebudowanie przodu, które umożliwiłoby dostarczenie silnikowi wystarczająco dużo powietrza, niestety nie wchodziło w grę. Ponadto w RS 6, z uwagi na wolumen produkcji i obowiązujące normy, nie mogliśmy zrezygnować z filtrów cząstek stałych. Lamborghini Urus takiego filtra nie ma i też dzięki temu osiąga wyższą moc" – zdradził mi inżynier Audi Sport.
Jego zespół skupił się na podrasowaniu układu jezdnego RS 6 – pod tym względem to zapewne najbardziej torowe RS 6 w historii, wszak wyścigowe barwy zobowiązują. Tylny sportowy dyferencjał otrzymał zestrojenie dedykowane wersji GT, dzięki czemu duże kombi ma poruszać się jeszcze zwinniej w trybie dynamic i kierować więcej momentu na tylne zewnętrzne koło.
Ponadto po raz pierwszy w RS 6, Audi zastosowało gwintowane zawieszenie, które można manualnie regulować – specjalne narzędzia oraz instrukcja, jak z nimi postępować, są w pakiecie. Do tego Audi dobrało sztywniejsze sprężyny i stabilizatory. Te drugie z przodu są o 30 proc. twardsze, a z tyłu aż o 80 proc. Dzięki temu nadwozie ma się mniej przechylać na boki przy szybkim wchodzeniu w zakręty. Adaptacyjne amortyzatory mają niezmiennie trzy stopnie sztywności tłumienia.
Kto będzie się zapuszczał swoim RS 6 GT na Północną Pętlę Nürburgringu na pewno takie modyfikacje doceni i będzie się bawił w poszukiwanie optymalnego ustawienia. Klienci, którzy wyżej cenią sobie komfort jazdy na co dzień, będą mogli zamówić RS 6 GT także z pneumatycznym zawieszeniem.
Ośmiostopniowa automatyczna skrzynia biegów tiptronic i międzyosiowy dyferencjał stałego napędu 4x4 są takie same jak w wersji performance. Domyślnie quattro rozdziela napęd w proporcji 40:60, jednak maksymalnie może kierować nawet 70 proc. momentu na przód i do 85 proc. na tył. O najlepszą trakcję starają się opony Continental Sport Contact 7 w rozmiarze 285/30 R22. Standardowo RS 6 GT hamuje ceramicznymi tarczami. Ten pakiet zapewnia wg Audi o 2 m krótszą drogę hamowania od 100 do 0 km/h niż w standardowym RS 6.
RS 6 GT nie będzie produkowane w całości w fabryce w Neckarsulm, tak jak inne wersje. Po zmontowaniu części karoserii i lakierowaniu auta będą trafiać na montaż do specjalnych zakładów Böllinger Höfe, gdzie powstaje także modele R8 i e-tron GT. Siedmiu specjalnie przeszkolonych pracowników będzie tu montować części specyficzne dla RS 6 GT: karbonową maskę i błotniki, poszerzone progi, podwójny spojler, zderzaki oraz gwintowane zawieszenie. Audi podkreśla, że zakłady Böllinger Höfe już dziś szczycą się neutralnym bilansem klimatycznym.
Ceny w Polsce jeszcze nie zostały ogłoszone, ale wiemy, że nasz rynek otrzyma swój przydział aut. W Niemczech ceny RS 6 GT zaczynają się od 219 355 euro – to aż o 82 tys. euro więcej niż kosztuje Audi RS 6 performance. Zakładając, że w Polsce różnica będzie podobna, można spekulować, że GT zostanie wycenione na 1 040 840 zł.